Gent z historycznym tytułem

Rozgrywki ligowe w Belgii się zakończyły. Poznaliśmy w ten sposób nowego, absolutnego mistrza.

Został nim KAA Gent. To pierwszy taki triumf w długiej historii dla tego klubu z Gandawy.
Postanowiłem prześledzić dorobek drużyny na finiszu Jupiler League i przygotować kilka informacji o niej.

Sezon zasadniczy zakończyła na drugiej pozycji z dorobkiem 57 punktów. Ale czekało ją jeszcze 10 spotkań, w których musiała wykazać się wysoką formą, żeby móc skutecznie rywalizować przede wszystkim z Club Brugge oraz Anderlechtem o prymat najlepszej ekipy w kraju zdominowanym przez kolarstwo i słynącym z pysznej czekolady…

W tych wspomnianych dziesięciu kolejkach Gent zanotował bilans: sześć zwycięstw, dwa remisy, dwie porażki. Stosunek bramek wyniósł 18:11. Ekipa z Indianinem w herbie zostawiła za sobą CB i popularne „Fiołki”. Dzięki temu spektakularnemu osiągnięciu w sezonie 2014/2015 gracze Gent wystąpią oczywiście w grupowej fazie Ligi Mistrzów jesienią.

Na ten krajowy sukces w zakończonych rozgrywkach pracowało wiele osób. Pora, chociaż częściowo, je przedstawić.
Pierwszym trenerem jest tam Hein Vanhaezebrouck, który od piętnastu lat pracuje przy futbolu (zaczynał jednak od roli asystenta w Lokeren). Ma 51 lat i z Gent związał się w 2014 roku czteroletnim kontraktem. Pomagają mu w tym zajęciu dwaj asystenci: Peter Balette i Bernd Thijs; były defensywny pomocnik tego klubu, a także między innymi Borussii Mönchengladbach.

Sukces wywalczony z drużyną Gent przez Vanhaezebroucka jest o tyle niesamowity, bowiem przed tym byłym szkoleniowcem Kortrijk w klubie z Gandawy przewinęło się w XXI wieku aż 17 trenerów! Pomimo obecności w klubie kilku znanych ze swojej fachowości, żaden z nich nie był w stanie wynieść piłkarzy Gentu na szczyt; osiągając z nimi historyczny sukces. Nieźle ze swoich obowiązków wywiązywał się były słynny bramkarz reprezentacji Belgii Michel Preud’homme. W rozgrywkach w sezonie 2009/10 był on chyba zresztą najbliżej tego celu, jakim była rywalizacja o mistrzostwo kraju, kiedy to Gent pod jego wodzą zdobyło wicemistrzostwo, a na dokładkę sięgnęło po Puchar Belgii. Nie udało się jednak wielu innym fachowcom, takim jak na przykład Norweg Trond Sollied, Georges Leekens czy Hiszpan Víctor Fernández.
Kończąc już wątek trenerski w Gent, w 90-tych latach graczy tego klubu prowadził przez parę sezonów Leo Clijsters; były obrońca „Czerwonych Diabłów” i ojciec byłej wspaniałej tenisistki Kim Clijsters.

image_2202222

Kadra świeżo upieczonego triumfatora ligi liczy 31 nazwisk. Znajduje się w niej dwunastu Belgów, po dwóch piłkarzy z Bośni i Hercegowiny oraz Serbii, Albańczyk, Chorwat i Macedończyk. Ponadto akcenty narodowościowe rozkładają się tak: po dwóch Brazylijczyków i Izraelczyków, dwóch także Duńczyków, Francuz, Szwajcar, Ghańczyk, Iworyjczyk, Kameruńczyk, Nigeryjczyk.

Kapitanem zespołu jest belgijski pomocnik Sven Kums. Najczęściej w minionym sezonie grał z kolei bramkarz Matz Sels; 39 występów na 40 możliwych. Tylko o jeden mniej zaliczył obrońca z Ghany Nana Asare. Goli najwięcej zanotował napastnik Laurent Depoitre – 13.

Najbardziej doświadczoną formacją „De Buffalo’s” jest defensywa: średnia wieku wszystkich obrońców, jakich ma do dyspozycji trener, wynosi 29 lat.
Sporo za to bardzo młodych i perspektywicznych graczy Gent ma w drugiej linii. Może nie każdy z nich regularnie występował, ale dla przykładu dwudziestolatek Thomas Foket zagrał aż 38 razy, co daje nadzieje na przyszłość.
Statystycznie okazale w pomocy wypadł także Brazylijczyk Renato Neto (23 lata), który zdobył nawet 7 goli, co jak na gracza pomocy jest raczej przyzwoitym wynikiem.

W ataku na wsparcie filigranowego, mającego tylko 168 cm wzrostu, Mosesa Simona mogą liczyć Depoitre i drugi z napastników Benito Raman. Dziewiętnastolatek z Nigerii 13 razy wyszedł w pierwszym składzie, a jego dorobek strzelecki wyniósł 7 goli. Niski gracz z Czarnego Lądu został sprowadzony do Gandawy z Trenczyna.

Klubowi KAA Gent wypada na koniec pogratulować wywalczonego tytułu i życzyć powodzenia w europejskich rozgrywkach. Drużyna z ćwierćmilionowego miasta okazała się lepsza na koniec ligi w Belgii od kilku bardziej uznanych i utytułowanych firm, a to już niemałe osiągnięcie – w dodatku pierwsze w historii…

Paweł Król