Gwarancja jakości i kolorytu?!

Szesnastu Polaków grających za granicą, których chętnie zobaczyłbym w nowym sezonie naszej ekstraklasy.

To już pewne, że mistrzem została warszawska Legia, a z pierwszą ligą witają się ŁKS Łódź, Arka Gdynia i Korona Kielce. Na krótkie podsumowanie ligi z pewnością przyjdzie czas. Tym razem o czymś innym – cała masa polskich piłkarzy gra, grywa i próbuje grać w piłkę za granicami naszego kraju. Wybrałem szesnastu takich, którzy – moim zdaniem – mogliby (niektórzy znowu) spróbować sił w naszej ekstraklasie, dodając jej kolorytu i jakości. Czy to lista tylko pobożnych życzeń? Starałem się dobrać nazwiska i wartość piłkarzy do możliwości finansowych naszych klubów.

Co z tego wyszło? Zapraszam do lektury. Oto ta szesnastka:

Artur Boruc (ur. 1980, AFC Bournemouth) – chociaż w lutym na karku odhaczył mu się czwarty krzyżyk, „Borubar” to wciąż niezły bramkarz. Nazwisko, charyzma, oryginalne wypowiedzi, duże doświadczenie i mimo wieku spore umiejętności. W polskiej lidze nie grał 15 lat. Dla mnie idealny kandydat do zastąpienia Radosława Majeckiego w bramce Legii. Języczkiem u wagi przy powrocie do stolicy mógłby być niewątpliwie motyw sentymentalny.

W ekstraklasie: 69 meczów, 1 gol.

Jakub Piotrowski (ur. 1997, Waasland- Beveren) – to nie pierwszy polski piłkarz, który od ligi belgijskiej odbił się niczym od ściany. Facet jest całkiem niezły technicznie, ma niezły przegląd pola, słowem: środkowy pomocnik, których u nas pod dostatkiem nigdy nie ma zbyt wielu. Miał zadatki na niezłego reżysera gry. Polska liga byłaby idealnym miejscem do tego, by pokazał, czego nauczył się w kraju Flamandów i Walonów.

W ekstraklasie: 37 meczów, 3 gole.

Jakub Świerczok (ur. 1992, Łudogorec Razgard) – napastnik, który po jednej udanej rundzie w Zagłębiu Lubin (16 goli w 21 meczach) przeniósł się do święcącego triumfy w lidze bułgarskiej Łudogorca. Dla szkoleniowca mistrza Bułgarii już dawno przestał być pierwszym wyborem, którym jest albo doświadczony Rumun Claudiu Keseru, albo Brazylijczycy Marcelinho i Jorginho. Świerczok wchodzi w najlepszy piłkarski wiek i szkoda, by swój strzelecki talent marnował na ławce gdzieś na Bałkanach. W polskiej ekstraklasie mógłby też mu się lepiej przyjrzeć selekcjoner Jerzy Brzęczek.

W ekstraklasie: 68 meczów, 27 goli.

Konrad Wrzesiński (ur. 1993, Kajrat Ałmaty) – szybki skrzydłowy urodzony w Pułtusku półtora roku temu wyemigrował do dalekiego Kazachstanu, raptem po jednym niezłym sezonie w Zagłębiu Sosnowiec. Jego pozyskanie z Kajratu nie byłoby prostą sprawą – w dopiero co rozpoczętych rozgrywkach kazachskiej ekstraklasy w czterech meczach strzelił dwie bramki, a Kajrat jest liderem rozgrywek.

W ekstraklasie: 20 meczów, 3 gole.

Martin Kobylański (ur. 1994, Eintracht Brunszwik) – to byłby niewątpliwie ciekawy transfer. Cztery lata temu zanotował niewiele znaczący epizod w gdańskiej Lechii i wydawało się, że będzie tylko znany z uwagi na swojego ojca – Andrzeja, wicemistrza olimpijskiego z Barcelony. Tymczasem zanotował niezłe występy w SC Preussen Muenster 06, z którego przeszedł do Brunszwiku. W tym sezonie dla świeżo upieczonego drugoligowca strzelił aż 18 bramek, a i w Preussen notował niezłe statystyki bramkowe. Pytanie, czy któryś z polskich klubów wyłożyłby za niego sporą gotówkę i czy sam Martin byłby zainteresowany grą nad Wisłą?

W ekstraklasie: 3 mecze, 0 goli.

Maik Nawrocki (ur. 2001, Werder Brema II) – obrońca, który dość regularnie jest powoływany do drużyny u-19. Gra na środku defensywy, co nie przeszkadza mu być skutecznym pod bramką rywala, ostatnio strzelił dwie bramki rówieśnikom z Kosowa. Na razie w Niemczech grywa tylko w rozgrywkach juniorskich. W Polsce mógłby nabrać bezcennego doświadczenia z ligowych boisk.

W ekstraklasie: 0 meczów.

Marcel Zylla (ur. 2000, FC Bayern Monachium II) – ostatnio rozstał się z drużyną rezerw monachijskiego klubu. Pomocnik, którego Jacek Magiera zabrał na mistrzostwa świata u-20. Z tamtej ekipy w Polsce na razie furory nie robią David Kopacz (Górnik Zabrze) i Dominik Steczyk (Piast Gliwice). Ciekawe jakby było z Marcelem. Może akurat nad Wisłą ujawniłby swój – ponoć – niepospolity talent?

