Retro: 1980 – Finał Pucharu UEFA

Niemiecki finał? Ale to już było. Grały Borussia Mönchengladbach z Eintrachtem Frankfurt.

Sobotnia rozgrywka na Wembley nie będzie pierwszym, wewnątrzniemieckim starciem w finale europejskich pucharów. Taki wypadek miał miejsce już 33 lata temu, gdy w finale śp. Pucharu UEFA zagrały Eintracht Frankfurt i Borussia Mönchengladbach. To jeszcze pół biedy, bo przecież mieliśmy finały będące wewnętrzną sprawą klubów z Anglii, Włoch, Hiszpanii czy Portugalii. Tamte rozgrywki były jednak szczególne – w czołowej czwórce rozgrywek znaleźli się reprezentanci jednego państwa – taka sytuacja nie miała precedensu, nie zdarzyła się również nigdy później.

1

Mistrzowie RFN w późnych latach 70. ubiegłego stulecia nie mogli doścignąć swych angielskich odpowiedników na europejskiej scenie, ale liga niemiecka, jako całość, była na tyle potężna, że jej reprezentanci zdominowali Puchar UEFA (dla młodszych czytelników: brały w niej udział kluby z miejsce czołówki tabeli, ale nie mistrzowie, ani nie zdobywcy klubowych pucharów). Trzech z czterech półfinalistów w sezonie 1978/79 pochodziło znam Renu, zwycięzcą została Borussia Mönchengladbach, zresztą po raz drugi w ciągu czterech sezonów.

Następny sezon przyniósł jeszcze większą niemiecką dominację. Obrońcy tytułu na spokoju dotarli do ćwierćfinału, tak samo zresztą jak pozostałych czterech reprezentantów Bundesligi – wszyscy, którzy w tamtych rozgrywkach brali udział – Bayern Monachium, Eintracht Frankfurt, Kaiserslautern i VfB Stuttgart. Nigdy wcześniej aż pięciu reprezentantów jednego kraju nie doszło tak wysoko. Co więcej, nigdy aż tylu nie wzięło udziału w rozgrywkach Pucharu UEFA. Tak liczny udział odwetowców z RFN był możliwy, ponieważ Albania nie wykorzystała miejsca jej przyznanego – o tym wkrótce również będziecie mogli u nas poczytać.

Logika podpowiada, że jeśli wśród ośmiu ćwierćfinalistów jest pięciu przedstawicieli jednego kraju, to niechybnie dwóch z nich wpadnie na siebie w losowaniu. Pierwszym niemieckim klubem, który odpadł z tamtych rozgrywek byli piłkarze z Kaiserslautern, którzy polegli w dwumeczu z Bayernem. Pozostali RFN-owcy okazali się lepsi od rywali i w ten sposób pobili osiągnięcie z poprzedniego sezonu. To również oznaczało, że w turnieju od zachodnioniemieckich klubów lepsze okazały się jedynie…inne kluby z RFN (czy też NRF jak wówczas niektórzy pisywali).

Gracze Mönchengladbach okazali się lepsi od tych ze Stuttgartu. W drugim starciu półfinałowym było więcej dramaturgii. Bawarczycy, którzy pewnie wówczas zmierzali po kolejny mistrzowski tytuł, wydawali się murowanym faworytem po tym, jak w pierwszym meczu odprawili Eintracht w stosunku 2:0. Ale piłkarze „Zgody” (to chyba po niemiecku znaczy Eintracht?) wiedzieli wówczas, jak pogrywać z Bawarczykami. Bramka trzy minuty przed końcem wyrównała globalny bilans, a dogrywka już należała całkowicie do Frankfurtczyków, którzy okazali się lepsi w stosunku 5:1.

2

Eintracht został w finale obsadzony w pasującej mu roli „czarnego konia”. W tamtym okresie ta drużyna plasowała się w górnej połowie tabeli, jednak raczej nie w głowie jej były najwyższe laury. Tamten finał był miłym nawiązaniem do pamiętnego finału Pucharu Europy na Hampden w 1960 roku i ciężkiego nokautu z Realem Madryt – 3:7.

Finałowy oponent, Borussia Mönchengladbach, był mocno zaprawiony w europejskich bojach – to był ich czwarty finał Pucharu UEFA i piąty europejski finał w ogóle od roku 1973.

