365 dni dookoła polskiego futbolu. Od Awansu do Żurawia

Mijający rok obfitował naprawdę w wiele wydarzeń…

Wszystko co dobre działo się na niwie reprezentacyjnej i wśród polskich piłkarzy kopiących piłkę za granicami Polski. Niestety, kolejny raz na minus spisali się działacze, piłkarze i drużyny, które na co dzień rywalizują między Bugiem a Odrą. Jedziemy zatem z naszym alfabetem, podsumowującym minione 12 miesięcy.

A jak AWANS
Czwarty raz z rzędu reprezentacja Polski jedzie na Mistrzostwa Europy. Będzie to Euro wyjątkowe – mecze zagramy w dwóch miastach – Dublinie i Bilbao. Na razie jeszcze nie znamy wszystkich rywali, wiadomo już, że trzeba rozpracowywać Hiszpanów i Szwedów. Z obiema reprezentacjami od lat idzie nam jak po grudzie…

B jak BRZĘCZEK JERZY
Selekcjoner naszej reprezentacji nasłuchał się w tym roku jak mało kto. Nikt nie zachwycał się stylem jego reprezentacji, dlatego, że go… nie było. Jakieś zalążki pomysłu na grę drużyny narodowej obserwowaliśmy dopiero jesienią. Pozostaje wierzyć, że Brzęczek ma jakąś przewodnią myśl, wokół której skupi zawodników i sprawi, że oglądanie naszej kadry podczas Euro 2020 stanie się znośne.

C jak CRACOVIA
Roślinka Michała Probierza dość szybko przekwitła w eliminacjach Ligi Europy. „Pasy” potknęły się już na pierwszej przeszkodzie – niezbyt silnym słowackim DAC Dunajska Streda. W dodatku dyrektor sportowy ekipy z węgierskiej części Słowacji naopowiadał w naszych gazetach, że ekipa Probierza gra futbol przedpotopowy. Mimo to świta Probierza zajmuje pozycję wicelidera po ostatniej kolejce w tym roku.

D jak DUMA PODLASIA
Białostocka Jagiellonia nie zakwalifikowała się latem do europejskich pucharów, a jesienią grała na tyle żenująco, że posadą to wszystko przypłacił trener Ireneusz Mamrot. Z Białegostoku ubywają wartościowi zawodnicy, a większość transferów okazało się chybionych… W dodatku prezesowi Cezaremu Kuleszy marzy się fotel prezesa PZPN. Bez klubowych sukcesów to marzenie może się okazać mission impossible.

E jak EUROPA
Na niwie klubowej nie chcą nas tam coraz bardziej. Spadamy w klasyfikacji europejskich lig na łeb na szyję. W tym roku dostaliśmy po gębie od Słowaków, Białorusinów, Łotyszy i Duńczyków. A warszawskiej Legii zdarzało się bezbramkowo remisować na Gibraltarze i w Finlandii. Granica żenady przesuwa się coraz wyraźniej w stronę dna.

F jak FORNALIK WALDEMAR
Były selekcjoner, przez złośliwców zwany „Smutnym”, wreszcie miał powody do radości. Doprowadził Piasta Gliwice do pierwszego w historii mistrzostwa Polski, pokazując moc w fazie mistrzowskiej, gdy gliwiczanie radzili sobie niemal z każdym rywalem, krocząc od zwycięstwa do zwycięstwa. Waldkowi Kingowi uśmiech z twarzy zszedł po występach w pucharach, ale co się nacieszył w tym roku, to jego.

G jak GLIK KAMIL
Nasz najlepszy środkowy obrońca miał dużą obniżkę formy, jednak nadal nie wyobrażamy sobie bez niego reprezentacyjnej defensywy. W Monaco po kolejnych błędach wielokrotnie bronił go klubowy trener Leonardo Jardim. W Polsce też nikt by specjalnie po nim nie płakał, gdyby nie mecz ze Słowenią w Lublanie i cyrki Michała Pazdana. Glik, niczym wół minister w bajce Ignacego Krasickiego, wrócił i wszystko naprawił. Teraz wreszcie wydaje się, że Kamil wraca do dobrej dyspozycji – przed Bożym Narodzeniem zdobył pierwszą bramkę w tym sezonie.

H jak HISZPANIA
To właśnie ta ekipa zamknęła nam drogę na igrzyska olimpijskie w Tokio. Wielka szkoda, bowiem po dwóch zwycięstwach (z Belgią i Włochami) nasza młodzieżówka miała spore szanse, by wyjść z grupy na młodzieżowym Euro i pierwszy raz od 27 lat zagrać na olimpiadzie. Niestety, musimy poczekać (co najmniej) kolejne cztery lata.

