Z potencjałem Lwa Jaszyna

O bramkarzach nigdy za dużo.

Kiedy po latach czytam o przebiegu jego kariery, dochodzę do wniosku, że był niespełnionym talentem. Większość opinii wskazuje, że główną przeszkodą na drodze do zrobienia jeszcze większej kariery były kontuzje. I trudno się z tym nie zgodzić. Bo golkiperem był przecież znakomitym i do dzisiaj pamiętam jego parady.

Miał świetnego poprzednika na tej pozycji w kadrze, Rinata Dasajewa. Powoli to on zajmował jego miejsce lub Aleksandr Uwarow.

Bronił w trzech moskiewskich klubach: w Torpedo, Dynamo i CSKA. Z tego ostatniego przeniósł się w 1992 roku do Chelsea (za sumę czterystu tysięcy funtów). Dla „The Blues” rozgrywał wiele udanych meczów, ale z czasem coraz częściej łapał kontuzje. Do klubu ze Stamford Bridge sprowadzono więc Holendra, Eda de Goey’a. W końcu Rosjanin opuścił stolicę Anglii i udał się do Glasgow, żeby związać się kontraktem z Celtikiem. W Szkocji był przez kilka lat, ale wystąpił zaledwie w kilkunastu meczach…
Ostatnim przystankiem dla urodzonego w Moskwie Dmitrija Charina był amatorski zespół z Londynu, Hornchurch FC.

A wcześniejsze osiągnięcia miał całkiem spore. Razem z reprezentacją ZSRR przywiózł z olimpiady w Seulu z 1988 r. złoty medal. W kategoriach młodzieżowych także nie brakowało jego wkładu w sukcesy drużynowe.

141958957485755036

Na niwie klubowego futbolu zdobył z Chelsea – jeszcze nie będącej we władaniu Romana Abramowicza – Puchar Anglii w 1997, a rok później Puchar Ligi.

Dzisiaj uważa się go za byłego bramkarza, który miał predyspozycje do bronienia na poziomie legendarnego Jaszyna. Jednak zmora licznych kontuzji nie pozwoliła mu się do tej wielkości nawet zbliżyć.

Pozostało przypomnieć o jednym z najzdolniejszych zawodników na tej pozycji w historii rosyjskiej piłki, lecz nie całkiem spełnionym. Jego interwencje nadal mogą budzić podziw. Jak te zawarte w jednej wyszukanej kompilacji znalezionej nigdzie indziej jak w internetowej przestrzeni. Tam jest zawsze ustawiony we właściwym miejscu i czasie, broniąc swego pola gry i będąc cały czas na posterunku…

Paweł Król