Jak Widzew uciszył Anfield

Dokładnie 30 lat temu mistrzowie Polski wyleczyli mistrzów Anglii z marzeń o awansie do półfinału Pucharu Europy Mistrzów Klubowych, dzisiejszego odpowiednika Ligi Mistrzów…

Łódzki Widzew jechał do Liverpoolu z dwubramkową (2:0) zaliczką z pierwszego spotkania rozegranego na stadionie ŁKS. Wystarczyło tylko i aż utrzymać tę przewagę na Anfield, wówczas awans do półfinału Pucharu Mistrzów stałby się faktem. I widzewiacy tej sztuki dokonali!

Tytułem wstępu przypomnijmy jak Mirosław Tłokiński i Wiesław Wraga zapewnili Widzewowi w pierwszym meczu przewagę dwóch bramek:

Przed spotkaniem rewanżowym angielska prasa pisała, że atutami Liverpoolu są własny, specyficzny stadion oraz kibice. Menedżer The Reds Bob Paisley tonując nastroje stwierdził, że Widzew jest dobrą drużyną. O dwa gole za dobrą.

16 marca 1983 roku Widzew rozpoczął starcie z mistrzem Anglii od niespodzianki w ustawieniu. Dwa tygodnie wcześniej Tłokiński strzelił bramkę Liverpoolowi grając w ataku obok Włodzimierza Smolarka. Tym razem Tłokiński zastąpił na środku defensywy Andrzeja Grębosza.

Gdy napastnik wraca we własne pole karne to z reguły kończy się to nieszczęściem. Jednak to nie Tłokiński sprokurował jedenastkę dla „The Reds”, a Marek Filipczak, który zagrał piłkę ręką. Rzut karny pewnie wykorzystał Phil Neal i gospodarze odrobili połowę strat już po kwadransie gry.

Później Zdzisław Rozborski wykorzystał fatalny błąd w środku boiska Graeme Sounessa i prostopadłym podaniem uruchomił nieodżałowanego Włodzimierza Smolarka. „Sołtys” wjechał w „szesnastkę” Liverpoolu z szybkością torpedy i po starciu z bramkarzem Anglików padł jak długi w polu karnym. Na powtórkach widać było, że rzut karny należy się Widzewowi, jak psu zupa, bowiem Bruce Grobbelaar wyraźnie faulował napastnika łodzian. Do karnego podszedł Tłokiński i wyrównał, choć bramkarz wyczuł jego intencje.

Osiem minut po zmianie stron Smolarek wykończył wyśmienitą zespołową akcję Widzewa i łodzianie na Anfield prowadzili 2:1. Wówczas stało się jasne, że Liverpool musi strzelić jeszcze cztery gole, żeby awansować do półfinału. Anglicy rzucili się do ataku ze zdwojoną siłą, ale zdołali pokonać Józefa Młynarczyka ledwie dwa razy – w 80. minucie błędy widzewskiej defensywy wykorzystał Ian Rush, zaś 10 minut później sposób na Młynarczyka znalazł David Hodgson.

Zwycięstwo 3:2 okazało się dla Liverpoolu Pyrrusową wygraną. Widzew pierwszy i ostatni (jak do tej pory) raz w swojej historii był w czwórce najlepszych zespołów Europy! Angielscy kibice żegnali widzewiaków zasłużonymi brawami. Smolarek i Tłokiński mieli na głowach czapki angielskich policjantów, które dostali w podziękowaniu za wspaniałe widowisko, jakie stworzyli.

Pytani o najbardziej pożądanego rywala w półfinale łodzianie odpowiadali – Real Sociedad San Sebastian lub HSV Hamburg. Żaden z nich nie chciał trafić na Juventus. Jednak fortuna przydzieliła im właśnie zespół z Turynu. Z Bońkiem i Platinim na czele.

16.03.1983, Anfield, Liverpool
Liverpool FC – Widzew Łódź 3:2 (1:1)
Bramki: Neal (15), Rush (80), Hodgson (90) – Tłokiński (33, karny), Smolarek (53).
Liverpool: Grobbelaar – Neal, Hansen, Lawrenson, Kennedy (65. Fairclough) – Whelan (39. Thompson), Lee, Johnston – Hodgson, Souness, Rush.
Widzew: Młynarczyk – Świątek, Wójcicki, Tłokiński, Kamiński – Romke, Rozborski (70. Woźniak), Wraga (82. Myśliński), Surlit – Filipczak, Smolarek.

Korzystałem z książki Piotra Wesołowskiego „100 lat Widzewa Łódź”.

GRZEGORZ ZIARKOWSKI