Słomiany zapał (2)

Setne urodziny Billa Shankly’ego – ojca Liverpool Football Club. Przypominamy jego złote myśli – o futbolu, socjalizmie, jajecznicy i żwirze.

Jak może niektórzy wiedzą, mam fioła na punkcie piłki wyspiarskiej. Nie sposób udowodnić wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkąnocą, ale faktem jest, że na Wyspach Brytyjskich wymyślono futbol (a nie w Brazylii, jak upierał się jeden mój kolega), co logiczne – tam zaczęto piłkarzom kibicować, reszta jest tylko mniej lub bardziej udaną podróbką.

Ale po kolei. W poniedziałek, 2 września byłem zajęty rozpoczęciem roku szkolnego, miałem nawet zagrać w meczu z okazji otwarcia nowego przyszkolnego boiska. Zostałem powołany do reprezentacji szkoły moich dzieci, która to miała zmierzyć się z drużyną wystawioną przez tutejszy Urząd Miasta. Upatrzyłem dla siebie rolę, nie, nie lewego łącznika, a raczej anioła sprawiedliwości. Chciałem wyciąć równo z nawierzchnią (i wymierzyć co należne) miejscowego prezydenta (pseudonim „Sołtys”), którego nazwisko swego czasu zostało skrócone do jednej litery. Ale tak jak w dniu meczu Polska – Anglia, spadł rzęsisty deszcz i zawody odwołano. Ale co się odwlecze….

Dlaczego piszę o tym drugim wrześniu? Otóż w tym roku, tego dnia, przypadła okrągła, setna rocznica urodzin legendarnego menadżera Liverpoolu, Billa Shankly’ego. Osoby mające dobry wzrok mogą przeczytać, co z „The Reds” wygrał Shankly.

Poniżej pamiątkowa tablica w Glenbuck w szkockim Ayrshire. Dziś miejscowość zupełnie opuszczona, po zamknięciu tamtejszej kopalni. Ostało się jedynie to:

1

Na marginesie, Bill Shankly, tak jak Alex Ferguson, był Szkotem. To może być wskazówka dla młodszych czytelników – Shankly był odpowiednikiem Sir Alexa, w czasach gdy piłką nie rządziła telewizja. A z rodzimych szkoleniowców najbardziej przypomina mi śp. Kazia Górskiego.

A teraz moja krótka (?) impresja na temat legendarnego szkoleniowca Liverpoolu. Moment jest dobry, bo po raz pierwszy od nie wiadomo kiedy „The Reds” spoglądają na resztą stawki w lidze angielskiej z samej góry.

Bill Shankly, największy z największych, w praktyce założyciel tego wielkiego klubu, Liverpool FC. Gdy przybył nad rzekę Mersey w roku 1959, nie było tam nic w zasadzie poza błotem. Właściwie to on zbudował to miasto, gołymi rękami przy pomocy paru zaledwie cegieł. Spójrzmy prawdzie w oczy – bez Shankly’ego nie byłoby Beatlesów, nie byłoby tego sławnego powiedzonka o tym, co jest ważniejsze od życia i śmierci, itd. Shankly pochodził ze Szkocji, ale idealnie dopasował się do miasta Liverpool i klubu w nim grającego. Nie dość, że krew miał czerwoną jak barwy klubowe, to woda w jego domu pochodziła bezpośrednio z ujścia rzeki Mersey do morza. Tak sobie zażyczył.

W rocznicę jego setnych urodzin dotarliśmy do tajemnych zapisków, przedstawiających, co myślał TEN wielki człowiek o najważniejszych rzeczach w życiu każdego z nas. Oto szereg jego złotych myśli na tematy frapujące ludzkość od zawsze.

O PIŁCE NOŻNEJ
„Pamiętaj, chłopcze, w piłkę gra się nogami. Gdyby to była piłka ręczna, granoby rękoma. A teraz zapomnij o używaniu rąk. W piłce, tak jak w boksie, liczą się nogi chłopcze, nogi!”.

O TRAWIE
„Trawa jest zielona. To prawda. Ale krew jest czerwona. I będzie czerwona aż do dnia twojej śmierci. Nigdy o tym nie zapominaj chłopcze!”.

