Retro. Dawno temu w Canal+: Liga+ z 24.06.2000

W wyjątkowo trudnych czasach trzeba czymś zapełnić czas antenowy.

Meczów praktycznie nie ma (jedynie Eleven Sports pokazuje australijską A-League), więc kanały sportowe muszą jakoś zapełnić ramówkę. Canal+ przypomina stare mecze i stare programy, m.in. „Ligę+”. Wybrałem odcinek podsumowujący 27 kolejkę sezonu 1999/2000.

Końcówka rozgrywek I ligi: Polonia Warszawa mistrzem, spadają – jak się okazało – ŁKS i Lech, prowadzący – Andrzej Twarowski i Paweł Zarzeczny – we fryzurach charakterystycznych dla tamtych czasów („w dupę czesani” – jak mawiał kolega)…

Program prosty jak drut: skrót meczu i komentarz dwóch kumatych dziennikarzy. I tak w kółko. Oglądamy.

Zaczęło się od wyjątkowo przyjemnego dla mnie skrótu (najpierw też było miło, bo Twarowski zaczął od tego, jak Real Madryt nie dał szans Valencii w finale Ligi Mistrzów): Górnik Zabrze – Lech Poznań. Obie drużyny walczyły o utrzymanie, dużo lepsi okazali się gospodarze. 4:0, trzy asysty Michała Probierza (w tym jedna oszukana – dzisiejszy trener Cracovii ustawił piłkę niezgodnie z przepisami, bijąc rzut rożny).


90minut.pl

Potem też było nieźle. Choćby taka sytuacja: Janusz Białek zadedykował wygraną Groclinu Zarzecznemu, na co dziennikarz przypomniał, że z jakiegoś powodu (nie pamiętam, jakiego) obiecał, że przyjedzie do Grodziska osobowym. Czemu osobowym? Bo pospieszne się tam nie zatrzymują. Był show – bez setki osób w studiu i bajerów.

Musiał ten odcinek ucieszyć również fanów Polonii Warszawa, która zdobyła wtedy mistrzostwo. Inna sprawa, że właściciel Czarnych Koszul Janusz Romanowski, naśladujący Kazimierza Górskiego, to nie jest coś, co chciałem zobaczyć. Aha, podczas mistrzowskiej fety dla polonistów grał zespół Ich Troje. Napisałbym, jak straszliwy był to paździerz, ale teraz nie wolno, bo człowiek od razu wrzucany jest do wora z nadętymi snobami. Zaraz się okaże, że Zenek jest bardziej wartościowy od dziadka Mozarta, bo tego drugiego nawet nie zapraszają na Sylwestra w TVP albo Polsacie.

No i fajnie się to ogląda, aż tu nagle – kontrowersje. A kto rozstrzyga, czy arbiter pomylił się (mylili się nasi często brzuchaci rozjemcy na potęgę w tamtej kolejce), czy nie? Sympatyczny, ale też sardoniczny pan Witek. Czyli słynny Wit Ż.(elazko), gwiazda wieloodcinkowego serialu „Korupcja w polskiej piłce nożnej”.

Patrzę na Żelazkę, uświadamiam sobie, że przed chwilą widziałem wygadanego Dariusza Wdowczyka, Andrzeja Woźniaka oraz paru innych patafianów – i stwierdzam, że w sumie… odechciało mi się oglądać. Jak sobie Canal+ chce puszczać pospolitych złodziei i oszustów, to niech opatruje swoje programy odpowiednim komentarzem.

Blog Piłkarska Mafia jest doskonałą ściągą.


Znajdź pana Witka (zdjęcie z Pociągu do Futbolu)

Byłbym zapomniał. W tej „Lidze+” jest spory fragment o konkursie „Wygraj ligę”, organizowanym wspólnie przez C+ i „Gazetę Wyborczą”. Pomyśleć, że kiedyś, żeby wziąć udział w takiej zabawie, trzeba było wysyłać swoje typy tradycyjną pocztą do siedziby GW, a jej pracownicy musieli ogarnąć stosy kartek z typami kibiców. Świat się zmienił. Pytanie, czy na lepsze.

Marcin Wandzel