I jak IMAZ JESUS
Nie ma co ukrywać, polskie kluby kochają Hiszpanów, a napastnik Jagiellonii jest najskuteczniejszym z wielu Hiszpanów grających w polskiej ekstraklasie. Gdy zabrakło Carlitosa (odszedł z Legii), to właśnie on przejął rolę najczęściej trafiającego do siatki. To nic, że przeszedł obok połowy jesiennych meczów. Jesus musi uważać, bowiem w klasyfikacji gonią go kolejni rodacy: Jorge Felix, Igor Angulo i Jesus Jimenez.

J jak JEDEN GOL
Finał Pucharu Polski nie był wielkim widowiskiem. O zdobyciu trofeum zadecydował jeden gol – Artur Sobiech z gdańskiej Lechii zdołał zaskoczyć defensywę Jagiellonii strzałem w doliczonym czasie gry. Lechia mogła mieć w finale dwa trafienia, ale sędzia Bartosz Frankowski nie uznał gola Flavio Paixao.

K jak KIELCE
Jeśli Jasna Góra jest miejscem cudów religijnych, to miasto nad Silnicą jest miejscem cudów futbolowych. Bo jakim cudem Korona jeszcze utrzymuje się na powierzchni, ciężko jest wytłumaczyć w racjonalnych kategoriach. Kiedyś, jadąc do Kielc, było wiadomo, że trudno będzie przejść Kamila Kuzerę i Arkadiusza Kaliszana, a na Grzegorza Piechnę trzeba mieć szczególne baczenie. Teraz zawodnicy w złocisto-krwistych koszulkach zmieniają się na tyle szybko, że niektórzy wyjeżdżają z Kielc ledwo wysiadłszy z pierwszego autokaru. O debiucie w barwach Korony nie mówiąc.

L jak LEWANDOWSKI ROBERT
Kapitan naszej reprezentacji znów zaliczył kapitalny rok. Co prawda – niejako tradycyjnie – nie wygrał z Bayernem Ligi Mistrzów, ale w Bundeslidze strzelał jak maszyna. W kadrze się zaciął, na szczęście na chwilę. Na naszych oczach dzieje się historia jednego z najlepszych zawodników w dziejach polskiego futbolu. Cieszmy się nim!

Ł jak ŁKS ŁÓDŹ
Beniaminek ekstraklasy zajmuje w niej ostatnie miejsce, jednak prezesowi Tomaszowi Salskiemu należą się brawa za konsekwencję. Nie zwalnia trenera Kazimierza Moskala, który gra ciągle w stylu nieprzynoszącym specjalnych korzyści. Jednak niewielu jest trenerów, którzy rozwój zespołu i poszczególnych zawodników przedkładają nad wyniki drużyny.

M jak MŁODZIEŻOWCY
Od tego sezonu w każdym zespole w podstawowym składzie musi wybiegać jeden młodzieżowiec. To jedna z niewielu ostatnio udanych reform polskiego futbolu i dla niektórych drużyn jedyna szansa, że na murawie pojawi się jakiś polski zawodnik. Wbrew pozorom nie osłabiło to naszej przaśnej ligi, a młodzieżowcy nie obniżyli jej niskiego poziomu. Całym sobą jestem za tym, by w każdym zespole grało co najmniej dwóch młodzieżowców. Jeśli wezmą ich pod lupę skauci z zagranicy, nasze kluby będą mogły zgarnąć sporo kasy z transferów.

N jak NIEZGODA JAROSŁAW
Jesienią strzelił 14 goli i już pytają o niego kluby ze wschodniej i zachodniej Europy. Jest kwestią czasu, kiedy wyjedzie za granicę. W tym przypadku Niezgoda nie zrujnuje budżetu klubu ze stolicy. Niestety, nasze kluby nie potrafią utrzymać zdolnych, niezłych i bramkostrzelnych zawodników. Zastępują ich z reguły przeciętniacy, którzy nie potrafią nawiązać do wyczynów poprzednika.

O jak OJRZYŃSKI LESZEK
Szkoleniowiec Wisły Płock zrezygnował z funkcji, ponieważ musiał poddać się leczeniu. Trzymamy kciuki za zdrowie pana Leszka. Okazało się, że niełatwo go zastąpić – płocczanie na początku dostawali w łeb aż miło. Wreszcie do naftowego klubu przyszedł równie charakterny, choć niewiele mówiący, Radosław Sobolewski i „Nafciarze” przez krótki czas zajmowali nawet fotel lidera.

Ó jak ÓSEMKA
Aż osiem goli padło w derbach Dolnego Śląska – we wrześniu we Wrocławiu Śląsk zremisował z Zagłębiem Lubin 4:4. Hat-trickiem popisał się hiszpański napastnik wrocławian, Erik Esposito.

