Retro. Chelsea – Man City 0:1. Division 2. 03.XII.1983

Oba kluby spotykają się dziś po 33 latach i w okolicznościach innych o jakieś siedem galaktyk.

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce, przed erą telewizji, może nie uwierzycie, ale również grano w piłkę. Przystępując do meczu, o którym mowa, Chelsea była trzecia, a Manchester City – drugi; prawie tak, jak dziś, tyle że w drugiej lidze! Dla City pobyt na tym szczeblu był nowością, ale Chelsea już od roku 1979 zimowała na zapleczu; w ratowaniu ligowego bytu nie pomógł nawet jugosłowiański bramkarz Petar Borota, o którym pisaliśmy TU.

POD PRĄDEM
Jednak zamiast oscylować w kierunku powrotu na szczyt, Chelsea dryfowała raczej ku trzeciemu frontowi. „Niebiescy” zajmowali kolejno 12., 12. i 18. miejsce w drugiej lidze. W tym ostatnim sezonie, w czwartym meczu licząc od końca, gracze z zachodniego Londynu (dzielnica Fulham, by być dokładnym) przegrywali 0:1 u siebie z Rotherham, w obecności 8674 widzów, i byli na 20. miejscu, oznaczającym spadek klasę niżej. Udało się zremisować, potem wygrać na wyjeździe 1:0 z Boltonem, i to „Kłusaki” pochłonęła otchłań. Kto wie, co by było, gdyby wówczas stało się odwrotnie?

Natomiast jeśli chodzi o kibicowskie wygłupy, Chelsea była na ścisłym topie; może nie poziom West Hamu, ale blisko. Jak mawiał jeden mój kolega, średni wiek kibiców ze Stamford Bridge nigdy nie przekraczał 16 lat. Lata mijały, a „The Blues” przyciągali coraz młodszych rozrabiaków, słabo zorientowanych w przepisach, a bardziej w awanturach. Z tej grupy wykształcił się gang Headhunters.

1

W tej sytuacji klub za symbolicznego funta (!) w 1982 roku przejął przypominający z wyglądu Świętego Mikołaja biznesmen Ken Bates, który miał na tyle dosyć kiboli i ich przebieżek po murawie, że otoczył boisko drutem kolczastym, który chciał podłączyć do prądu. Na szczęście (niestety?) władzom lokalnym nie spodobał się ten pomysł; zagroziły odcięciem prądu, jeśli słowo stanie się ciałem.

Jeśli chodzi o zieloną murawę („trava je zelena, futbol to je hra”, śpiewali gracze Slavii Praga na melodię „Blue is the Color”), to Wujaszek Ken miał bardziej rozsądne pomysły. Dał fundusze i przyszli gracze, którzy na trwałe zapisali się w niebieskiej historii. Walijczyk Eddie Niedzwiecki, Szkoci Pat Nevin i David Speedie oraz Anglicy Kerry Dixon i Nigel Spackman.

cwelsi

Chelsea – Manchester City 0:1 (0:1). December 3rd 1983. Saturday 3pm. Ticket 50p.
Goal: Tolmie 44’.

Chelsea: 1 Eddie Niedzwiecki – 2 John Hollins, 3 Joey Jones, 4 Colin Pates, 5 Joe McLaughlin, 6 John Bumstead, 7 Pat Nevin, 8 Nigel Spackman, 9 Kerry Dixon, 10 David Speedie, 11 Peter Rhoades-Brown (12 Colin Lee 61). Manager John Neal.
Man City: 1 Alex Williams – 2 Geoff Lomax, 3 Andy May, 4 Kevin Bond, 5 Paul Power, 6 Michael Walsh (12 Steve Kinsey 46), 7 Neil McNab, 8 Gordon Dalziel, 9 Derek Parlane, 10 Asa Hartford, 11 Jim Tolmie. Manager Billy McNeill.
Attendance: 29,142
Referee: Jim Borret

JEDNA ZMIANA

Jak widać na powyższym skrócie, to gospodarze mieli o wiele więcej sytuacji; goście ze dwa razy gościli pod bramką Niedzwieckiego (reprezentant Walii miał polskich rodziców i nienaturalnie wygięty palec; jak sobie życzycie, wkleję w komentarzu), ale wygrali. Jego vis-à-vis był Alex Williams, jeden z pierwszych czarnoskórych bramkarzy na tym poziomie. Nic dziwnego, że czarny, bo biali raczej nie zapuszczali się do dzielnicy Moss Side, z której Williams pochodził. W tym czasie stężenie gangów na dzielni było takie, że Manchester zyskał przydomek „Gunchester”. Zresztą lider kibiców Man City skupionych w gangu „Guvnors”, Mickey Francis, też jest czarny. Chłop ma w CV epizod w zawodowym wrestlingu.
W Moss Side na dodatek był położony nieistniejący dziś stadion Maine Road.

