Seans piłkarski (60). Gascoigne

Nieco kiczowaty, ale wart obejrzenia film o legendzie angielskiej piłki. Planete+ pokazuje wersję, niestety, skróconą.

***

Moje pierwsze skojarzenie z Gazzą może być trochę zaskakujące. Mecz Polska – Anglia, Gascoigne ma scysję z Piotrem Świerczewskim. Świr, żeby dopiec rywalowi, zaczyna przed nim biegać w miejscu, dając do zrozumienia gwieździe, że powinna zrzucić parę kilo.

Inne zaskoczenie: „Gascoigne” (polski tytuł: „Gascoigne – opowieść o szaleństwie”. Mało adekwatny, bo i narracja jest wyważona, i Gazza robi wrażenie normalnego faceta) zaczyna się od wypowiedzi José Mourinho, który nazywa byłego gracza Tottenhamu „wyjątkowym”. The Special One mówi o kimś, że jest „the special one”. No nieźle.

Oprócz Mou mamy też wypowiedzi Gary’ego Linekera i Wayne’a Rooneya. Więcej mówi były kolega Gascoigne’a z reprezentacji. Lineker gada zresztą całkiem do rzeczy. Były zawodnik – a jakże – Tottenhamu pojawił się też w filmie o Rooneyu. Roo nazywa Gazzę najwybitniejszym zawodnikiem w historii Anglii, mówi o nim z podziwem – jakby wciąż był nastolatkiem i spotkał swego idola. Obaj minęli się w Evertonie. Ponoć Gascoigne był jedynym „starym” zawodnikiem, który umiał zagadać do juniorów.

Historia Paula Gascoigne’a opowiedziana jest od samego początku, czyli gry piłką tenisową na ulicach Dunston, aż po to, co mamy teraz – chorobę alkoholową 57-krotnego reprezentanta The Three Lions.

Dowiadujemy się, dlaczego Gazza zaczął pić; jak sobie (nie)radził ze sławą; czemu trafił na White Hart Lane, a nie na Old Trafford, i jak zareagował na jego wybór Alex Ferguson; o kontuzjach, o skurwysyństwie dziennikarzy; o włoskim szaleństwie… Dowiadujemy się również z filmu Jane Preston (przynajmniej w jakimś stopniu) tego, jakim jest człowiekiem. Szczerze mówiąc, myślałem, że głupszym. Trudno mi po tym 50-minutowym seansie Gascoigne’a nie lubić.

Swoje robią też archiwalia, dzięki którym możemy prześledzić piłkarskie losy Paula: od dzieciństwa po koniec kariery. To zawsze crème de la crème takich filmów.

A co z kiczem, o którym wspomniałem we wstępie? Irytują efekciarskie zbliżenia na twarze osób wypowiadających się w filmie. Jak ze złego wideoklipu albo słabego serialu. Po co to?

Mniejsza z tym. Warto poświęcić Gazzie 50 minut. W sumie szkoda, że tylko tyle. Poniżej wersja dłuższa.

gascoigne


„Gascoigne” (reż. Jane Preston; Wielka Brytania 2015; 50 min.)

Kolejna emisja: Planete+ – 20 sierpnia (sobota), 21:00.

Marcin Wandzel