Retro. Polska – Węgry. Ostatni mecz przed wojną

„Węgrzy dali specjalny dowód głębokiej przyjaźni nie odwołując swego przyjazdu do Warszawy, mimo chmur gromadzących się na horyzoncie i postąpili inaczej niż Niemcy, którzy odwołali wyznaczony na ten sam dzień mecz w Szwecji” – pisał „Przegląd Sportowy”. 27 sierpnia 1939 roku Polacy zagrali jeden z najlepszych meczów w przedwojennej historii.

Cała Europa przygotowywała się do zbliżającej się wielkimi krokami wojny. W Polsce także trwała mobilizacja. Niespodziewanie dodatkową siłę do walki i nadzieję dali rodakom polscy piłkarze, którzy w obecności 20.000 widzów na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie zmierzyli się z Węgrami, wicemistrzami świata z 1938 roku.

Trener reprezentacji Józef Kałuża otrzymał dodatkowe wsparcie szkoleniowe od Anglika Alexa Jamesa. To właśnie James (nie było go na stadionie podczas meczu) ustalał taktykę na mecz z Madziarami. Mieliśmy grać defensywnie. James zaryzykował, pozwalając zadebiutować w podstawowym składzie trzem zawodnikom: Edwardowi Jabłońskiemu (Cracovia), Henrykowi Jaźnickiemu (Polonia Warszawa) i Pawłowi Cygankowi (Fablok Chrzanów). W 31. minucie Jaźnickiego zmienił czwarty debiutant Stanisław Baran (Warszawianka).

Dwa ciosy faworytów
Spotkanie rozpoczęło się o godz. 17.00. Była upalna niedziela. Fiński sędzia Esko Pekkonen (sędziował w 1936 roku mecz Łotwa-Polska, wygrany przez biało-czerwonych 6:2) wyprowadził obie jedenastki na murawę. Od pierwszego gwizdka inicjatywę przejęli goście, jednak w polskiej bramce świetnie spisywał się golkiper Brygady Częstochowa, Adolf Krzyk. Wicemistrzowie świata znaleźli na niego sposób w 14. minucie. Po centrze Janosa Gyetvaia, Jabłoński uchylił się przed piłką. Futbolówka spadła pod nogi Gyuli Zsengellera, który strzałem „pod sztangę” zapewnił przyjezdnym prowadzenie. Biało-czerwoni próbowali wyrównać, ale uderzenie Ernesta Wilimowskiego na rzut rożny sparował Ferenc Sziklai. Goście przeważali i swoją dominację udokumentowali drugim golem. W 30. minucie po akcji Gyetvaia z Gezą Toldim, Sandor Adam podwyższył prowadzenie Węgrów.

Od momentu straty drugiego gola z Polaków zeszło ciśnienie. Niemający nic do stracenia gospodarze rzucili się do ataku. Próbują Wilhelm Góra, Edmund Giemsa i Cyganek. Polacy zdobywają gola w 33. minucie. Ewald Dytko zagrywa do Leonadra Piątka, który zagraniem głową uruchamia Wilimowskiego. Genialny snajper przerzuca piłkę nad Sziklaiem i jest 1:2. Na marginesie: Dytko popisał się jedną z najbardziej heroicznych interwencji w meczu. Gdy Madziarzy wykonywali korner, piłkarz Dębu Katowice wybił piłkę głową z naszego pola karnego w jednym ręku ściskając spodenki, w których chwilę wcześniej pękła guma… Do przerwy biało-czerwoni walczą, atakują, jednak Sziklai nie daje się pokonać.

Przygniatająca przewaga
Po zmianie stron Polacy całkowicie przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Potwierdziły się doniesienia dziennikarzy z Budapesztu, o tym, że Węgrzy są w słabszej dyspozycji i mają kłopoty kondycyjne. W defensywie biało-czerwonych świetnie spisywali się Giemsa i Władysław Szczepaniak, Góra całkowicie wyłączył z gry prawą stronę węgierską, a motorem napędowym naszej reprezentacji był wszędobylski Dytko. Genialny Wilimowski niespodziewanie znalazł partnera do gry z przodu w ambitnym Cyganku, który bez kompleksów walczył przed dwudziestotysięczną publicznością tak, jakby grał na boisku w Chrzanowie.

