Sen o Viktorii

Z Ligi Europy odpadła Viktoria Pilzno, chyba ostatni romantyczny klub na tym szczeblu europejskich pucharów…

Dlaczego romantyczny? Starsi kibice z pewnością z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy w drużynach grało dwóch – trzech obcokrajowców. Viktoria stawia na swoich, czyli Czechów i radzi sobie naprawdę przyzwoicie, nie tylko na krajowym podwórku, ale i w kontynentalnych zmaganiach.

Podopieczni Pavla Vrby byli bardzo blisko awansu do ćwierćfinału Ligi Europy. W pierwszym meczu w Lizbonie ulegli 0:2, na własnym stadionie po dwóch golach Słowaka Marka Bakosa wyrównali straty, a do dogrywki doprowadzili dzięki temu, że inny Słowak – Matus Kozacik obronił rzut karny w wykonaniu Holendra Basa Dosta w 90. minucie. Niestety dla Czechów, w doliczonym czasie gry pierwszej połowy dogrywki głową trafił Argentyńczyk Rodrigo Battaglia i to lizbończycy cieszyli się z awansu.

Utrzeć nosa prażanom
Viktoria jest liderem ligi czeskiej, mając sześć punktów przewagi nad praską Slavią i dwa mecze zaległe, co sprawia, że ekipa Vrby jest faworytem wyścigu o mistrzostwo kraju. Budowana niezwykle systematycznie i cierpliwie drużyna potrafi utrzeć nosa możniejszym klubom ze stolicy kraju. A przecież latem ubiegłego roku nad Wełtawą doszło do prawdziwego trzęsienia ziemi. Sparta i Slavia, wspierana przez potężny chiński koncern CEFC, dokonały naprawdę imponujących – jak na czeskie warunki – transferów. Przykłady? Proszę bardzo:

Sparta – Tal Ben Haim (Maccabi Tel Awiw, 2,90 mln euro), Semih Kaya (Galatasaray SK, 2 mln), Srdjan Plavsic (Crvena Zvezda, 1,3 mln), Georges Mandjeck (FC Metz, 1,3 mln). Za darmo, bądź na wypożyczenia przyszli: Rio Mavuba (Lille OSC), Marc Janko (FC Basel), Jonathan Biabany (Inter Mediolan). Zimą przy Letnej zameldowali się kolejni gracze: Nicolae Stanciu (RSC Anderlecht, 3,75 mln), Florin Nita (FCSB (Steaua) Bukareszt, 1,35 mln) i Guelor Kanga (Crvena Zvezda, 1 mln).

Slavia – Miroslav Stoch (Fenerbahce, 1 mln), Jakub Jugas (FC Zlin, 570 tys), Jakub Hromada (UC Sampdoria 0,5 mln). Znacznie ciekawiej wyglądały transfery bez kwoty odstępnego: Rusłan Rotań (Dnipro Dniepropietrowsk), Danny (Zenit Sankt Petersburg), Halil Altintop (FC Augsburg). Zimą wydano jeszcze ponad 2 miliony euro na Ondreja Kolara i Ondreja Kudelę (obaj Slovan Liberec) oraz Lukasa Pokornego (Montpellier HSC).

Dla porównania Viktoria latem pozyskała za 1 mln euro Alesa Cermaka (Sparta), za darmo Alesa Hruskę (1. FK Pribram), Diego Żivulicia (FC Zlin) i Daniela Kolara, który był… bezrobotnym. Z Bohemians Praga za czapkę gruszek trafił Milan Havel, a ze Zbrojovki Brno Jakub Rezniczek. Zimą działacze Viktorii wydali milion euro na Tomasa Chorego z Sigmy Ołomuniec. Z kolei na transferach letnich pilźnianom udało się zarobić 3,5 miliona euro. Do Brighton odszedł Ales Mateju, a do Benfiki Lizbona Słowak Martin Chrien.

