Wilson Raj Perumal – kim jest ten typer?

Wszystko to ruja, porubstwo i oszustwo… Wszystko! Tylko czemu dzieci mają na to patrzeć?

Wyszedłem kiedyś na miasto (nie zdarza mi się to często) by obejrzeć spotkanie Ligi Mistrzów. W umówionym miejscu spotkałem znajomych z półświatka piłkarskiego. Od słowa do słowa, zeszliśmy na szemrane tematy. Kto ile postawił i na jaki mecz. Osobiście się w to nie bawię, nie chcę nawet zaczynać, ale gdy posłuchałem przez kwadrans o grubych stawkach, które idą na mecze niższych lig w Szkocji, Chinach czy na Łotwie, zdębiałem. Musiałem wyjść sprawdzić czy rowery stoją na dworze, choć przyszedłem na piechotę. Mecz na boisku to jedno, ale drugi o wiele ważniejszy odbywa się zupełnie gdzie indziej…

Wszystko to ruja, porubstwo i oszustwo… Wszystko! Tylko czemu dzieci mają na to patrzeć?

Można obstawić właściwie wszystko. Nawet gdy znajduję mecze do obstawiania w typerze, na stronie soccerway.com można obstawić wyniki czegoś w rodzaju ukraińskiej młodej ekstraklasy. Łatwy zarobek, żaden bank nie da takiego oprocentowania, nawet Amber Gold.

Sukces jednego znanego i opiniotwórczego portalu wynika nie tylko z jego wiarygodności, ale również, a nawet bardziej z priorytetowego potraktowania tematyki bukmacherskiej.

Hazard to zdecydowanie najgorszy z nałogów. Wypijesz litra wódki i padniesz. A stawiać możesz na okrągło. Swoje pieniądze i pożyczone…

Najpopularniejsza gra na świecie, jest również najbardziej skorumpowaną. „Ustawiacze” bywają tak bezczelni, że posuwają się do tanich sztuczek, jak mecz drużyn U-21 Turkmenistanu i Malediwów, który tak naprawdę… nigdy się nie odbył!

Ustawianie wyników meczów piłkarskich stało się przestępstwem na skalę światową, w niechlubnej klasyfikacji dorównując takim dziedzinom jak handel narkotykami, ludźmi i bronią. Interpol donosi, że bukmacherka stała się biznesem wartym jakiś bilion dolarów (to tysiąc miliardów), z czego 70% dotyczy obstawiania wyników meczów piłkarskich. Winny takiemu stanowi rzeczy jest przede wszystkim Internet, dziś łatwiej obstawić wynik piłkarskiego spotkania, niż zdefekować. By zrobić to drugie trzeba przynajmniej wstać.

Dla piłkarskich hazardzistów rynek przedstawia nieograniczone możliwości. FIFA zrzesza 209 federacji piłkarskich. Łączna liczba drużyn na całym świecie przekracza 10 tysięcy. Można obstawiać co się komu żywnie podoba, rynek bukmacherski przypomina nieco giełdę papierów wartościowych, z nieustannymi skokami kursów, różni się jedynie tym, że na wynikach sportowych można znacznie lepiej i szybciej zarobić.

Afery bukmacherskie mają zazwyczaj swe źródło na Dalekim Wschodzie. Rozwijająca się gospodarka Chin stwarza nieograniczone możliwości, co wykorzystują tzw. triady, czyli chińskie organizacje mafijne.

Chińczycy stanowią większość obywateli Singapuru skąd wywodzi się nasz (anty)bohater Wilson Raj Perumal. Ten szybko dokonał swoistego rachunku – 10 tysięcy drużyn, każda licząca kilkunastu zawodników – każdy jest do kupienia za właściwą cenę.

Szczególne pole do popisu dla różnej maści cwaniaków stanowią kraje nie będące w świetle reflektorów. Ustawić mecz w jednej z topowych lig na starym kontynencie jest nie lada sztuką, ale już w Ghanie czy Zimbabwe znacznie łatwiej i przyjemniej. Tym tropem poszedł Perumal, który uznał że nie ma co robić w detalu i pod przykrywką firm o sympatycznych nazwach (Footy Media czy Football4U) postanowił zyskać przychylność, nie śmierdzących groszem federacji.

Między kupionymi i z niczego niezdającymi sobie sprawy federacjami (w międzyczasie jeszcze zapewnił sobie względy boliwijskiej i południowoafrykańskiej) postanowił organizować mecze towarzyskie. Za organizację takiego spotkania płacił uczestnikom nawet po 100 tysięcy dolarów. Oczywiście FIFA o niczym nie wiedziała, gdyż spotkania towarzyskie mogą odbywać się bez jej nadzoru – za to odpowiadają zainteresowane federacje.

