Retro. RWD Molenbeek – Schalke 04 1:0. Puchar UEFA. 24.XI.1976

Napastnik noszący ksywę „Tuborg” z rzutu karnego trafił w boiskowy zegar…

Wiem, że się powtarzam i często uderzam w takie nuty, ale kiedyś wszystko było łatwiejsze i prostsze. Życie i piłka też, chociaż to onomatopeja, bo życie to piłka i vice versa. Weźmy takie europejskie puchary. Były trzy i nie można było „spaść”, jak dziś, z jednego do innego. W Pucharze Europy grali mistrzowie, w Pucharze Zdobywców zdobywcy krajowych pucharów, w Pucharze UEFA (wcześniej Miast Targowych) cała reszta tałatajstwa. W tym ostatnim było najwięcej drużyn, dlatego trzecia jego runda odbywała się corocznie najpóźniej (reszta pucharów już zapadała w sen zimowy) na przełomie listopada i grudnia, czyli mniej więcej teraz, dlatego w najbliższych dniach będę Was zanudzał różnymi wygrzebanymi meczami z 1/8 finału najmniej istotnego z pucharów. Fantastycznie prawda? Tym bardziej że – tak jak dziś w Lidze Europy – jego obsada była najbardziej urozmaicona, przez to ciekawsza niż PE i PZP, przynajmniej dla takich koneserów jak my.

Na dzisiejszy ogień idzie spotkanie RWDM i Schalke 04. Jak sama nazwa wskazuje RWDM (czyli Racing White Daring Molenbeek) ma siedzibę w brukselskiej dzielnicy Molenbeek i jest efektem licznych fuzji. Najważniejsza z nich miała miejsce w 1973 roku, a już dwa lata później RWDM wygrał po raz jedyny ligę belgijską.

sloma

Mistrzostwo swoją drogą, ale klub z Brukseli wygrał również turniej rozgrywany co roku w Amsterdamie, a rywale byli nie najgorsi…

sloma
sloma

Tak się szczęśliwie składa, że mamy Pana Koracza na sali. Otóż mój kolega „Zizou” – niegdyś z Molenbeek, dziś już nie – jest zagorzałym fanem RWDM od maleńkości i był na spotkaniu z Schalke! Ksywa nie dlatego, że z Magrebu, a dlatego że łysy; 40 lat temu przybysze z daleka nie panoszyli się jak dziś. Zresztą robotników do budowy metra sprowadzono właśnie z Maroka; tak im się spodobało, że zostali. Brukselskie metro zainaugurowało kursy dokładnie 20 września 1976 roku, czyli chwilę przed meczem o którym piszę. Wcześniej kursowało jako „premetro”, czyli rodzaj metra naziemnego. Ale dość o komunikacji, choć to temat fascynujący. Kiedyś w londyńskiej księgarni Foylesa miałem już naręcze publikacji piłkarskich, ale gdy zobaczyłem album opisujący kilkaset systemów metra na świecie, wywaliłem wszystkie głupoty sportowe i 25 funtów zmieniło właściciela. Dziś, gdy mi źle, podróżuję palcem po mapie, jeżdżę sobie metrem po Bombaju czy San Francisco.

O tym, jak poznałem Pana Zizou, tu.
A jak jest dziś w stolicy Europy, tu.

– Pamiętam tyle, że padało, że boisko było błotniste i że większość widzów na trybunach to byli Niemcy. Dla 10-letniego mnie to było dość przerażające, widzieć tylu obcych naraz! Kwadrans przed końcem Alex Lafont, obrońca o mocno ograniczonych umiejętnościach i rzadko grający, dośrodkował z prawej strony, ale tak mu zeszła, że wpadła do siatki, kompletnie myląc bramkarza! Lafont był lewonożny i żartowaliśmy często, że prawa noga służy mu jedynie do wysiadania z tramwaju!

Jak widać, żart o słabszej nodze zrobił karierę nie tylko nad Wisłą!

1

RWDM – Schalke 04 1:0 (0:0)
1:0 Alexander Lafont 85’

RWDM: Nico De Bree – Morten Olsen, Maurice Martens, Alexander Lafont, Eric Dumon (71’ Jean-Paul den Haese), Kresten Bjerre, Jan Boskamp, Karl-Heinz Wißmann, Willy Wellens, Jacques Teugels, Benny Nielsen. Trener: Piet de Visser.

