Przystanek Bundesliga (1). Andreas Herzog

Przez lata transmisje niemieckiej ligi sprawiały, że nie mogłem oderwać wzroku od szklanego ekranu telewizora…

Ciekawość ta pozostała do dziś, co chcielibyśmy wspólnie wykorzystać w ramach nowego cyklu poświęconego Bundeslidze.

Będziemy pisać o choćby najmniejszym wydarzeniu związanym z tą ligą, byle był w tym minimalny związek z tematem. Kryterium bardzo ogólne, chyba najprostsze z możliwych.

Najwięcej prawdopodobnie będzie o głównych aktorach tworzących piłkarskie spektakle – piłkarzach. Nie zabraknie jednak miejsca dla wszystkich innych ludzi, niezależnie od roli, pełnionej funkcji, którzy są lub też byli częścią tych futbolowych rozgrywek. Postaramy się także przywoływać poszczególne mecze, które zapadły w pamięci widzów na dłużej niż tylko jedną kolejkę. Misję czas zacząć…

Urodzony w Wiedniu, przez lata ofensywny pomocnik, ostatnio asystent Jürgena Klinsmanna w kadrze Stanów Zjednoczonych (grał też z Klinsim w jednym klubie…) – Andreas Herzog.

image

Ten lewonożny piłkarz zaczynał karierę w Rapidzie Wiedeń, z którym dwa razy sięgał po mistrzostwo Austrii (w sezonie 1986/87 i 1987/88). W latach 90-tych trafił do Werderu Brema, gdzie objawił publiczności spory talent…

Już w pierwszym sezonie (1992/93) stał się wiodącą postacią w klubie znad Wezery. Był podstawowym zawodnikiem w drużynie prowadzonej przez Otto Rehhagela, typową dziesiątką, od którego gra ofensywna bremeńczyków się zaczynała.
Występów w owym czasie uzbierało się Austriakowi w lidze 33, trafień zaliczył aż 10. Największą nagrodą pozostał jednak tytuł mistrza Bundesligi, zdobyty właściwie na dzień dobry, w debiutanckim sezonie…

Werder Brema był wówczas języczkiem uwagi; ekipą nieobliczalną, zdyscyplinowaną, z dobrymi piłkarzami o wyrównanych umiejętnościach i trenerem, który całością zarządzał.
Andi Herzog, jak nazywali go niemieccy koledzy i komentatorzy, był ważną postacią w układance byłego już selekcjonera reprezentacji Grecji. Nie dość, że potrafił on piłkę umiejętnie rozegrać, to jeszcze mocno angażował się w grę; był widoczny, udzielał się nie tylko w ofensywie.
Do dziś wpisują mu do biografii eksperckie wykonywanie stałych fragmentów gry – Herzog potrafił egzekwować je wspaniale; czy były to rzuty różne, wolne, czy karne – bił je bardzo precyzyjnie, z dużą siłą i co najważniejsze, często skutecznie.

Piękną kartę zapisywał w międzyczasie dla Austrii (nie tylko więc wysokiego napastnika Antona Polstera, legendę 1. FC Köln, rozpoznawano w Niemczech) – Herzog rozsławiał swój kraj, który przecież naszym zachodnim sąsiadom historycznie obcy nie był, delikatnie mówiąc…

W reprezentacji wystąpił łącznie 103 razy (od 1988 do 2003 roku), tyle co na przykład Franz Beckenbauer dla Niemiec czy Stephane Chapuisat dla Szwajcarii, zdobywając dla niej 26 goli. W sześciu meczach wystąpił na mistrzostwach świata (w dwóch takich turniejach brał udział), bramkę strzelił Włochom w przegranym meczu 1:2 rozegranym w ramach MŚ 1998 we Francji. W eliminacjach do ME i MŚ w sumie zdobył 20 bramek.

Był pomocnikiem, który grał twardo, zdecydowanie, więc siłą rzeczy kartek łapał sporo. W Bundeslidze uzbierało mu się żółtego koloru 49, a czerwonego dwie. Nie jest ich znowu tak dużo, jeśli weźmiemy pod uwagę ilość ligowych występów Herzoga, których licznik zatrzymał się na liczbie 264. Goli według źródła footballdatabase.eu udało mu się zdobyć 58, ale niektórzy podają że 60…

bre_herzog_jubel_1998_920

Werder nie był jedynym klubem niemieckim, w którym bohater tego odcinka występował. W 1995 r. przeszedł on do Bayernu Monachium, gdzie ściągnął go stary znajomy Rehhagel. W Bawarii miejsca długo nie zagrzał, chociaż Puchar UEFA w CV zdążył zapisać. Jeden sezon tam przebywał, po czym wrócił do Bremy. Ona była prawdziwą przystanią dla Herzoga… W klubie z portowego miasta (w dwóch podejściach) spędził prawie dekadę swojego życia. Na koniec kariery powrócił na krótko do macierzystego Rapidu, żeby zakończyć profesjonalną grę w MLS – konkretnie w Los Angeles Galaxy.

Paweł Król