W 64. minucie Jabłoński podaniem spod linii bocznej własnej połowy posłał w bój Piątka, a ten z kolei zagrał do Wilimowskiego. Snajper z Chorzowa z łatwością uwolnił się od kryjącego go obrońcy i z bliska umieścił piłkę w rogu węgierskiej bramki. W 74. minucie Krzyk broni uderzenie z kilku metrów Zsengellera. Chwilę później po zagraniu Barana, Sandor Biro zatrzymuje piłkę ręką w polu karnym i sędzia Pekkonen bez wahania pokazuje na rzut karny, który na bramkę zamienia grający z obandażowaną ręką Piątek. W 76. minucie Wilimowski wbiegł między Karolyego Kissa oraz Biro i potężnym strzałem zdobył czwartą bramkę dla Polaków.

Wilimowski

Słaby adwokat
Biało-czerwoni do końca spotkania skutecznie się bronili, mimo iż rywale naciskali ze zdwojoną siłą. Dwukrotnie niecelnie uderzał Adam, z rzutów wolnych chybiał najlepszy w szeregach gości Janos Dudas, zaś Zsengeller posłał piłkę do siatki, lecz fiński arbiter odgwizdał pozycję spaloną.

W ekipie wicemistrzów świata zawiodła największa gwiazda, dr Gyorgy Sarosi. Piłkarz Ferencvarosu był aplikantem sądowym i za kilka miesięcy miał zostać adwokatem. Polscy kibice dworowali sobie z piłkarza gości, twierdząc, że postawą na boisku potwierdza, iż poziom węgierskiej adwokatury nie stoi wysoko… Z kolei największe brawa od licznie zebranej publiczności zebrali nie polscy piłkarze, czy owacyjnie witani w stolicy rywale, lecz rezerwiści z maskami przeciwgazowymi przewieszonymi przez ramię, którzy w ostatniej chwili zostali wpuszczeni na stadion.

Węgrzy spięli klamrę
Znamienne były słowa prezesa PZPN, pułkownika Kazimierza Glabisza, który na pomeczowym bankiecie w Klubie Urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych powiedział:
– Piłkarstwo polskie rozpoczęło swą historię powojenną od meczu z Węgrami. I kto wie czy dzisiejszy mecz nie jest ostatni przed wojną.

Reprezentacja Węgier spięła zatem przedwojenną klamrę międzypaństwowych meczów kadry. W ciągu 18 lat uzbierało się ich 86. 26 pojedynków wygraliśmy, 15 zremisowaliśmy, 45 zakończyło się naszą porażką. Wygrana z aktualnymi wówczas wicemistrzami świata była jedynym zwycięstwem biało-czerwonych w 1939 roku. Wcześniej przegrali 0:4 z Francją oraz remisowali 3:3 z Belgią i 1:1 ze Szwajcarią. Na wrzesień zaplanowano towarzyską potyczkę z Bułgarią, a później kadra miała w planach wyjazd na mecz z Jugosławią w Belgradzie. Z powodu wojny spotkań nie rozegrano.

27 sierpnia 1939, stadion im. Wojska Polskiego w Warszawie
Polska – Węgry 4:2 (1:2)
0:1 – Zsellenger (14 min.), 0:2 – Adam (30. min), 1:2 – Wilimowski (33. min), 2:2 – Wilimowski (64. min), 3:2 – Piątek (75. min., karny), 4:2 – Wilimowski (76. min)
Polska: Adolf Krzyk – Wilhelm Góra, Edmund Giemsa, Władysław Szczepaniak, Ewald Jabłoński, Ewald Dytko, Leonard Piątek, Henryk Jaźnicki (31 min. Stanisław Baran), Ewald Cebula, Ernest Wilimowski, Paweł Cyganek.
Węgry: Ferenc Sziklai – Karoly Kiss, Sandor Biro, Antal Szalai, Jozsef Turai, Janos Dudas, Sandor Adam, Gyorgy Sarosi, Gyula Zsellenger, Geza Toldi, Janos Gyetvai.
Sędziował: Esko Pekkonen (Finalnadia)
Widzów: 20.000

Grzegorz Ziarkowski