Seans piłkarski (96). All or Nothing: Tottenham Hotspur

Wystarczyły dwie zajawki znalezione w necie, żebym wiedział, iż serial „Wszystko albo nic” warto zobaczyć od deski do deski.

W pierwszej mamy „fuck off!” José Mourinho skierowane w stronę dziennikarza w tv, ględzącego, że Portugalczyk się skończył. W drugiej – pół żartem, pół serio rzucone w stronę zawodników Tottenhamu stwierdzenie: „Z tym klubem zawsze było coś nie tak. Wszędzie mnie obrażali, tylko nie tu”.

Pomyśleć, że kiedy np. w 2002 roku Real Madryt szedł po Puchar Europy, nie miałem szans na to, żeby zobaczyć jego wszystkie mecze po drodze. Dziś nie dość, że mogę obejrzeć właściwie każde spotkanie Tottenhamu, któremu też kibicuję, to dodatkowo mam okazję zajrzeć do szatni drużyny z północnego Londynu.

Mogę narzekać na to, w jakim kierunku idzie piłka, ale skoro korzystam z tej okazji, to przecież nie będę robił za hipokrytę. Serial Amazona daje dostęp do codziennej pracy ludzi zatrudnianych przez Daniela Levy’ego i jest to – mimo pewnych braków – produkcja fascynująca.

The Dare Skywalk

Oglądając „All or Nothing”, pomyślałem o tym, jakim rozpierdolem byłby serial o Interze za czasów Mourinho. Portugalczyk u szczytu kariery, na wojnie prawie ze wszystkimi, w szatni szajbus pokroju Marco Materazziego czy cholernie trudny w obejściu Samuel Eto’o. Co tam się musiało dziać przed półfinałami z Barceloną w Lidze Mistrzów? Jaka tam musiała być energia?

Spurs to inna bajka. Jak mantrę powtarza Mou swoim zawodnikom: „Grzeczni chłopcy nie zdobywają trofeów”. A londyńczycy po raz ostatni wsadzili coś do gabloty w 2008 roku (Puchar Ligi). Ostatnie mistrzostwo? W przyszłym roku minie od niego 50 lat. Trofeum europejskie? 1984 r. i Puchar UEFA. Nawet Arsenal, który robi ostatnio za nielubianego, ubogiego (tylko pod względem sportowym) krewnego Tottenhamu, jest aktualnym posiadaczem FA Cup.

Dziewięcioodcinkowy serial, w którym za narratora robi sam Tom Hardy, leci według schematu: szatnia, odprawa, mecz, rozmowy z zawodnikami, trenerem, Danielem Levym, odnowa biologiczna itd., itp.

No właśnie, Levy. Gdy realizator transmisji pokazywał go siedzącego na trybunie podczas meczów, można było odnieść wrażenie, że ten łysy jegomość ostatnio czymś się emocjonował ze 30 lat temu. Tymczasem w „All or Nothing” wypada bardzo pozytywnie i naturalnie. Uśmiechnięty, kumaty typ, dla którego najgorsze, co może być, to pozbawienie kogoś pracy. Nie wiem, na ile to poza, ale Levy zdecydowanie nie jest kmiotem pokroju Janusza Filipiaka.

Brakuje mi w serialu trochę większego nacisku na kwestie taktyczne. Widzimy Mourinho głównie motywującego swoich graczy, próbującego zrobić z nich boiskowych bandziorów. A przecież jednym z najciekawszych momentów „All or Nothing” jest Mou tłumaczący swoim zawodnikom koszmarne błędy, które popełnili podczas gry przeciw Chelsea, wytykający im brak współpracy („Gdybyś na niego krzyknął, gola by nie było”). Portugalczyk mówi swoim podopiecznym coś w stylu: „Byłem gównianym zawodnikiem, ale takich baboli bym nie popełnił”. Wspiera go jego prawa ręka, João Sacramento (nb. wydaje się być świetnym materiałem na samodzielnego trenera): „Kurwa mać, jak można tak w ogóle grać!”, i cyk! – szybkie wskazanie błędów. Spuszczone głowy piłkarzy, ale ambicja podrażniona. Wiedzą, że dali ciała.

