Czwartkowy mecz. Lech Poznań – Belenenses 0:0

Czy lechici celowo strzelili sobie w stopę, desygnując do gry rezerwowy skład? W Poznaniu bojkot goni bojkot, a światełka w tunelu jak nie było, tak nie ma…

Najpierw mecz zbojkotowali kibice, których na trybunach pojawiła się garstka. A przecież oddana wiara była tym, co w poprzednim sezonie napędzało „Kolejorza” w boju o mistrzowski tytuł… Moim zdaniem, Lech ma taki skład, że prędzej czy później doszlusuje do ligowej czołówki, innego wyjścia w Poznaniu nie mają.

Nerwowe ruchy wykonują też działacze „Kolejorza”, którzy ponoć namówili Macieja Skorżę do odpuszczenia fazy grupowej Ligi Europy i skoncentrowaniu się na odrabianiu strat w lidze. Jeżeli taka sytuacja miała miejsce, to mamy do czynienia z niebywałym skandalem. Klub, który wywalczył tytuł mistrza Polski i postawił sobie za cel awans do fazy grupowej europejskich pucharów (pal sześć, która to będzie liga: mistrzów czy europejska) w momencie, gdy znalazł się w zaplanowanym miejscu zaczyna kręcić, kombinować, miotać się. I to przed meczem, w którym ma największą szansę na wywalczenie kompletu punktów. Własny stadion, przeciętny przeciwnik, możliwość rozpoczęcia rywalizacji w grupie od zwycięstwa, które może być przełomem w postawie zespołu… Nic z tego. W Poznaniu dalej gonią w piętkę. Stąd na ławce, ci którzy mogliby odmienić losy meczu: Szymon Pawłowski, Karol Linetty, Kasper Hamalainen, Barry Douglas, może Tomasz Kędziora…

Franz Maurer wiecznie żywy
W sezonie 2011/12 Legia Warszawa pod wodzą Skorży przeszła fazę grupową Ligi Europy i pierwszą przeszkodą w fazie pucharowej był Sporting Lizbona, który prowadził Ricardo Sa Pinto. Dla tego kontrowersyjnego w przeszłości napastnika (ma na swoim koncie… pobicie selekcjonera reprezentacji Portugalii, Artura Jorge) była to pierwsza trenerska robota i na „dzień dobry” wyrzucił Skorżę z europejskich pucharów. Teraz szkoleniowiec rodem z Radomia mógłby się odegrać za tamto niepowodzenie, gdyby nie utrudnił sobie sprawy posadzeniem na ławce rezerwowych podstawowych zawodników.

W filmie „Psy” Władysława Pasikowskiego, główny bohater Franz Maurer, gdy zaserwowano mu kotleta mielonego w policyjnej kantynie rzucił: „Przecież to się nie da jeść”. O pierwszej połowie można śmiało powiedzieć, że tego się nie dało oglądać. Tak jak rewanżowego meczu z Videotonem. Dość powiedzieć, że pierwszy celny strzał w wykonaniu poznaniaków obejrzeliśmy w 30. minucie, gdy Denis Thomalla z siłą godną anemika posłał piłkę w kierunku bramki Hugo Ventury. Szlag człowieka trafiał, gdy widział, że taki Gergo Lovrencsics czy Dariusz Formella nie potrafili celnie dośrodkować ze stojącej piłki. Można być w słabej formie, ale jakieś granice przyzwoitości są i raczej nie powinno się ich przekraczać…

17.09.2015 LECH POZNAN - OS BELENENSES LIGA EUROPY

W 36. minucie po centrze z kornera Carlosa Martinsa i przedłużeniu piłki głową przez Tonela, Miguel Rosa główkował w poprzeczkę bramki Jasmina Buricia. Obrońcy wybili odbitą piłkę na róg. Po chwili znów z narożnika boiska piłkę wrzucił Martins, a Luis Leal głową uderzył obok dalszego słupka bramki Lecha. Przed przerwą niby okazję miał jeszcze Łukasz Trałka, ale po złym piąstkowaniu piłki przez Venturę kopnął ją tak, jakby bojkotował wszystkie bojkoty w Wielkopolsce…

Pawłowski ożywił
Trzy minuty po zmianie stron goście przeprowadzili zespołową akcję, po której Martins był sam na czternastym metrze. Zrobił wszystko, co mógł, czyli płasko, precyzyjnie posłał piłkę obok bezradnego Buricia. Za bramką Bośniaka zatrzymała się chyba lokomotywa z wagonami wypełnionymi szczęściem, bowiem futbolówka odbiła się od słupka. Później mistrzowie Polski stopniowo zyskiwali przewagę. W 60. minucie nikt nie skorzystał z wyłożenia Dawida Kownackiego na piętnasty metr. 60 sekund później niemal kopię akcji Kownackiego przeprowadził Lovrencsics, tym razem do piłki doszedł Formella, lecz kopnął ją na wysokość siódmego piętra. Wreszcie w 65. minucie po wrzutce Kebby Cessaya, Thomalla tak naciskał obrońcę, że do spółki z bramkarzem o mały włos nie strzelili samobója. Piłka szczęśliwie wyturlała się wzdłuż bramki za linię końcową…

Sporo ożywienia w poczynania poznaniaków wniósł dynamiczny Pawłowski. Wielka szkoda, że Skorża nie wpuścił go już w przerwie. Już w pierwszym kontakcie z piłką zdołał strzelić na bramkę Ventury, lecz uczynił to zbyt lekko. W 73. minucie przeprowadził indywidualną akcję, którą zakończył silnym strzałem sprzed szesnastki. W tym przypadku Ventura musiał się porządnie napocić, by wybić piłkę na róg. Potem golkiper gości przeciął podanie Linetty’ego wzdłuż bramki i nie dał się zaskoczyć Formelli, który uderzał przy bliższym słupku.

Ostatnie dziesięć minut to nieudolne próby lechitów, którzy starali się strzelić zwycięskiego gola, lecz zwyczajnie brakowało im argumentów w ofensywie. Zawiódł Thomalla, który niemal tradycyjnie nie potrafił utrzymać się przy piłce. Mało brakowało, a w doliczonym czasie gry Lech straciłby nawet remis, bo po dobrej centrze Andre Geraldesa minimalnie niecelnie główkował Rosa, a potem w niewielkiej odległości od bramki Buricia strzelił Kuca. Zatem po pierwszej kolejce Lech ma jeden punkt, a powinien mieć trzy. Nic dziwnego, że piłkarzy schodzących do szatni żegnała solidna porcja gwizdów.

lech-belenenses

17 września 2015, INEA Stadion w Poznaniu
Faza grupowa Ligi Europy – Grupa I
Lech Poznań – CF Os Belenenses 0:0
Lech: Jsamin Burić – Kebba Cessay, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Tamas Kadar – Gergo Lovrencsics (68. Szymon Pawłowski), Dariusz Dudka, Łukasz Trałka (46. Karol Linetty), Dawid Kownacki (60. Kasper Hamalainen), Dariusz Formella – Denis Thomalla.
Belenenses: Hugo Ventura – Joao Amorim, Tonel, Goncalo Brandao, Andre Geraldes – Fabio Sturgeon (63. Kuca), Ruben Pinto, Andre Sousa (81. Ricardo Dias), Miguel Rosa, Carlos Martins (89. Dalcio Gomes) – Luis Leal.
Żółte kartki: Dudka, Cessay, Kadar/Amorim.
Sędziował: Serhij Bojko (Ukraina)
Widzów: 7.934

Grzegorz Ziarkowski