1

Tamtego stadionu już nie ma, nie istnieje też ówczesny Stamford Bridge; to znaczy jest obiekt, ale wygląda zupełnie inaczej. Zwróćcie zwłaszcza uwagę na odległość z trybuny za bramką do murawy; nie wiem, czy by lorneta starczyła? No chyba, że z meduzą…

Inną poważną różnicą w stosunku do dziś była tylko jedna dozwolona zmiana. Jak zwykle Brytyjczycy musieli być inni od reszty: gdy cały świat pozwalał już na dwie, oni do 1987 roku wciąż na jedną. Był to zawodnik z pola, z numerem 12, tak że po kontuzji bramkarza bywało wesoło. Inną zasadniczą różnicą były nawierzchnie (czy raczej pastwiska), na jakich grano, oraz skład osobowy obu drużyn, w których nie uświadczono nikogo poza wyspiarzami. Dziś na Etihad Stadium – jak dobrze pójdzie – zagrają dwaj Brytyjczycy: Gary Cahill i Raheem Sterling.

BANANY
Na Chelsea przeważnie przychodziło wtedy po kilkanaście tysięcy widzów. Ponad 30 tysięcy pofatygowało się na prestiżowe mecze z Fulham, Leeds, Newcastle i Sheffield Wednesday.
Trzy dni po spotkaniu z Man City ledwie 12 tysięcy przyszło zobaczyć zawody ze Swansea. To był wtorek, ale warto było zobaczyć hat-tricka w wykonaniu Paula Canoville’a.
W tej części Londynu, odwrotnie niż w Manchesterze, czarni byli słabo akceptowani, a Canoville był pierwszym istotnym kolorowym graczem w barwach „Niebieskich”. Obrażany, obrzucany bananami przez fanów własnej drużyny, nigdy nie zagrał na miarę swojego potencjału. Jedyny kolega klubowy, który publicznie stanął w jego obronie, to szkocki skrzydłowy Pat Nevin, uczestnik Euro ’92, obecnie komentator BBC, wielbiciel tzw. ambitnego rocka, ktoś, kto może uchodzić za intelektualistę wśród piłkarzy.

Canoville z kolei to ojciec 11 dzieci z 10 różnymi kobietami, po karierze stał się znanym DJ-em, ale zamiast pieniędzy za swe występy, pobierał działki cracku.

Kilka słów na pozostałych temat bohaterów, uczestników finałów mistrzostw świata tu nie znajdziemy, poza jednym. Wspomniany wyżej Kerry Dixon przyszedł z Reading; już w debiucie trafił dwukrotnie, a w całym sezonie – aż 28 razy. Dwa i pół roku po porażce z Man City przymierzał już meksykańskie sombrero i wybierał się na mundial. Zagrał tam jedynie cztery minuty w meczu z Polską, zastępując naszego kata, Gary’ego Linekera.

Po drugiej stronie – Mick McCarthy, irlandzki obrońca, a później selekcjoner, dołączył do Manchesteru City dwa tygodnie później.
Na środku obrony partnerował mu Paul Power, który grał dla City 12 sezonów (447 meczów) po czym odszedł do Evertonu, z którym zdobył tytuł mistrzowski w roku 1987. Power zdążył zagrać z naszym Kazimierzem Deyną i zostać wyeliminowanym przez łódzki Widzew z Pucharu UEFA w roku 1977.

Partnerował mu wówczas Asa Hartford (w City w latach 1974-79 i potem 1981-84), którego kariera nabrałaby szerszego wymiaru (chociaż i tak nie było źle: zagrał we wszystkich trzech meczach Szkocji podczas argentyńskiego mundialu) gdyby u jej progu podczas testów medycznych w Leeds United nie odkryto u niego dziury w sercu. Z Maine Road odszedł do Nottingham za 500 tysięcy funtów, by po trzech meczach zostać sprzedanym do Evertonu za kwotę o 100 tysięcy funtów mniejszą. Tak się wtedy robiło interesy.