W ekstraklasie: 0 meczów.

Dawid Kurminowski (ur. 1999, MSK Żilina) – napastnik z akademii poznańskiego Lecha wybrał dość oryginalną drogę kariery, przez ligę słowacką. Okazuje się bowiem, że rynek naszych południowych sąsiadów wzięło pod lupę wielu skautów z zachodnich klubów, szczególnie z krajów Beneluksu. Czemu zatem na Kurminowskim milion (a może miliony?) euro mieliby zarobić Słowacy, a nie jakiś polski klub? Na razie 21-latek rozwija się harmonijnie, może w Polsce wskoczyłby na wyższy poziom?

W ekstraklasie: 0 meczów.

Patryk Klimala (ur. 1998, Celtic Glasgow) – z Jagiellonii do Szkocji wyjechał stanowczo zbyt szybko, właściwie bez przygotowania. Pół dobrej rundy wystarczyło szybszemu od wiatru napastnikowi, by trafił do ekipy mistrzowskiej. Jego wkład w wywalczenie tytułu był właściwie żaden – zagrał tylko dwa mecze, gola nie strzelił. Mógłby przyjść do Polski, nawet na wypożyczenie. Ucieszyłby się trener „młodzieżówki” Czesław Michniewicz, który jesienią na Klimali opierał reprezentacyjny atak.

W ekstraklasie: 42 mecze, 8 goli.

Konrad Michalak (ur. 1997, MKE Ankaragucu) – szybki i niezły technicznie skrzydłowy sprawdził się w Płocku i w Gdańsku, odbił się od Legii i czeczeńskiego Achmata Grozny. Do Polski wróciłby silniejszy o zagraniczne doświadczenia. Nad Wisłą mógłby przypomnieć się nie tylko kibicom, ale i selekcjonerowi.

W ekstraklasie: 53 mecze, 2 gole.

Radosław Murawski (ur. 1994, Denizlispor Kulubu) – wychowanek gliwickiego Piasta gra na niezwykle odpowiedzialnej pozycji defensywnego pomocnika. To gość, który kształtował charakter przez dwa lata w sycylijskim Palermo, a szkoleniowiec Levent Kartop nie wyobraża sobie bez niego podstawowej jedenastki beniaminka tureckiej ekstraklasy. Denizlispor na razie walczy o utrzymanie, a wartość Murawskiego systematycznie rośnie. Ciekawe, czy taką Legię stać byłoby na tego chłopaka?

W ekstraklasie: 125 meczów, 4 gole.

Paweł Olkowski (ur. 1990, Gazisehir Gaziantep FK) – reprezentacyjny defensor z czasów Adama Nawałki miał do Polski wrócić już po kiepskim sezonie 2017/18, gdy grzał ławę w 1. FC Koeln. Niespodziewanie odbudował się w angielskim Boltonie i przeniósł się do Turcji. W ekipie średniaka Super Lig jest tylko jednym z wielu w kadrze – gra wtedy, gdy któryś z podstawowych obrońców zaniemoże.

W ekstraklasie: 88 meczów, 3 gole.

Bartłomiej Pawłowski (ur. 1992, Gazisehir Gaziantep FK) – naprawdę lubię tego gościa. Zaimponował mi techniką i nieszablonowymi rozwiązaniami na boisku jeszcze w łódzkim Widzewie. Skromny, samokrytyczny, inteligentny chłopak. W Turcji spodziewali się po nim chyba więcej – strzelił tylko jedną bramkę, choć zagrał w 18 meczach. Jeśli wróci do Polski, będzie „wykręcał” znacznie lepsze liczby. Jestem o tym przekonany.

W ekstraklasie: 149 meczów, 20 goli.

Patryk Dziczek (ur. 1998, US Salernitana 1919) – defensywny pomocnik dość długo odnajdywał się w Serie B, ostatnio nawet strzelił bramkę. Jednak wychowanek Piasta Italii raczej nie podbił. Jeśli wróciłby do Gliwic, nawet na wypożyczenie, z pewnością pomógłby Piastowi w eliminacjach Ligi Europy.

W ekstraklasie: 63 mecze, 4 gole.

Filip Jagiełło (ur. 1997, Genoa CFC) – były młodzieżowy reprezentant Polski w Serie A notuje w tym sezonie jedynie epizody. Ma jednak kogo podpatrywać, choćby Szwajcara Valona Behramiego czy Duńczyka Lasse Schoene. W polskiej ekstraklasie mógłby pokazać, czego się od nich nauczył.

W ekstraklasie: 89 meczów, 5 goli.

Mariusz Stępiński (ur. 1995, Hellas Verona) – jego powrót do Polski z pewnością byłby transferowym hitem. Przez ostatnie cztery sezony naprawdę się rozwinął, dość regularnie grał dla FC Nantes, Chievo Verona, a teraz dla byłego klubu Władysława Żmudy. Kilka bramek w każdym sezonie też zdobył. Wydaje się, że Legia strasząca rywali Jose Kante w Lidze Mistrzów nie wygląda zbyt poważnie. Stępiński robi lepsze wrażenie. I ma większe umiejętności.

W ekstraklasie: 97 meczów, 25 goli.

Grzegorz Ziarkowski