Gdy piłkarze Spurs wpadli w boiskową apatię, José, szczwany lis, kazał rozegrać im mecz między sobą. I tak ich na siebie napuścił, że Eric Dier nieźle poharatał Son Heung-mina. Po meczu Koreańczyk nie chciał przyjąć przeprosin od Anglika, Mourinho, śmiejąc się z całej sytuacji, zaproponował „Sonny’emu”, by zrobił zdjęcie pokancerowanej nogi i wrzucił je na Instagrama z podpisem: „Ot, zwykły dzień na treningu Spurs”. W następnym spotkaniu wkurwieni piłkarze pokonali rywala.

Może „All or Nothing” jest zbyt schematyczny, a może w tym tkwi jego siła – nie wiem. Może właśnie pokazywanie co odcinek tego samego sprawia, iż z wielką przyjemnością patrzy się na momenty, które przełamują monotonię piłkarskiej pracy. Wizyta Harry’ego Winksa w domu opieki, Dele Alli opowiadający o wstrząsającym przeżyciu czasu pandemii, jakim było przygotowanie fasolki z puszki w mikrofalówce…

À propos Dele, dzięki serialowi Amazona widzimy, że w parę miesięcy można z piłkarza pierwszego składu stać się piątym do zmiany, z transferowego niewypału (to o Tanguy Ndombelem) piłkarzem pierwszego składu. Alli to leń, o czym zresztą mówi mu wprost Mourinho. W ogóle indywidualne rozmowy z podopiecznymi to chyba najmocniejsze kawałki „All or Nothing”. Widać, jak „The Special One” pompuje Harry’ego Kane’a. Widać też, że gdyby Danny Rose miał umiejętności wielkości swego ego, byłby pierdolonym Roberto Carlosem, nie faciem, który obecnie znany jest z tego, ze rozbił range rovera na autostradzie. Itd., itd. Chyba każda rozmowa, którą Mou przeprowadza ze swoimi piłkarzami, jest ciekawa.

Jeśli ktoś ma wątpliwości co do autentyczności scen, powinny je rozwiać te, w których Hugo Lloris próbuje pobić Sona. Francuski bramkarz robi wrażenie typa wręcz zbyt ułożonego jak na golkipera, jednak niedostateczna praca Koreańczyka w obronie sprawia, że byłemu zawodnikowi Lyonu puszczają nerwy. Nawet gdy już lekko ochłonął i kamera pokazuje zbliżenie na jego twarz, Lloris ma śmierć w oczach.

Teraz, po każdym meczu Spurs, marzy mi się kolejny odcinek „All or Nothing”, w którym mógłbym zobaczyć, co się dzieje w szatni londyńczyków. I niech to wystarczy za odpowiedź na pytanie, czy warto włączyć brytyjsko-amerykańską produkcję Amazona. Szkoda tylko, że polskie napisy są żałosne. Nawet jeśli tłumacz pracował za darmo, powinien się wstydzić.

Teraz Tottenham ma w Premier League serię czterech meczów bez wygranej, z pierwszego miejsca spadł na piąte. Oglądam kiepską grę przeciwko Wolves i odruchowo zastanawiam się, co ten Mourinho odpierdala. Potem przypominam sobie, że jestem świeżo po seansie
„All or Nothing”, a ten rzuca zupełnie nowe światło na pracę menedżera i podejmowane przez niego – z perspektywy wygodnego fotela wydające się bezsensownymi – decyzje.

A Tottenham Hotspur Stadium muszę zobaczyć. I skorzystać z The Dare Skywalk.

To nie reklama tylko informacja: jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć ten serial bądź inne produkcje Amazona, może skorzystać z bezpłatnego, 30-dniowego dostępu do usługi. Można zresztą od razu się z niej wypisać – ze skutkiem na koniec darmowego okresu.


„All or Nothing: Tottenham Hotspur” (reżyseria: Anthony Philipson; USA/Wielka Brytania 2020; 9 odcinków)


Marcin Wandzel