Żeby było ciekawiej, transfery Mateju (2,5 mln) i Chriena (1 mln) są w pierwszej piątce najwyższych w historii klubu. Za więcej niż Mateju odeszli tylko: Valdimir Darida (4 mln do SC Freiburg, sezon 2013/14) i Petr Jiracek (3,5 mln do VfL Wolfsburg, sezon 2011/12). Za więcej niż Chrien odszedł niejaki Martin Fillo (1,2 mln) do norweskiego Vikinga Stavanger jedenaście lat temu.

Zasiedzieli się w Pilźnie
Podstawą sukcesów drużyny z Pilzna jest… stabilizacja. 34-letni bramkarz Matus Kozacik gra w Viktorii już szósty sezon, obrońcy: 33-letni David Limbersky zalicza jedenasty (!) sezon, jego rówieśnik kapitan Roman Hubnik szósty (z roczną przerwą na grę w Sigmie), podobnie jak najmłodszy z defensorów 26-letni Lukas Hejda, zaś 29-letni Radim Reznik siódmy.

Niemniej doświadczoną i zgraną formacją jest druga linia. 34-letni Milan Petrżela gra 10 lat (z roczną przerwą na nieudaną przygodę z FC Augsburg), 29-letni Tomas Horava zasiedział się w Pilźnie już pięć lat, jego rówieśnik Jan Kovarik koszulkę Viktorii zakłada szósty sezon. Weteranem jest także 25-letni Słowak Patrik Hrosovsky (szósty sezon). Nieco mniejszy staż mają Martin Zeman (dwa sezony), Jan Kopic (trzeci sezon). Jest jeszcze wspomniany Kolar, który zanim odbił się od ligi tureckiej (Gaziantepspor) jak od ściany, grał w Pilźnie dziewięć lat. Nie dziwi zatem, że wśród takiej konkurencji ciężko się przebić zblazowanemu austriackiemu gwiazdorowi, Andreasowi Ivanschitzowi.

W ataku mimo upływu lat dzieli i rządzi wspomniany Bakos. 34-letni Słowak, który w barwach Viktorii notuje ósmy sezon, z dwuletnią przerwą na grę w Slovanie Liberec. W ataku partneruje mu z reguły o dziewięć lat młodszy Michal Krmencik. Rosłego napastnika trzy lata temu wyciągnięto z Dukli Praga i obecnie jest najskuteczniejszym zawodnikiem Viktorii. Trzeba będzie za niego zapłacić jakieś cztery, może pięć milionów euro. Ale w jego miejsce działacze kupili już Chorego, który powinien być naturalnym zastępcą.

Trenerowi Pavlovi Vrbie też najlepiej pracuje się w Viktorii. Przejął drużynę jesienią 2009 roku, a odszedł w połowie sezonu 2013/14 do reprezentacji Czech. Z Viktorią dwa razy grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Potem Vrba pracował w Anży Machaczkała, ale w lipcu wrócił na ławkę trenerską Viktorii. I znów pracuje z sukcesami.

Sami swoi
W drużynie z Pilzna jest sześciu obcokrajowców: czterech Słowaków (Kozacik, Hrosovsky, Bakos i kończący powoli karierę 38-letni Martin Cisovsky), jeden Austriak (Ivanschitz) i jeden Chorwat (Żivulić). Realny wpływ na postawę drużyny ma trzech pierwszych i ostatni. Co trzyma tak długo zawodników w Pilźnie? Może takie nietypowe ławki rezerwowych?

Przykład Viktorii powinien być wzorem dla naszych klubów, jak budować swoją pozycję. U nas polskiego piłkarza w polskiej lidze jest coraz mniej, masowo importujemy zawodników ze Słowacji, Węgier, tudzież innych krajów Europy. O swoich nie pamiętamy. To odwrotnie niż w Czechach.

Swoją drogą – ciekawe, jak długo budowana na zdrowych zasadach Viktoria będzie opierać się coraz silniejszym i bogatszym klubom z Pragi? Oby jak najdłużej! Wszak romantyzmu we współczesnym futbolu jest jak na lekarstwo…

Grzegorz Ziarkowski