Magiczne dotknięcia (11). King kasuje Robbena
Czy można dogonić Holendra? Zapytajcie Ledleya Kinga.
To jeden z najlepszych obrońców, jakich widziałem w akcji. Szybki, elegancki, niemal bezbłędny. Jest żywą legendą Tottenhamu i trudno się temu dziwić.
Problem w tym, że Anglik miał permanentne problemy z kolanem, które uniemożliwiały mu regularną grę. Nie lubię gdybania, ale sądzę, że gdyby nie kłopoty ze zdrowiem, jak równy z równym walczyłby o miejsce w składzie reprezentacji Synów Albionu z Johnem Terrym i Rio Ferdinandem.
To magiczne dotknięcie pochodzi z meczu Tottenham Hotspur – Chelsea (5 listopada 2006 r.): Spurs wygrali wtedy z The Blues po raz pierwszy od szesnastu lat. Kiedyś Frank Lampard zażartował, że gdy Tottenham wygrywa z Chelsea, wydaje z tej okazji okolicznościowe DVD (czy jakoś tak).
Mecz stał na świetnym poziomie. Doszło w nim też do niecodziennego wydarzenia, bowiem wynik otworzył Claude Makélélé. Wyrównał Michael Dawson, a efektownym trafieniem zwycięstwo gospodarzom zapewnił Aaron Lennon.
Nie byłoby pewnie wygranej Kogutów, gdyby nie fenomenalna interwencja Ledleya Kinga. Stare czasy: Robben z włosami.
Jeżeli chodzi o Tottenham, nikt z zawodników, którzy dziewięć lat temu wyszli i zagrali na White Hart Lane, nie reprezentuje już tej drużyny. W Chelsea wciąż walczy John Terry, który w opisywanym meczu otrzymał czerwoną kartkę.
King, który jest wychowankiem Tottenham Hotspur Football Club, dziś jest jego ambasadorem. Żeby nikt nie pomyślał, że mamy do czynienia ze świętym, trzeba wspomnieć, że w 2009 r. 29-letni wtedy Anglik został aresztowany za zadymę wywołaną po imprezie w klubie nocnym.
19 lipca 2012 r. ogłosił, mając zaledwie 32 lata, zakończenie kariery sportowej.
***
bbc.co.uk
Trenerem Spurs był Martin Jol, The Blues – José Mourinho.
I jeszcze konkretny skrót:
Marcin Wandzel