Schalke: Enver Marić – Bernd Thiele, Rolf Rüssmann, Rolf Rüssmann, Klaus Fichtel, Branko Oblak (81’ Hans-Jurgen Gede), Herbert Lütkebohmert, Helmut Kremers, Hannes Bongartz (81’Manfred Dubski), Erwin Kremers, Rüdiger Abramczik. Trener: Friedel Rausch.

Widzów: 15 000

Sędzia: Antonio Garrido (Portugalia)

Z meczu brukselski kolega niewiele pamięta, za to ma ciekawe historie o aktorach widowiska sprzed 40 lat.

– Przepisy mówiły o trzech obcokrajowcach, natomiast Belgia lekko uchylała drzwi – jeśli gracz grał w tym kraju ponad pięć lat był traktowany jako „zasymilowany” i nie liczył się do limitu. W tym spotkaniu w RWDM grał holenderski bramkarz De Bree, Duńczycy Olsen, Nielsen i Bjerre oraz Niemiec Wißmann.

– Największą gwiazdą tamtej drużyny był Jacques Teugels aka „Jacky Tuborg” – przysięgam, że kilka razy grał na podwójnym gazie! Zdołał i tak 13 razy dla „Czerwonych Diabłów”; sam Lucyfer jeden wie, ile by tych razy było, gdyby nie gaz! Raz jego rzut karny trafił w zegar będący za jedną z bramek, zegar do dziś nie chodzi. Okej, część z tych rzeczy zmyśliłem. W każdym razie Jacky, do dziś widywany w barach w dzielnicy Molenbeek, gdzie pewnie wymusza piwko opowiadaniami o czasach minionej chwały.

Kolejna rzecz wspólna z piłką polską.

1

Morten Olsen – przyjaciel Włodzimierza Lubańskiego, a poza tym gracz, który przybył do Brukseli z Cercle Brugge, klubu, który specjalizował się w sprowadzaniu graczy z Danii. Z RWDM przeszedł do Anderlechtu, gdzie został światowej klasy libero. Tą samą drogę przebył Benny Nielsen.

Kresten Bjerre – wielki duński stoper z blond afro. Często kłócił się na pięści z Boskampem. W tragicznych okolicznościach stracił żonę, gdy ta z promu spadła do morza…

1

Johan Boskamp – przyszedł z Feyenoordu w 1974 roku, i odegrał kluczową rolę w zdobyciu jedynego tytułu mistrzowskiego przez RWDM. W Rotterdamie spełniał dużą rolę, ale w tej samej drużynie grał Wim van Hanegem; De Kuip było zbyt małe dla ich dwóch. Takie to były czasy, że holenderscy gracze często wyjeżdżali do Belgii, by lepiej zarobić. Tak zrobili Robby Rensenbrink, Arie Haan czy Simon Tahamata i inni. Boskamp, potem został trenerem m.in. Anderlechtu (którego, będąc graczem RWDM, nienawidził; przynajmniej tak mówił). Nie tykał alkoholu, zamiast tego pił… mleko!

Nie zobaczycie skrótu tego spotkania na Youtubie. Ani rewanżu, którego ja słuchałem w radiu (padł remis 1:1, przeszliśmy do ćwierćfinału). Tam czekało nas starcie z Feyenoordem. Pamiętam, że wahałem się, czy iść, ale ojciec mi kazał i do dziś jestem mu za to wdzięczny! To był jedyny mecz Molenbeek pokazywany na żywo w latach 70.! W półfinale musieliśmy uznać wyższość Athleticu Bilbao.

A oto SMS od naszego wspólnego znajomego, Pana F. ze Szkocji, który wybrał się dziś do Manchesteru na mecz United w ramach Ligi Europy z wymienianym wyżej gęsto Feyenoordem. Tłumaczenie chyba zbędne:

Feyenoord fans have literally invaded Manchester city centre, they’re everywhere I’ve also yet to see one not in stone island, PGwear, Fred Perry, CP or some sort of casual clothing, even the old blokes.

Pozostałe wyniki 1/8 finału Pucharu UEFA 1976/77

AEK Ateny – Crvena zvezda Belgrad 2:0, 1:3

Athletic Bilbao – AC Milan 4:1, 1:3

RCD Espanyol – Feyenoord Rotterdam 0:1, 0:2

Juventus – Szachtior Donieck 3:0, 0:1

1.FC Magdeburg – Videoton 5:0, 0:1

Östers IF – FC Barcelona 0:3, 1:5

Queens Park Rangers – FC Köln 3:0, 1:4

Maciej Słomiński