(U)znani znów na szczycie

Skoro może być u nas o lidze norweskiej, idźmy dalej pod prąd. Poznaliśmy mistrzów Słowacji, Serbii, Chorwacji i Węgier.

Niedługo zapewne poznamy mistrza Czech. Na czele tabeli znajduje się praska Slavia, która o sześć punktów wyprzedza Viktorię Pilzno. Do końca sezonu zostały jeszcze trzy kolejki, więc ekipa z Pilzna ma – nasze ulubione – matematyczne szanse na mistrzowską paterę.

Tymczasem poznaliśmy mistrzów w krajach, do których piłkarsko niezbyt często zaglądają mainstreamowe media. Sprawdźmy, kto okazał się najlepszy w tym zwariowanym sezonie: na Słowacji, w Serbii, Chorwacji i na Węgrzech.

Słowacja – Slovan Bratysława

Zaskoczenia nie było. Ekipa Jana Kozaka zdominowała rozgrywki w Fortuna Lidze, a jesienią dzielnie walczyła w Lidze Europy, pokonując m.in. PAOK Saloniki, Besiktas JK i remisując w Bradze ze Sportingiem. Mistrzostwo Slovan zapewnił sobie w najlepszy z możliwych sposobów, wygrywając na boisku wicelidera z MSK Żilina 3:2. Mieliśmy polski akcent w tym spotkaniu – dla Żiliny trafił były napastnik Lecha, Dawid Kurminowski. To 18. tytuł mistrza Słowacji, zaś licząc grę dla Czechosłowacji – 26. raz ekipa z Tehelnego Pola zakończyła rozgrywki na 1. miejscu.

Kto najbardziej przyczynił się do obrony mistrzowskiego tytułu? W bramce niezmiennie pozycję nr 1 ma Dominik Greif. Defensywę ekipy Kozaka opanowali obcokrajowcy: Bułgar Wasyl Bożikow, Hiszpan Vernon de Marco (pamiętacie, jak kaleczył w Lechu?) oraz Holendrzy Mitch Apau i Mynety Abena.

O sile drugiej linii stanowił Słowak Erik Daniel, a wspomagali go Hiszpanie Mohammed Rharsalla i Nono Delgado, kolejny gracz, który nie sprawdził się w Lechu, czyli Węgier Dawid Holman i Holender Joeri de Kamps. Był też Nigeryjczyk Ibrahim Rabiu i Słowak Kenan Bajrić. W ataku prym wiódł Słoweniec Andraż Sporar, ale było pewne, że ten wykraczający poza format słowackiej ekstraklasy dryblas za długo za naszą południową granicą nie pogra. Objawił się zatem Serb, Aleksandar Cavrić, był Brazylijczyk Rafael Ratao oraz Słowacy Alen Ożbolt i Żan Medved, wspierani przez obieżyświata Vladimira Weissa.

Serbia – Crvena zvezda Belgrad

Po 30. spotkaniach Super Ligi ekipa Dejana Stankovicia wyprzedziła wicemistrzowskiego Partizana aż o 14 punktów. Drużyna z Marakany musiała jednak uznać wyższość lokalnego rywala w finale Pucharu Serbii. 30. tytuł w historii klubu pięciu piłkarzy: Marko Gobeljić, Njegosa Petrović, Dusan Jovancić, Marko Konatar i Branko Jovicić okupiło… zakażeniem koronawirusem. Crvena zvezda dokonała już pierwszego transferu przed nowym sezonem – kupiła Srdjana Spiridonovicia z Pogoni Szczecin.

Najlepszym strzelcem drużyny okazał się obywatel… Komorów, El Fardou Ben Nabouhane, a w ataku dzielnie sekundowali mu Milan Pavkov, Aleksandar Vukanović czy Portugalczyk Tomane. W drugiej linii oprócz wspominanych Jovancicia i Petrovicia należy wyróżnić Czarnogórca Mirko Ivanicia, Veljko Nikolicia, Veljko Simicia, Milo Vulicia oraz Argentyńczyka Mateo Garcię.

W bramce Stankovicia nie zawodził były golkiper kieleckiej Korony, Kanadyjczyk Milan Borjan. W obronie błyszczał inny potomek serbskich imigrantów, Australijczyk Milos Degenek, któremu pomagali Radovan Pankov oraz doświadczeni Nemanja Milunović, Milan Rodić i Gobeljić.

Chorwacja – Dinamo Zagrzeb

Tutaj dominacja mistrza była jeszcze wyraźniejsza. Lokalnego rywala, Lokomotivę (wicemistrz kraju) Dinamo wyprzedziło o 19 punktów. Deklasacja. W tym sezonie Chorwaci dzielnie poczynali sobie także w europejskich pucharach. Za sterami Dinama zasiadał Nenad Bjelica, były trener Lecha. W kwietniu Bjelica stracił posadę, prawdopodobnie dlatego, że nie zgodził się na obniżkę wynagrodzenia. Gdy Nenad żegnał się ze stadionem Maksimir, przewaga jego ekipy nad Rijeką wynosiła 18 punktów. Sezon dokończył Igor Jovicević, który tym samym może sobie wpisać w cv mistrzostwo kraju.

W lidze chorwackiej świetnie spisywał się nasz skrzydłowy, Damian Kądzior, autor 10 goli. Skuteczniejszy od Polaka był tylko Mislav Orsić, strzelec 12 bramek. Poza nimi, Bjelica stawiał na zaprawioną w bojach ekipę – w bramce Dominik Livaković, w obronie Austriak Emil Dilaver plus Dino Perić, Marin Leovac i Francuz Kevin Theopile Catherine. Rzadziej grali Petar Stojanović oraz Marko Djira.

W pomocy rządzili perspektywiczni Nikola Moro (22 lata), jego rówieśnik Lovro Majer i rok młodszy Luka Ivanusec. Do tego dochodzili „sąsiedzi”, czyli Bośniak Amer Gojak i Macedończyk Arijan Ademi. W ataku błysnął także Bruno Petrović, a zawiódł były legionista Sandro Kulenović (bez gola w lidze).

Węgry – Ferencvarosi TC

Popularni „Fradi” pod wodzą Ukraińca Serhija Rebrowa podporządkowali sobie ligowe rozgrywki, które jeszcze trwają. Po zapewnieniu sobie tytułu mistrza Węgier, teamowi z Groupama Arena marzy się podbój Europy. Za plecami Ferencvarosu usadowiła się ekipa MOL Fehevar (ma 14 pkt straty).

Na kim ukraiński trener oparł mistrzowski skład? W bramce pewniak Dominik Dibusz. W defensywie rządzili Słoweniec Miha Blażić i Bośniak Eldar Civić. Pomagali im Węgier Endre Botka, Niemiec Marcel Heister oraz Ghańczyk Abraham Frimpong. Główne postacie w linii pomocy to rodak Rebrowa, Igor Charatin oraz Węgrzy David Siger i były lechita Gergo Lovrencsics. O sile ofensywy stanowili Franck Boli (Wybrzeże Kości Słoniowej), Tokmac Nguen (Norwegia), Oleksandr Zubkow (Ukraina), Israel (Brazylia) i Węgier Roland Varga. Prawdziwy konglomerat narodowościowy…

Grzegorz Ziarkowski