Liga Mistrzów po polsku (2)

– Najbardziej boję się sędziego Davida Elleraya, który sędziował nam rok temu w Splicie – powiedział w wywiadzie przed rewanżem w Goeteborgu trener Legii, Paweł Janas. Tymczasem angielski rozjemca okazał się sprzymierzeńcem Legii, a swoimi decyzjami wbijał gwoździe do szwedzkiej trumny…

Rewanż w Goeteborgu rozpoczął się dziwnie. Trener Janas uznał, że w drużynie nie ma świętych krów i na ławce rezerwowych posadził głównego reżysera gry oraz kapitana zespołu, Leszka Pisza. Za rozgrywanie odpowiedzialny był Tomasz Wieszczycki, który po pierwsze nigdy klasycznym playmakerem nie był, po drugie – mecz w Warszawie pokazał, że gra przeciw ćwierćfinaliście poprzedniej edycji Champions League to dla niego zbyt wysokie progi.

Do przerwy 0:1
Mimo tego, Legia od początku ruszyła do przodu. W 14. minucie w dobrej okazji znalazł się Cezary Kucharski, ale zgubił piłkę, będąc siedem metrów od bramki rywala. Dziewięć minut później stadionem Ullevi wstrząsnęła eksplozja radości. W niegroźnej sytuacji na Jacek Zieliński pozwolił się ograć Jesperowi Blomquistowi, który mocno strzelił. Wracający Jacek Bednarz spóźnił się z interwencją o ułamki sekund i mógł bezradnie patrzeć jak Maciej Szczęsny nie daje rady obronić tego uderzenia i futbolówka wpada w samo okienko bramki Legii.

Cztery minuty później przesunięty do drugiej linii Krzysztof Ratajczyk popisał się znakomitym podaniem do Jerzego Podbrożnego. Wychodzącego na czystą pozycję snajpera Legii sfaulował Jonas Olsson, którego za to przewinienie sędzia Elleray wyrzucił z boiska. Trener Janas widząc, co się święci, wprowadził na boisko Pisza. Jeszcze przed przerwą legioniści mogli wyrównać. Dick Last odbił piłkę po strzale Jacka Bednarza, a potem instynktownie obronił dobitkę Grzegorza Lewandowskiego. Z rzutu wolnego próbował też Pisz, lecz Last spisał się bez zarzutu. Grający w dziesiątkę gospodarze też mieli sytuację i to stuprocentową, jednak Szczęsny nie pozwolił po raz drugi strzelić gola Blomquistowi.

Trener na trybunach
Po przerwie warszawianie nie kontynuowali ofensywy, wyszli z szatni jakby sparaliżowani. W 53. minucie Podbrożny znalazł się w dobrej okazji, lecz zamiast uderzać próbował jeszcze kiwać obrońcę IFK, który odebrał mu piłkę. W 58. minucie z 30. metrów potężnie strzelił polujący na drugą bramkę Blomquist. Szczęsny odbił piłkę, a Stefan Landberg głową posłał ją do siatki. Arbiter liniowy pokazał jednak spalonego. Bramka nie została uznana. Wściekły trener IFK Roger Gustafsson tak żarliwie protestował, że sędzia odesłał go na trybuny.

Pozbawieni wsparcia szkoleniowca i grający w osłabieniu Szwedzi stracili koncepcję gry. Wykorzystali to Polacy. W 73. minucie starający się za wszelką cenę udowodnić błąd trenera Pisz, głową zamienił na gola dośrodkowanie Lewandowskiego. Rozczarowany Pisz nie mógł darować trenerowi, że na Ullevi nie wystawił go w pierwszym składzie. Po meczu nazwał jednak Janasa „wielkim strategiem”. Siedem minut później IFK zostało całkowicie zdekompletowane, bowiem drugą żółtą kartkę obejrzał Magnus Erlingmark. W doliczonym czasie gry niebywałą ambicją wykazał się Podbrożny, który zatrzymał w boisku wydawałoby się straconą już piłkę. Futbolówka ostatecznie dotarła do Bednarza, a ten mocnym strzałem ustalił wynik meczu na 2:1 dla mistrzów Polski.

Koncert życzeń
Sędzia Elleray spędził w szatni stadionu dodatkowe półtorej godziny, zanim szwedzka policja opanowała tłum wściekłych kibiców IFK, którzy chcieli wymierzyć sprawiedliwość rozjemcy. Ponieważ fani nie dostali w swoje ręce arbitra, złość wyładowywali na samochodach polskich kibiców. Siedmiu najbardziej krewkich kibiców spędziło noc w areszcie.

Co ciekawe, żadnych pretensji do pracy arbitra nie mieli działacze klubu z Goeteborga. Legenda szwedzkiego futbolu, Glen Hysen cierpliwie objaśniał w studiu telewizyjnym, że trójka sędziowska z Anglii nie pomyliła się w żadnej z kontrowersyjnych sytuacji.

Tymczasem piłkarze Legii typowali na kogo mogą trafić w rozgrywkach grupowych. Marek Jóźwiak stawiał na francuskie Nantes, bo chciał zagrać przeciw Romanowi Koseckiemu. Radosław Michalski stawiał na Nantes i Borussię Dortmund, a chciał uniknąć Spartaka Moskwa. Andrzej Kubica z kolei pragnął zmierzyć się z Ajaxem. Ostatecznie los przydzielił warszawianom Blackburn Rovers, Rosenborg Trondheim i ku rozpaczy Michalskiego, Spartaka.

15latLM_bilet_ifkgoeteborg2

23 sierpnia 1995, Stadion Ullevi w Goeteborgu
Runda kwalifikacyjna Ligi Mistrzów (rewanż)
IFK Goeteborg – Legia Warszawa 1:2 (1:0)
Gole: Blomquist 25. – Pisz 73., Bednarz 90+1.
IFK: Dick Last – Pontus Kaamark, Jonas Olsson, Mikael Nilsson, Magnus Johansson – Stefan Landberg (69. Peter Eriksson), Magnus Erlingmark, Henrik Lundquist, Jesper Blomquist – Stefan Pettersson, Mats Lilienberg (60. Erik Wahlstedt).
Legia: Maciej Szczęsny – Marek Jóźwiak, Jacek Zieliński, Zbigniew Mandziejewicz – Jacek Bednarz, Grzegorz Lewandowski (86. Adam Fedoruk), Radosław Michalski, Tomasz Wieszczycki, Krzysztof Ratajczyk (36. Leszek Pisz) – Jerzy Podbrożny, Cezary Kucharski (56. Ryszard Staniek).
Żółte kartki: Johansson, Erlingmark, Pettersson, Blomquist/Bednarz, Michalski, Wieszczycki, Pisz.
Czerwone kartki: Olsson (29.), Erlingmark (80.)
Sędziował: David Elleray (Anglia)
Widzów: 15.000

Grzegorz Ziarkowski