O SOCJALIZMIE
„Był taki niemiecki gość, Karol Marks, który powiedział – od każdego według siły, każdemu według potrzeb. Z pewnością miał na myśli Chrisa Lawlera lub Iana Callaghana. Dwóch świetnych piłkarzy o ogromnym talencie, którzy potrafili podać piłkę do kolegi jak nikt inny. Gdy dostaniesz piłkę w środkowym kole, chłopcze, nie wyjmuj noża i widelca, nie jedz jej. Podaj innym, rozejrzyj się dookoła, jest wielu kolegów, którzy również chcą spróbować. Dla każdego wystarczy.

2

O METALNOŚCI ZWYCIĘZCY
„Nie obchodzi mnie, co mówią teoretycy i tak zwani eksperci w futrach z norek – jak świat światem, nie zdarzyło się, by drużyna która strzeliła mniej goli od przeciwnika, wygrała mecz. Nie wygrasz przegrywając, ale nie przegrasz wygrywając.”

O CZARNYCH PIŁKARZACH
„Czy wyglądam jak kosmita, chłopcze? Czy wyglądam jak fruwająca kiełbasa? Dawno mnie nie będzie, a czarny piłkarz wciąż nie zagra w Liverpoolu. Gdy zagra, będziemy na mecze podróżować rakietami kosmicznymi, jak fruwające kiełbasy. Kiełbasy, zapamiętaj sobie to dobrze, chłopcze”.

O SZKOCJI
„Mówią, że w Szkocji z chłopców robią mężczyzn. Widziałem to nieraz. Mężczyzn robiących innych mężczyzn. Najczęściej z kobietami, chłopcze. Małych mężczyzn, chłopców, ale wciąż mężczyzn. Jak byłem taki mały, stanąłem na starym pudle po pomarańczach i widziałem, jak to się robi. A potem mnie pogonili. Oj, jakże dostałem w skórę wówczas! Ale wiele się wówczas nauczyłem. Właśnie wtedy. Było to w Szkocji, gdy stałem na starym pudle po owocach”.

3

O PIŁCE NOŻNEJ (2)
„Piłka nożna, chłopcze. Nie ma nic ważniejszego w piłce nożnej, oprócz piłki. Bez piłki nie byłoby tego sportu. Słyszysz mnie? Bez piłki, nie byłoby piłki nożnej. Tak jak bez jaj nie byłoby jajecznicy”.

O FLAGACH
„Jest wiele flag, mój chłopcze. Flaga angielska, szkocka, duńska, norweska. Są flagi chińska, niemiecka, belgijska i szwedzka. Mógłbym tak wymieniać bez końca, więc będę. Flaga austriacka, kanadyjska, włoska. Tyle flag i nie wiadomo, w którą stronę wieją. Ale na boisku są tylko cztery flagi w każdym z narożników boiska. Zapamiętaj to, chłopcze, a nigdy na boisku nie pomylisz drogi”.

O ŻWIRZE
„Dziwna rzecz z tym żwirem. Gdy zjesz za mało, nigdy nie zostaniesz piłkarzem. Zjesz za dużo, możesz umrzeć jak mój wuj. Jeść czy nie jeść – oto jest pytanie”.

4

O LIVERPOOLU
„Gdy przybyłem do tego klubu, nigdy wcześniej o nim nie słyszałem. Grał w drugiej lidze, nic ciekawego. Śmierdziało jak z toalety. Wiedziałem, że jest to miasto gdzieś w Anglii, i nie chciałem tu przyjechać. Ale potem właściciele klubu wyjaśnili mi, że to jest niedaleko od Szkocji, więc przyjechałem. Nie było wcale tak źle, więc zostałem na dłużej”.

O FILOZOFII
„Ktoś mądry kiedyś powiedział – łatwo jest kopnąć książkę, ciężej przeczytać piłkę. To jest właściwie cała moja filozofia w kapsułce, chłopcze.”

Ostrzegam, że niektóre z powyższych wypowiedzi Shankly’ego mogły być jedynie moją, autorską fantazją. A na koniec archiwalny wywiad z legendarnym menadżerem.

Maciej Słomiński