Wczorajszy mecz. Górnik 09 Mysłowice – CKS Czeladź 2:0

Można pójść samemu na mecz, tak jak można samemu skoczyć na piwo. Ja jednak nie czułbym się do końca swojo, kibicując albo pijąc w pojedynkę.

Na szczęście okazało się, że mecz Górnika 09 Mysłowice z CKS-em Czeladź można zobaczyć w necie, konkretnie na youtube’owym kanale CF Sport. Tak: mecz okręgówki na żywo w świetnej jakości w sieci, z powtórkami najciekawszych akcji i dwoma całkiem kumatymi komentatorami – Arturem Basterem i Wojciechem Ruśniakiem. Ciepło o nich pomyślę, gdy podczas Ligi Mistrzów w Polsacie będą ględzić Cezary Kowalski czy inny Marcin Feddek.

Szkoda tylko, że kamera obsługująca mecz – jak sądzę, szło o ograniczenia techniczne – nie pokazywała trybun. Dla mnie byłaby to podwójna atrakcja, bo przecież widziałbym znane gęby, na które natykałem się przez wiele lat mieszkania i pracowania w Mysłowicach. Tak czy siak, wielkie brawa dla CF Sport, telewizji internetowej, która w niedzielę pokazywała mecz… Małopolskiej Ligi Juniorów U-17 (Tarnovia – Unia Tarnów). Strona internetowa w budowie, warto odwiedzić profil na Facebooku.

***

Mający ambitne plany gospodarze, fatalnie – bo od wyjazdowej porażki 0:2 z beniaminkiem Sarmacją Będzin – zaczęli rozgrywki w klasie okręgowej (grupa śląska IV, Katowice-Sosnowiec). Dobrze poszło za to CKS-owi, który pokonał u siebie Górnika Wojkowice 2:1.

Rzut okiem na składy obu ekip, które w sobotę w Mysłowicach walczyły o ligowe punkty:


Na pewno każdy kojarzy Grzegorza Fonfarę, kiedyś zawodnika m.in. GKS-ów: z Katowic i Bełchatowa. Najbardziej znaną postacią w drużynie gości jest trener Adam Bała, w latach 1995-2004 zawodnik katowickiej Gieksy. Inny były piłkarz tego klubu, 41-letni Mariusz Muszalik, gra od paru lat dla CKS-u. Bała wprowadził go na boisko w drugiej połowie.

Natomiast wielkim nieobecnym był nowy nabytek Górnika Emmanuel Sarki. Haitański piłkarz nigeryjskiego pochodzenia, znany z występów w Wiśle Kraków, którego los rzuca ostatnio po niższych ligach w Polsce, trafił do Mysłowic z MKS-u Myszków (w Wikipedii i na 90minut.pl wciąż robi za zawodnika tego klubu). Nie zagrał, bowiem – jak stwierdził jeden z komentatorów – jest chory. Ciekawe, czy pokaże coś ciekawego na Kocinie. Biorąc pod uwagę, jak mu ostatnio idzie, nie ma chyba sensu liczyć na cuda. Z drugiej strony, pomocnik z Kaduny ma dopiero 33 lata.

Mecz zaczął się tak, jakby podopieczni Mariusza Grząby chcieli udowodnić, że nazywanie ich faworytem można włożyć między bajki. Robili wrażenie zupełnie niezgranych, natomiast goście grali tak, jakby trzy punkty dla nich miały być oczywistością. Najgroźniejszą sytuację stworzyli, gdy bodaj Mateusz Ledwoń kapitalnie w 11. min. uderzył z dystansu, trafiając w poprzeczkę, a Jakub Lenard najpierw źle przyjął piłkę prawą nogę, a następnie lewą uderzył w słupek. To była najciekawsza akcja CKS-u.

Górnik w końcu doszedł do głosu, fundując swoim kibicom akcję, z której byliby dumni nie tylko zawodnicy klubów naszej ekstraklasy, ale i Premier League czy Bundesligi. Popatrzcie, jak w 37. minucie uderzył Marcin Rasała. Mówiąc banalnie: stadiony świata. Może komplementy jednego z komentatorów: „pełne powabu” i „znamienicie”, średnio pasują do piłki, ale chyba lepsze to niż znane wszystkim piłkarskie banały. 1:0 do przerwy po golu, którego nie powstydziliby się Gareth Bale czy Arjen Robben.

Drugą połowę znów lepiej zaczęli zawodnicy Bały. Nie licząc sytuacji, gdy bramkarz gości Paweł Pisarek wyłożył piłkę napastnikowi gospodarzy. Trzeba przyznać, że golkiper Górnika Andrzej Wiśniewski robił o wiele lepsze wrażenie niż kolega po fachu.

Obie drużyny miały swoje okazje, by wspomnieć chociażby świetną, wręcz bezczelną, indywidualną akcję Lenarda, zakończoną jednak kiepskim podaniem.

CKS starał się jak mógł wyrównać, lecz w doliczonym czasie gry to mysłowiczanie zamknęli mecz. Po raz kolejny z dobrej strony pokazał się dynamiczny Arsen Slobodian, a Maksym Hladchenko z bliska trafił do siatki. Wejście Slobodiana w pierwszej połowie (zastąpił kontuzjowanego kolegę) miało zasadniczy wpływ na polepszenie gry mysłowiczan.

Nie ma sensu opisywać wszystkich ciekawych akcji z sobotniego meczu, choć zdarzyło się nawet „sombrero” autorstwa zawodnika gospodarzy, założone rywalowi przy użyciu… pięty. Wszystko można zobaczyć na świetnie przygotowanym przez CF Sport skrócie.

Gdybym miał wybrać zawodnika meczu, wskazałbym na gracza Kociny Arkadiusza Kowalczyka. 30-latek wyglądał jak ktoś, kto z wyższej klasy rozgrywkowej trafił do okręgówki na gościnne występy. Świetnie było to widać chociażby pod koniec meczu, gdy grał na utrzymanie wyniku, chroniąc piłkę przed rywalami, którzy, bezradni, próbowali mu ją odebrać. Poza tym dobra technika, podanie, inteligencja – Kowalczyk grał jak Karim Benzema. Szkoda tylko, że nie trafił do siatki, bo najzwyczajniej w świecie na to zasługiwał.

Dobry, naprawdę dobry mecz, świetnie pokazany przez CF Sport. Warto też wyróżnić arbitra Dawida Wolińskiego, który udanie poprowadził zawody.

Kolejny mecz Górnika na swoim stadionie odbędzie się 28 sierpnia. Mam nadzieję, że znów będzie można zobaczyć profesjonalną transmisję w sieci, choć ja jednak już bankowo wybiorę się na stadion przy Gwarków 13.

21 sierpnia 2021, 17:00, stadion Górnika 09 Mysłowice

Klasa okręgowa, grupa: śląska IV (Katowice-Sosnowiec), II kolejka

Górnik 09 Mysłowice – CKS Czeladź 2:0 (1:0)
1:0 Marcin Rasała 37’
2:0 Maksym Hladchenko 90+3’

Marcin Wandzel