Seans piłkarski (107). Klub piłkarski Nefta

Leo Messi, Riyad Mahrez, narkotyki, osioł i Adele.

Wygląda to jak zestaw ze snu, który ma się od razu ochotę opowiedzieć po przebudzeniu. Tymczasem to części składowe krótkiego metrażu, za którym stoi Francuz Yves Piat, odpowiedzialny za scenariusz i reżyserię.

Nie jestem fanem filmów krótkometrażowych. Zazwyczaj wydają mi się takie raczej na wzruszenie ramion, a nawet jeśli mnie zaciekawią, to za szybko się kończą, i mam wrażenie, że twórca nie miał środków na to, by wyrzeźbić coś dłuższego.

Inaczej jest z „Nefta Football Club”, bo to po prostu arcydzieło (czy też – jak kto woli – arcydziełko). Świadczą o tym liczne nagrody – film wygrywał na festiwalach CINEMED, Clermont-Ferrand International Short Film Festival, Aspen Shortsfest, Cleveland International Film Festival, Florida Film Festival… Na paru innych załapał się na nominacje (chociażby do Oscara i Cezara).

Główna siła „Klubu piłkarskiego Nefta” (ja w polskim tytule słowo „piłkarskiego” zapisałbym dużą literą, a z „Nefty” zrobił „Naftę”, bo to polska nazwa tunezyjskiego miasta; ew. zostawił oryginalny tytuł – „Nefta Football Club”) tkwi w wybitnym scenariuszu, który sensownie łączy wymienionych we wstępie piłkarzy, substancje psychoaktywne, kłapoucha oraz brytyjską piosenkarkę. Pisanie o tym, w jaki sposób udało się to Piatowi, równałoby się niewybaczalnemu spoilerowaniu. „Neftę” trzeba po prostu zobaczyć. Zakończenie jest genialne. Nie docenić mogłaby go tylko chyba pewna pretensjonalna „krytyczka niezależna” z Filmwebu.

Tak więc, jeśli akurat nie cierpisz na ponurą przypadłość zwaną brakiem poczucia humoru i możesz wykroić nieco ponad kwadrans, koniecznie zobacz świetnie nakręcony i zagrany „Klub piłkarski Nefta”.

„Klub piłkarski Nefta” („Nefta Football Club”; scen. i reż. Yves Piat; prod. Francja, Tunezja, Algieria; premiera: 2018)

Najbliższe emisje: 6 (poniedziałek, 18:00) i 15 grudnia (środa, 8:00) w Ale Kino+.

Marcin Wandzel