Wycinek z Premier League World. Daniel Osvaldo

O magazynie dotyczącym ligi angielskiej było u nas już kilka razy. Pora na kolejne nawiązanie.

Jedno z ostatnich wydań tego programu zaczęło się dość konwencjonalnie. Najpierw od zasadności transferu do drużyny Kloppa Xherdana Shaqiriego ze spadkowicza, Stoke City. Później swoją karierę opisał krótko irlandzki obrońca Wolverhampton, Matt Doherty. Trzeci temat dotyczył długoletniej gry na wysokim poziomie (licznik zatrzymał się na liczbie występów 622) Deana Whiteheada, który kończył związek z piłką w Huddersfield Town. Najlepsze zostało jednak na koniec. A dlaczego? O tym poniżej…

Albowiem nie każdy zdecydowałby się na taki krok, przede wszystkim z uwagi na wiek. W 2016 roku bohater tego tekstu miał bodajże 30 lat. Nie trapiły go kontuzje, chociaż nie wszystko szło jak po maśle. Za nim było kilka skandali, a co za tym idzie w jego przypadku – nie zawsze regularne występy. Osiągnął jednakże sporo. I reprezentował doprawdy zacne kluby. Co więcej: dostąpił kilkanaście razy zaszczytu gry dla Squadra Azzurra (14, cztery gole). Ale jest jedno ale, jak twierdził w materiale sam zainteresowany: otoczka wytworzona wokół współczesnego futbolu ograniczała jego wolność. Urodzony w Lanús były napastnik postawił na inną pasję, którą jest dla niego muzyka. Ona, jak powiedział, wyzwala go całkowicie. Z kolei rozbrat z profesjonalnym futbolem – jak brak nawet mniejszych zgrupowań przedmeczowych, zajętych weekendów – powoduje, że ma więcej czasu, aby poświęcić go swoim dzieciom i np. częściej odwiedzać matkę. To doprawdy (dla karierowiczów) może być niepojęte.

Jeden z ulicznych barów Buenos Aires. Właśnie w nim kamera magazynu PLW rejestruje kameralny występ zespołu rockowego, w którym Osvaldo pełni rolę wokalisty, a także samą rozmowę na zapleczu tegoż miejsca, gdzie teraźniejszy muzyk amator siedzi wygodnie w szerokim, czerwonym fotelu. I z uśmiechem oraz odpowiednią składnią opowiada o współpracy z Mauricio Pochettino (chwali go bardzo, mimo że ten w pewnym momencie odsunął go od drużyny Southampton, i stawia na równi warsztat pracy rodaka z Antonio Conte), konflikcie (nie wchodząc przy tym w szczegóły, bo i po co) z jednym z ówczesnych kolegów z The Saints itd.

Nie wspomniałem o wyborze Daniego Osvaldo dla zachęty. Utwierdziłem się za to w przekonaniu, iż są jeszcze ludzie (i to z dość wysokiego szczebla, jeśli idzie o zarobki), którzy zauważają nie tylko plusy „futbolowej machiny”, która – jak wiele innych współcześnie – została nakręcona do niebotycznych rozmiarów. On postawił na grę, śpiew, rodzinę i wspólne spotkania przy kawie z przyjaciółmi. Cieszy się innymi przywilejami wynikającymi z danego mu życia.

Paweł Król