Seans piłkarski (76). Nagusy (tytuł oryginalny – Flitzer)

Widziałem mnóstwo słabszych filmów, ale niekoniecznie o pokrewnej tematyce.

Zastanawiałem się nad jednym: do którego cyklu przydzielić ten konkretny tytuł. W końcu od niedawna wystartowaliśmy z nowym cyklem, do którego w miarę możliwości również chciałbym nawiązywać.

„Nagusy” to szwajcarska produkcja z 2017 roku. Reżyserem tego filmu jest Peter Luisi.

Bohater jego dzieła to Balz Naef (w tej roli Beat Schlatter), który ma 53 lata i jest nauczycielem w szkole w Baden. Poza tym jest wdowcem i mieszka z nastoletnią córką. Wpada w tarapaty w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy szkoła otrzymuje obiecaną dotację. Naef miał obiecane, że za przyznane pieniądze będzie mogło powstać Muzeum Gottfrieda Kellera; dziewiętnastowiecznego szwajcarskiego pisarza i poety. Pomysł na przeznaczenie środków finansowych wymagał jednak głosowania, w którym większość pedagogów zdecydowała o innym celu przeznaczenia – wybudowaniu szkolnego boiska.

Załamany Naef, dla którego Keller wciąż pozostaje wzorem osobowym i autorytetem w jednym, podejmuje franki szwajcarskie w banku, lecz ich dość pokaźną część zachowuje dla siebie i próbuje rozmnożyć, aby dopiąć swego…

Pomóc ma mu w tym Kushtrim, młody Albańczyk z nadwagą, fryzjer i bukmacher z zawodu. Przedsięwzięcie spala na panewce, kiedy drużyna „gości” w meczu z FC Baden pod koniec gry, zamiast trafić do siatki i wygrać, marnuje dogodną sytuację. Spotkanie nie tak było obstawione, zgodnie z umową. W niewykorzystanej akcji przeszkodził jednak tak zwany streaker – osoba, która wbiega na murawę w zaskakującym momencie…

Od tej pory dług miejscowego nauczyciela rośnie, ale wpada on na pewien plan – proponuje Kushtriemu z salonu nowy rodzaj przyjmowania zakładów, nową dyscyplinę do oferty. Okazuje się nią streaking: przerywanie meczów przez zwerbowaną uprzednio i wyszkoloną do tego zajęcia grupę osób. Pieczę nad selekcją i treningiem przejmuje sam Naef, ale pod fałszywym nazwiskiem powieściowego bohatera Kellera. Namawia kolejnych zapaleńców, zbierając ich w stodole, i metodycznie przygotowuje do nielegalnych wyzwań.

Sam na ogół siada na trybunie i wysyła w danym momecie odpowiedni sygnał do wtargnięcia na plac gry, wyginając daszek swojej czapki. Policja coraz częstszym zapędom próbuje zapobiec: ma nagrania z monitoringu stadionowego i chce udaremnić próby, doprowadzając do rozbicia grupy. Na czele dowodzenia staje jedna z matek uczennicy, której nauczycielem jest właśnie pokątny szef Naef, Sandra Strebel; gorliwie wykonująca zawodowe obowiązki samotna matka.

Czy ambitna szczupła blondynka w okularach i mundurze policyjnym poradzi sobie z plagą wbiegnięć na boiska w Bernie, Zurychu, czy innym mieście? Zdradzę tylko, że kilka marzeń – w dość pomysłowo rozwiązany sposób – nauczycielowi w tarapatach się spełni. W tym takie, że pobije rekord przebywania w sposób niezgodny z prawem na boisku.

„Nagusy” to film nakręcony z biglem, na który widać, że przeznaczono więcej niż przeciętne środki. Stadiony wyglądają oryginalnie, aktorzy się starają, więc wyszła z tego całkiem udana produkcja, co nie znaczy, że nie trzeba na pewne elementy w trakcie oglądania przymrużyć oczu… Na przykład kamuflaż z czapką, przy dzisiejszej technice, nie stanowiłby problemu z rozpracowaniem dzięki zapisom z kamer prawdziwej tożsamości szefa Nagusów. A na to trzeba w filmie nieco poczekać. Dodam w tym miejscu, że to w końcu tylko nieszczególnie wymagająca komedia.

Ze znanych postaci pojawia się na ekranie, w epizodzie, były bramkarz Bundesligi – Jörg Stiel – mający za sobą także występy w reprezentacji Szwajcarii (21 meczów).

Paweł Król