3

Przypomnijmy jednak, ze mamy rok 1980. To już nie ta sama Borussia Mönchengladbach co parę lat wcześniej. Przez lata klubowi z Bökelberg udawała się transformacja młodych talentów w dorosłe gwiazdy, które ze sporym zyskiem upychano możniejszym klubom. Ale to wówczas była już raczej melodia przeszłości. W tamtym składzie zielono-czarnych grał młody pomocnik nazwiskiem Lothar Matthäus, ale klub przechodził transformację po odejściu takich piłkarzy jak Berti Vogts, Herbert Wimmer czy Hans-Jürgen Wittkamp. Najlepszy piłkarz starego kontynentu roku 1977, Duńczyk Allan Simonsen odszedł do Barcelony, a trener Udo Lattek podążył do imienniczki z Dortmundu.

4

Klub miał najlepsze lata już za sobą, ale wciąż Borussia Mönchengladbach wyglądała na papierze lepiej od finałowego rywala. Frankfurt mógł przeciwstawić ciekawą mieszankę utytułowanych (Jürgen Grabowski i Bernd Hölzenbein) oraz mniej utytułowanych (Karl-Heinz Körbel) niemieckich weteranów oraz zagranicznych gwiazd (najbardziej znany był austriacki stoper, Bruno Pezzey, nazywany “Tyrolską Wieżą”). Agresywny styl Austriaka przyniósł mu w tamtym sezonie aż dwie czerwone kartki w lidze i długą absencję, ale dzięki temu miał więcej sił na boje w Europie. Nie tylko w charakterze ciekawostki na lewym skrzydle Eintrachtu występował południowokoreański piłkarz Bum-Kun Cha. Mimo że przybył z daleka, był wówczas najlepszym strzelcem klubu.

5

Sezon 1979/80 zakończył się dla Borussii Mönchengladbach finiszem na siódmym miejscu, a dla Eintrachtu Frankfurt dwie pozycje niżej. Ligowa forma obu drużyn była mocno przeciętna, skuteczny atak był równoważony przez nieszczelne linie obronne. Mecze w Bundeslidze między finalistami zakończyły się wysokimi zwycięstwami gospodarzy: 4:1 w Mönchengladbach i 5:2 we Frankfurcie.

Pierwszy finałowy mecz (grano systemem mecz i rewanż) był rozgrywany w Mönchengladbach. Gospodarze mieli nadzieję wykorzystać słabą wyjazdową formę gości, którzy przegrali aż cztery z pięciu meczów poza domem w tamtej edycji Pucharu UEFA.

Szkoleniowiec Borussii, Jupp Heynckes (ktoś wie, co u niego?) ucieszył się na wieść o nieobecności kapitana i reżysera poczynań piłkarzy z Frankfurtu – Jürgena Grabowskiego, który wciąż nie doszedł do siebie po kontuzji odniesionej parę miesięcy wcześniej podczas ligowej potyczki obu finalistów.

Piłkarze Gladbach przeważali od początku spotkania, ale nadziali się na kontrę. Wolfgang Kneib nie zdążył złapać strzału głową Haralda Kargera, który skierował do siatki piłkę po dośrodkowaniu Bernda Nickela. Wyrównanie padło po przerwie, po strzale z woleja w wykonaniu Christiana Kulika. Hölzenbein odzyskał prowadzenie dla gości, po czym Matthäus wyrównał strzałem, który później stał się jego daniem firmowym, czyli bombą z drugiej linii. Gospodarze zapewnili sobie wygraną w samej końcówce po strzale głową, weterana Kulika.

Picture 195

Dwa tygodnie później piłkarze z Mönchengladbach nastawili się na obronę wywalczonej przewagi. Dobry przykład starał się dać obrońca Norbert Ringels, który zdecydował się wystąpić mimo szwów na języku – ugryzł się w niego podczas poprzedniego meczu ligowego. Frankfurt dominował, ale nie miało to przełożenia na sytuacja podbramkowe. Z biegiem czasu do głosu zaczęli dochodzić goście. Bramkarz gospodarzy Jürgen Pahl dwukrotnie obronił groźne strzały Kulika i Ewalda Lienena (o jego najnowszych losach pisaliśmy w kawałku o AEK Ateny.

Gdy do końca spotkania pozostawało nieco ponad 10 minut, frankfurcki trener w akcie desperacji rzucił na plac boju 19-latka o nazwisku Freddy Schaub. Cztery minuty później Schaub dopadł bezpańską piłkę, wszedł w pole karne i z bliska strzelił do siatki.

Kontuzjowany kapitan Grabowski mógł wznieść do góry Puchar UEFA. Zresztą nigdy już nie powrócił na piłkarskie boisko. To był również łabędzi śpiew niemieckich klubów w tych rozrywkach. Trzy wygrane pomiędzy rokiem 1975 i 1980 i jedynie trzy więcej w kolejnych 33 latach.