P jak PIĄTEK KRZYSZTOF
Pierwsza połowa roku należała do niego – kapitalnie wprowadził się do Milanu, strzelał też w reprezentacji Polski, dając nam ważne trzy punkty na otwarcie eliminacji z Austrią. W drugiej połowie roku wyhamował. W klubie nie był tak skuteczny, na szczęście w koszulce z orłem na piersi nie zawodził. Słynny ekspert Wojciech Kowalczyk twierdzi, że na tylu piłkarzy trafia status gwiazdy jednego sezonu, że w jego sidła wpadł także „Il Pistolero”. Czy snajper zimą zmieni klub i ligę, by udowodnić „Kowalowi” że i on się myli?

R jak RAKÓW CZĘSTOCHOWA
Podopieczni Marka Papszuna wrócili do ekstraklasy po 23 latach i z pewnością wstydu nie przynieśli, zajmując 11. lokatę po rundzie jesiennej. W drużynie spod Jasnej Góry roi się od obcokrajowców i jakoś nie widać następców byłych reprezentantów Polski, takich jak Paweł Skrzypek i Jacek Magiera.

S jak STOLARCZYK MACIEJ
Kiedyś na boisku był twardy jak skała, pracowity niczym mrówka i niezwykle wytrzymały. Teraz też zacisnął zęby, wytrzymał zawirowania organizacyjne w krakowskiej Wiśle i utrzymał zespół w ekstraklasie. Jesienią „Biała Gwiazda” przegrała dziesięć meczów z rzędu, co Stolarczyk przypłacił posadą. Jednak coś nam podpowiada, że charakterny szkoleniowiec zbyt długo nie będzie bezrobotny.

Ś jak ŚWIDERSKI KAROL
Były snajper Jagiellonii udanie zastąpił w PAOK Saloniki Aleksandara Prijovicia, strzelał sporo goli w zespole mistrza Grecji, ale nadal pracuje na powołanie od Jerzego Brzęczka. Taki sam los spotkał Kamila Wilczka, seryjnie trafiającego dla duńskiego Broendby, który także nie może się doczekać telefonu od selekcjonera.

T jak TAHITI
Tylko tego rywala nasi piłkarze do lat 20 potrafili ograć podczas mistrzostw świata w Polsce. W pozostałych spotkaniach wyraźnie odstawali od przeciwników i dostawali w trąbę. Mistrzami świata zostali nasi wschodni sąsiedzi, Ukraińcy.

U jak UPADEK
GKS Katowice miał się bić o awans do ekstraklasy. Rzeczywistość okazała się jednak na tyle brutalna, że w lipcu katowiczanie rozpoczęli rozgrywki w… II lidze. Górniczy klub objął jednak człowiek z Śląska i powoli wyprowadza „GieKSę” na prostą.

V jak VUKOVIĆ ALEKSANDAR
Trener warszawskiej Legii musiał się sporo nagimnastykować, by doprowadzić stołeczny klub na pozycję lidera ekstraklasy. W pucharach legioniści znów nie awansowali do fazy grupowej Ligi Europy, po drodze remisując z drużynami z Gibraltaru i Finlandii. Przy okazji tych mało wybitnych występów, na konferencjach prasowych wygadywał tyle głupot, że szydercy mieli pożywkę przez najbliższe dwa tygodnie. W lidze też nie szło najlepiej. Jednak końcówka roku należała do legionistów i nie zaszkodziła im nawet porażka w Lubinie.

W jak WIDZEW ŁÓDŹ
To, co łodzianie zrobili wiosną, remisując 11 meczów z rzędu, zasługuje z pewnością na rekord Guinnessa. Nie pomogła nawet zmiana trenera – Widzew, który był na autostradzie do I ligi ostatecznie do niej nie awansował. Latem kupiono Marcina Robaka i doświadczony napastnik swoimi golami prowadzi łodzian na zaplecze ekstraklasy. Jednak znów przed nimi jest runda wiosenna…

Z jak ZMIANA
W meczu z Austrią (0:0) Jerzy Brzęczek zastąpił beznadziejnego Dawida Kownackiego Jakubem Błaszczykowskim. Kuba wytrzymał na boisku 19 minut, nie pokazał nic ciekawego i doznał kontuzji. Czyżby to był ostatni mecz siostrzeńca selekcjonera w reprezentacji?!

Ż jak ŻURAW DARIUSZ
Zastąpił w Poznaniu na chwilę Adama Nawałkę, ale z opcji tymczasowej stał się opcją na stałe. Jesienią nie dokonał z „Kolejorzem” żadnych cudów, ale wprowadzał do drużyny szeroką ławą młodzież, za co należą mu się spore brawa.

Grzegorz Ziarkowski