Retro. Hiszpania – Malta 12:1. EMŚ. 21.XII.1983

By awansować do finałów Euro, gospodarze musieli wygrać różnicą 11 goli. Wałek?

Młodszym fanom futbolu wydawać się może, że hiszpański futbol to zawsze była preferowana dziś tiki-taka, niekończące się podania między Xavim, Iniestą i Fàbregasem. Ale, moi mili, był czas, gdy słowem określającym hiszpański styl gry była „furia”. Nie trzeba raczej tłumaczyć. Poczytajcie o najbardziej znanym przypadku ataku hiszpańskiej furii.

sloma1

W latach 1980-92 rozgrywki eliminacyjne do europejskich mistrzostw odbywały się na nieco innych zasadach niż dziś, kiedy rodzinie UEFA zależy, by party finałowe odbywało się w jak najszerszym gronie. Wówczas kwalifikacje do turnieju kontynentalnego były trudniejsze od światowego, jako że miejsc przy stole było ledwie siedem. W grupie 2. Polacy musieli uznać wyższość Portugalii i ZSRR, a w grupie 7. eliminacje przebiegały zgodnie z wyznaczonym planem. Faworyci (czyli Holandia i Hiszpania) łoili ile wlezie mięsiwo armatnie, w grupie padły zaledwie dwa remisy – Holendrów na Islandii (1:1) i Hiszpanów w Irlandii (3:3).

Mecze „Tulipanów” (stanowiących wtedy mieszankę doświadczenia [bracia van de Kerkhof], z młodością – [bracia Koeman, Gullit, Vanenburg, Silooy i Huub Stevens, który ponoć nigdy nie był młody]) i Hiszpanii były niezwykle wyrównane i zacięte (2:1 i 0:1). Po wygranej w Rotterdamie Holendrzy byli niemal pewni awansu. 17 grudnia 1983, czyli cztery dni przed spotkaniem w Sewilli, o którym jest ten głodny kawałek, „Pomarańczowi” rozbili Maltańczyków 5:0. Tego samego dnia w Madrycie w pożarze w dyskotece Alcalá 20 zginęły 82 osoby. Mało kto miał głowę do piłki. By awansować, cztery dni później Hiszpanie musieli pokonać Maltę 11 golami…

Mecz został rozegrany na pustawym obiekcie Betisu, Benito Villamarín (co było dziwną decyzją, bo wszystkie wcześniejsze mecze eliminacji grano na stadionie Sevilli, Ramón Sánchez Pizjuán). Pustawym, bo składająca się z autonomicznych regionów Hiszpania nigdy przesadnie nie szalała za kadrą, po drugie – szanse na awans były iluzoryczne, po trzecie – było tuż przed świętami, po czwarte – była brzydka pogoda, po piąte – ta tragedia w dyskotece…

W siedmiu wcześniejszych eliminacyjnych meczach Hiszpanie zdobyli łącznie 12 goli, teraz potrzebowali 11. Realne? Maltański bramkarz John Bonello (o nim jeszcze później) głośno wątpił: „Hiszpanie nie potrafiliby strzelić 11 goli nawet drużynie dziecięcej”. Dodał jeszcze, że „nie wraca do kraju, jeśli miałby wpuścić aż tyle do sieci”.

Zaczęło się nie najlepiej, Juan Señor (na jednej z anglojęzycznych stron o tym meczu znalazłem go przetłumaczonego jako „John Lord”) zmarnował rzut karny, ale za parę minut Hiszpania po strzale Santillany objęła prowadzenie. Wtem, ni stąd ni zowąd, Malta wyrównała – po dzikim rykoszecie który nastąpił po strzale Degiorgio. Hiszpanie do przerwy trafili jeszcze dwa razy, ale przy wyniku 3:1 wciąż byli dalecy od celu. Potrzebowali dziewięciu goli. Czyli w drugiej części gry musiałyby one padać co pięć minut!

Nie mając nic do stracenia, Hiszpanie przyjęli formację 0-2-8 – co oznacza: 0 w obronie, 2 na skrzydłach, 8 w polu karnym – wrzucając bez końca piłki w maltańskie pole karne. Santillana trafił zaraz na początku drugiej części i potem się zaczęło. Gdy trafili na 7:1, widać było, że to może się udać. I widzów na trybunach jakby zaczęło przybywać.

Kiedyś, gdy byłem młody, obejrzałem ten mecz w całości i możecie mi ufać (bądź nie), ale na moje – nie był ustawiony. No chyba, że Maltańczycy byli tak doskonałymi aktorami. Od pierwszej minuty starali się zwalniać grę, udawali kontuzje, po pierwszym golu była spora afera w bramce – piłkarze wyrywali sobie piłkę nawzajem.

Malta miała kompletnie beznadziejną, amatorską drużynę wówczas; wedle mych precyzyjnych wyliczeń jakieś 10 razy gorszą niż obecnie, na poziomie dzisiejszych San Marinów, Andorr lub nawet gorszą. Jeszcze u siebie, to jak cię mogę (m.in. ich kibice obrzucili Polaków kamieniami w 1980 roku…), ale na wyjeździe już taka Irlandia, która szału nie robiła, zlała ich aż 8:0 parę miesięcy wcześniej. Bramkarz Bonello wykopywał piłkę z „piątki” z ledwością do koła na własnej połowie. 23 lata później tenże golkiper wziął udział w reklamie holenderskiego (!) piwa Amstel, w której jest przez hiszpańskich fanów nazywany „amigo perfecto”. Nie zmyślam, popatrzcie sami.

Co było dalej? Hiszpanie odegrali niespodziewaną rolę na francuskim turnieju. A czas Holendrów miał nadejść na kolejnym – w RFN.

sloma

Tabela końcowa

21 Grudnia 1983 – Sevilla
Hiszpania – Malta 12-1 (3-1)

15′ Santillana 1-0, 24’ Demanuele 1-1, 26′, 28′ Santillana 2-1, 3-1, 46′, 55′ Rincón 4-1, 5-1, 60′, 62′ Maceda Frances 6-1, 7-1, 63’ Rincón 8-1, 75′ Santillana 9-1, 77′ Gordillo 10-1,
79′ Sarabia 11-1, 88′ Senior 12-1

Sędzia: Erkan Göksel (TUR)

Widzów: 25 000

Żółte kartki: Michael Degiorgio, Simon Tortell, Emanuel Fabri, John Bonello [Malta]; Rafael Gordillo Vázquez, Antonio Maceda Frances [Hiszpania]

Czerwona kartka: Michael Degiorgio (78.)

Hiszpania: 1 Francisco Buyo / 2 Juan Antonio Señor, 3 José Camacho, 4 Antonio Maceda, 5 Andoni Goicoechea, 6 Rafael Gordillo, 7 Francisco Carrasco, 8 Victor Muñoz, 9 Carlos Santillana, 10 Manuel Sarabia, 11 Hipólito Rincón [16 Marcos Alonso 86.]. Trener: Miguel Muñoz

Malta: 1 John Bonello / 2 Emanuel Farrugia, 3 Alexander Azzopardi, 4 Simon Tortell, 5 John Holland, 6 Norman Buttigieg, 7 Silvio Demanuele, 8 Raymond Farrugia [14 Mario Farrugia 70.], 9 Ernest Spiteri Gonzi, 10 Emanuel Fabri, 11 Michael Degiorgio. Trener: Victor Scerri

1

Maciej Słomiński