Przystanek Bundesliga (64). Gol, że hej Bernda Schustera

Pewnie nie tylko my tak mamy – kiedy odczuwamy przesyt współczesną piłką i przesadnym rozgłosem wokół niej, tym chętniej uciekamy w przeszłość mniej lub bardziej odległą.

W czym mogą być pomocne cykle, w tym ten powyższy, jak i same rozmowy, w których mimochodem wspominamy niektóre sytuacje czy też wydarzenia. Tym razem będzie o trafieniach nieprzeciętnych, w tym o jednym wyróżnionym już w samym tytule…

Schyłek lata, 28 sierpnia 1994 roku, mecz ligowy Bayer Leverkusen – Eintracht Frankfurt. Jeszcze na własnej połowie boiska piłkę przejmuje podstarzały Schuster: facet o nieco dłuższych włosach i z wąsem. Z gracją podprowadza akcję, a następnie oddaje strzał z 48 metrów. Kopnięcie było technicznym majstersztykiem, w taki sposób opisałbym kunszt uderzenia na bramkę drużyny gości. Podebrał ją jakby prostym podbiciem; przynajmniej na pierwszy rzut oka – bo na zbliżeniu widać dokładnie, że przeszła jednak na zewnętrzną stronę stopy i był to tzw. fałsz; a ta – odpowiednio kopnięta – dostała niezwykłego lotu. Wysunięty był bramkarz i choć wracał na swoje miejsce żwawo, nie był w stanie sięgnąć futbolówki. 1:0, a końcowy wynik rywalizacji 4:0. Warto zobaczyć samemu:

Jak się okazało, trafienie Schustera wybrano Golem roku (Tor des Jahres, więcej o tym poczytacie tutaj) w plebiscycie telewizji ARD, która od 1971 r. honoruje w ten sposób strzelców. Dawniej ludzie mogli głosować w tej kategorii tradycyjną pocztą. Później telefonicznie. Od jakiegoś czasu wszystko odbywa się za pośrednictwem internetu.

Gol byłego reprezentanta Niemiec i drugiego piłkarza według France Football w 1980 r. został także uznany golem miesiąca, a nawet dekady. A zatem – istne trzy honory w jednym.

Niejednokrotnie o wyborze zainteresowanych tym tematem decydowała stawka danego wydarzenia, a nie wyłącznie piękno poszczególnego trafienia. Najczęściej zwycięzca trafiał do siatki w Bundeslidze i na tej podstawie zostawał doceniony. Zdarzały się jednak wybory nieoczywiste. Dotyczyły ważnych meczów niemieckich klubów w europejskich pucharach. Dla zachowania równowagi potrafiono również docenić jakiegoś gola zdobytego w meczu towarzyskim reprezentacji Niemiec.

Raz w historii wygrała kobieta, Nia Künzer. Urodzona w Botswanie reprezentantka żeńskiej kadry naszych zachodnich sąsiadów zdobyła gola na wagę mistrzostwa świata, wywalczonego przez Niemki w 2003 r., w finale ze Szwecją w Carson.

A już całkiem osobną kategorię stanowił sędziwy pan, niejaki Kurt Meyer, który w meczu oldbojów precyzyjnie trafił do siatki mając 79 lat! (jako zawodnik Blau Weiß Post Recklinghausen).

Bernd Schuster, kiedy przeszedł do Leverkusen, był dobrze po trzydziestce. Mimo że brakowało mu szybkości, zachwycałem się jego grą. Mierzone podania, przerzuty piłki, panowanie nad sytuacją – można było pozazdrościć tych umiejętności.

Paweł Król