POZOSTAŁE WYNIKI 3 GRUDNIA 1983 (CZYTAĆ AKCENTEM Z YORKSHIRE)
DIVISION ONE

Arsenal 0, West Bromwich Albion 1
Aston Villa 1, West Ham United 0
Liverpool 1, Birmingham City 0
Luton Town 2, Coventry 4
Man United 0, Everton 1
QPR 1, Notts County 0
Southampton 3, Stoke 1
Sunderland 1, Ipswich 1
Wolves 0, Watford 5 (hat-trick Mo Johnstone’a pierwszego gracza, który jako pierwszy zagrał dla Celtiku i Rangers)

DIVISION TWO
Brighton and Hove Albion 3, Cardiff 1
Cambridge 1, Fulham 1
Carlisle 1, Leeds 0
Charlton 2, Middlesbrough 0
Chelsea 0, Man City 1
Derby County 3, Newcastle 2
Huddersfield Town 2, Portsmouth 1
Oldham 1, Barnsley 0
Sheffield Wed 1, Shrewsbury 1
Swansea 1, C Palace 0

DIVISION THREE
Bolton 1, Brentford 0
Bradford 2, Plymouth 0
Bristol Rovers 1, Sheffield Utd 1
Exeter 1, Hull 1
Leyton Orient 2, Preston NE 1
Newport County 5, Wigan 3
Port Vale 0, Gillingham 1
Rotherham 1, Burnley 1
Scunthorpe 1, Bournemouth 2
Walsall 1, Millwall 1
Wimbledon 3, Lincoln 1

DIVISION FOUR
Blackpool 1, Peterborough 2
Chester 2, Bury 1
Chesterfield 3, Tranmere 3
Colchester 6, Hartlepool 0
Darlington 3, Mansfield 0
Northampton 1, Bristol City 0
Rochdale 3, Hereford 3
Swindon 2, Doncaster 1
York 2, Aldershot 0

SCOTTISH PREMIER DIVISION
Aberdeen 3, Motherweel 1
Dundee 2, St Mirren 2
Hibernian 0, Dundee Utd 2
Rangers 3, Hearts 0
St Johnstone 0, Celtic 3

TABELA 2 LIGI

cwelsi

NA LISTACH PRZEBOJÓW
Spodziewałem się jakiegoś punka, reggae albo chociaż ska na brytyjskiej liście przebojów z tego dnia, ale niestety jest kawałek grupy Flying Pickets pt. „Only You”; aż boję się sprawdzać. Panka za to mamy na polskiej liście Programu III – Lady Pank i „Zamki na piasku”. Może się starzeję, ale dla mnie – superkawałek; szczególnie, gdy pełno w szkle. Wielka Brytania tamtych czasów kojarzy się z dwoma serialami: „Robin z Sherwood” i „Sekretny Dziennik Adriana Mole’a, lat 13 i ¾”. Rewelacyjny poziom, jak na zachodnioeuropejską zgniliznę, niemalże sięgający „Zmienników” i „Alternatywy 4” – to w moich ustach najwyższy komplement.

CO BYŁO DALEJ?
Chelsea przegrała jedynie cztery razy przez cały sezon i okazała się najlepsza na drugoligowej mecie; tuż za nią finiszowały Sheffield Wednesday i Newcastle (z kończącym karierę Kevinem Keeganem i zaczynającymi Chrisem Waddle’em i Peterem Beardsleyem w składzie).

1

Manchester City był dopiero czwarty, z 10-punktową stratą do premiowanego miejsca; play-offy wprowadzono dopiero trzy lata później więc „Citizens” (szczerze, to podczas licznych pobytów na Wyspach nigdy nie słyszałem, by ktoś w ten sposób wyrażał się o klubie z Maine Road; widocznie ja i komentator Canal Plus Przemysław Rudzki poruszamy się w innych kręgach) na kolejny sezon pozostali na drugim szczeblu.
Drugą ligę opuściły Derby (ze szkockim pomocnikiem Archie’em Gemillem, którego gol występuje w filmie „Trainspotting”), Swansea i Cambridge (z Davidem Moyesem w składzie). W miejsce tych ostatnich zameldował się Oxford (logiczne), ponadto Wimbledon i Sheffield United. Oxford od razu z marszu, rok po roku, przypuścił udany szturm na ekstraklasę, w 1985 roku meldując się w niej po raz pierwszy w historii. Być może jest to jakiś pomysł na łzawy kawałek o przeszłości?
W kolejnym sezonie gracze Oxford zdobyli Puchar Ligi, który uprawniał ich do udziału w Pucharze UEFA, jednak z powodu tragedii na Heysel angielskie kluby nie miały takiej możliwości.
Dziś Oxford, po krótkim pobycie poza ligą (Conference), rywalizuje na trzecim poziomie ligowym w League One, m.in. z Wimbledonem, Sheffield United i Millwall. Ale odszedłem od tematu…

Z kolei Chelsea i Manchester City radzą sobie wyśmienicie w najlepszej lidze świata (zastrzeżony znak handlowy!) i oczy czasem bolą patrzeć, jak ich odpowiednio rosyjscy i katarscy (ok, może z Emiratów; dla mnie to mniej więcej taka różnica, jak dla Donalda Trumpa między Polską i Holandią) właściciele wypruwają sobie żyły, by ich pupilom nie zabrakło ptasiego mleczka.

Maciej Słomiński