Ludzie z gwizdkiem

Władze piłkarskie wprowadziły w ostatnim czasie sporo zmian w zakresie przepisów. Czy wszystkie są korzystne, o tym będzie tym razem…

Największą rewolucją jest wprowadzenie dla sędziów wideo-weryfikacji, nowinki technicznej, znanej szerzej jako VAR. Niejednokrotnie należy się z tego systemu po prostu cieszyć czy też być z jego istnienia i wykorzystywania dumnym. W wielu sytuacjach zapewne zniwelował możliwość pomyłek. Moje zdanie w tym temacie jest dość pozytywne, ale nie do końca. Dlaczego nie jestem w pełni kontent? Choćby z takiego powodu, że umniejsza to rolę samych głównych rozjemców. Może nawet nie tyle umniejsza, co sprawia, że fach sędziowski: intuicja, wprawne oko i inne cechy są zastępowane licznymi wątpliwościami, w których stan wprowadzają kolejne powtórki, nierzadko serwowane w zwolnionym tempie, w różnych ujęciach, a także za pomocą stop-klatki. O ile przy spalonych one się sprawdzają, o tyle w sytuacjach rzekomych fauli – niekoniecznie.

Poza tym jeśli już jest VAR, to powinien być stosowany w każdych rozgrywkach, a nie w sposób poniekąd wybiórczy.

Dzisiejszy sędzia myli się o wiele częściej, niż miało to miejsce wcześniej. Nie ma tej pewności siebie, waha się, kombinuje i czeka na podpowiedziany przekaz. I chociaż ostateczne decyzje należą podobno do niego, to mam wrażenie, że rola pana z gwizdkiem; jego autorytarny sąd, podjęcie własnej decyzji bez wpłynięcia innych osób; bezpowrotnie odeszła w zapomnienie. Krótko mówiąc: technologie pomagają, ułatwiają sprawę, ale i niszczą.

Brakuje mi ludzi z sędziowską praktyką, kiedyś ubranych najczęściej na czarno, którzy byliby sędziami przez duże S – jak, dajmy na to, Węgier Sandor Puhl.

Interpretacja zagrania piłki ręką w polu karnym budzi kolejną wątpliwość. Teraz niby każda ręka w obrębie „szesnastki” może skutkować podyktowaniem rzutu karnego. Mogą zacząć się więc polowania na uzyskanie takiego naciąganego „wapna”, jak to kiedyś miał w zwyczaju robić legendarny Roberto Baggio…

Długo za to trwało ukrócenie mozolnego schodzenia piłkarzy z boiska przy okazji dokonywanych zmian przez trenerów. Jak drużyna wygrywała czy też miała korzystny wynik, to taki ktoś długo celebrował zejście i najpierw musiał się pożegnać niemal z każdym. Było to irytujące jak tandetne przedstawienie. Teraz zmiana ma trwać krócej, a zawodnicy będą opuszczać boisko znacznie sprawniej, a zatem tutaj stawiam plus.

Paweł Król