Oczywiście nie trzeba od razu obstawiać meczu – można ustawić liczbę rzutów różnych, spalonych czy żółtych kartek. Zwyczajowa stawka na czarnym lądzie dla sędziego za mecz to jakieś 350 dolarów – ta kwota to właściwie zaproszenie do ustawki. Perumal, jako organizator meczu, oczywiście wyznaczał sędziego zawodów.

Dodatkowo, by być pewnym sukcesu, Perumal płacił również piłkarzom – do 5 tysięcy dolarów za jedno spotkanie. Jak pisał z fińskiego więzienia (o tym, jak się tam znalazł będzie za chwilę): „życie tych chłopców w jednej chwili zmieniło się o 360 (tak napisał!) stopni. Nad ligą syryjską miałem mocniejsza kontrolę niż Assad i jego ludzie” – przechwalał się.

Siatka Perumala działała również w ojczystym Singapurze. W toku dochodzenia odkryto lokale, w których w rzędzie przy komputerach siedzieli Azjaci stawiający na wybrane mecze po 3 tysiące dolarów – taka kwota pozwalała nie wzbudzić podejrzeń.

Singapurski syndykat poczuł się zbyt pewnie. O młodzieżowym meczu reprezentacji Turkmenistanu i Malediwów, którego tak naprawdę nie było, pisałem na początku. Inne skrajne przypadki to mecz „reprezentacji” Togo z Bahrajnem. Selekcjoner tych drugich, znany austriacki trener Josef Hickersberger wyraźnie widział, że rywale nie mają siły biegać już po paru minutach. To byli złapani gdzieś po drodze amatorzy.

Wreszcie Finlandia. Podbiegunowy Rovaniemi Palloseura (RoPS) przynosił tak duże korzyści, że singapurski syndykat postanowił nabyć udziały w tej kurze znoszącej złote jaja.

Doszło do tego, że Perumal siedząc na trybunach w Rovaniemi dawał znaki “aktorom” widowiska co mają robić przy pomocy ukrytych znaków. Brzmi to tajemniczo, ale w rzeczywistości chodziło o założenie lub zdjęcie czapki. Było to dosyć duże poświęcenie, wszyscy wiemy jakie tam temperatury panują…

Ale Perumal w międzyczasie popadł w kłopoty, sam za dużo stawiał – jak się potem okazało na wygrane ulubionych Manchester United i Chicago Bulls. By pokryć rosnące długi hazardowe przytulił część środków przeznaczonych na fińską transakcję. Gorąco linia telefoniczna między Rovaniemi i Singapurem szybko wyjaśniła co się stało z brakującymi 300 tysiącami dolarów. Perumal czuł się tak pewnie, że założył na facebooku stronę, która miała stanowić skrzynkę kontaktową dla ciemnych biznesów.

Ale jego singapurscy koledzy widzieli co się dzieje. Dwóch pomocników, Danny Jay Prakash i Anthony Santia Raj postanowiło działać na własną rękę. Koronny numer przeprowadzili w tureckiej Antalii. Przedmiotem wałka miały być dwa towarzyskie mecze: Łotwy z Boliwią i Estonii z Bułgarią. Sekretarza generalnego łotewskiej federacji zaniepokoiło, że w przeddzień meczu organizatorzy nie potrafili podać nazwisk trójki sędziowskiej. Zatroskany poinformował FIFA. Ci z kolei przekazali info dalej, organom ścigania. Dodatkowe podejrzenia wzbudził fakt, że na mecze przyjęto rekordową ilość zakładów – po 5 milionów euro.

Oba mecze przyniosły siedem goli, wszystkie zdobyto z rzutów karnych. Gdy łotewski piłkarz pomylił się „z wapna”, wyciągnięty z kapelusza sędzia kazał karnego powtórzyć.

FIFA skontaktowała się przez e-mail z nieudolnym promotorem. Syndykat zaczął podejrzewać, że to Perumal zaczął sypać. I rzeczywiście nasz (anty)bohater został przymknięty za kraty. Perumal zaczął współpracować z policją, po roku wyszedł, ale zaraz trafił do węgierskiego więzienia, nie tyle po ugrofińskiej, a przestępczej linii. Długo był przetrzymywany w zamknięciu w Budapeszcie, gdzie ze szczegółami wyjawiał tajemnice bukmacherskiego syndykatu. Nie może nigdzie wyjść, bo gdy to się stanie, zaraz padnie martwy. Jednak żyłka hazardzisty nie opuściła Perumala – „Trzymam klucz do puszki Pandory. Być może zdecyduję się go użyć”.

Do niedawna nikt nie wiedział, gdzie singapurski Pan Milusiński się podziewa. Aż do momentu ujawnienia się w typerskim konkursie slowfoot.pl. Na razie typuje średnio na jeża. Zapewne celowo, by uśpić naszą czujność…

Maciej Słomiński