Z górnej półki. „Gol!” Tadeusza Olszańskiego

Książka pozwala zabrać czytelnika w miejsca najbardziej odległe. Tadeuszowi Olszańskiemu sztuka ta udała się podwójnie.

Dzięki niemal dokumentalnemu zapisowi, prawie jak w filmach Krzysztofa Kieślowskiego, nakreślił portret… wybitnych postaci światowego futbolu. W tym zbiorowym obrazie nie zabrakło cieni i blasków.

Już od pierwszych stron zarysowuje się napięcie i dramaturgia. Autorowi po latach udaje się dotrzeć najpierw do Gustava Sebesa, a później do Seppa Herbergera. Jesteśmy świadkami konfrontacji słowa przeciwko słowu. Sporem jest finałowy mecz RFN – Węgry (3:2), rozegrany na mistrzostwach świata w Bernie w 1954 roku.

Obaj trenerzy z fotograficzną pamięcią odtwarzają tamte wydarzenia. Każdy z nich ma odmienne zdanie. Prawda do dzisiaj nie została odkryta. Sebesa robi się żal. Twórca węgierskiej „złotej jedenastki” zapłacił olbrzymią cenę za wywalczone w przepięknym stylu wicemistrzostwo świata! Do kraju wracał specjalnie przygotowanym wozem milicyjnym, w rodzinnym domu wybito mu wszystkie szyby, a syn poważnie ucierpiał w podwórkowej bójce (dobrowolnie rentę wypłacał… Herberger). Czy Sebes chciałby rozegrać finał jeszcze raz? Na pytanie odpowiedział Olszańskiemu…

8826_300x395

Dalsze rozdziały i podrozdziały wypadają równie ciekawie.

Można z nich dowiedzieć się, w jaki sposób Pele przyczynił się do spadku poziomu analfabetyzmu w Brazylii, dlaczego George Best nie był takim skończonym lekkoduchem, jak Olszański trafił na finał Pucharu Europy w Belgradzie (Ajax Amsterdam – Juventus Turyn 1:0); przysłuchać się jego rozmowie z „Boskim Johanem” którą Polak umówił szczęśliwie za pośrednictwem trenera Stefana Kovacsa, za co przeklinał Franza Beckenbauera Gunter Netzer, poznać niezwykłą historię Lwa Jaszyna, jak doszło do rozpętania afery Totonero, jaką pozycję zajmował w klubowej piłce przed uzyskaniem sławy Paolo Rossi, co mówi na temat techniki bramkarskiej Józef Młynarczyk, o kontrakcie Diego Maradony, jakim selekcjonerem był Enzo Bearzot i tak dalej…

„Gol!” koniec końców jest lekturą, która nie pozostawia człowieka w stanie bez refleksji. Stawia pytania o granicę wytrzymałości sportowców, kwestię pieniędzy w piłce, sprawy bezpieczeństwa stadionowego (należy pamiętać, że książka została wydana w 1986 r., czyli rok po tragedii na Heysel), a także o czystość tej dyscypliny nazwanej przez hiszpańskiego filozofa Jose Ortegę y Gasseta religią XX wieku.

Paweł Król