Lotto Ekstraklasa w pigułce

Tytuł mistrzowski obroniła stołeczna Legia, w Lidze Europy zagrają Jagiellonia Białystok, Lech Poznań i Arka Gdynia, z ekstraklasą żegnają się Górnik Łęczna i Ruch Chorzów.

Może nie będzie to tak efektowne podsumowanie jak zbiór myśli Marcina Wandzla na temat Premier League, ale parę słów o naszym futbolowym grajdole wypadałoby napisać…

Tylko Lechii żal…
Mistrzem została warszawska Legia, choć na 10 minut Pepsi Arena przy Łazienkowskiej musiała wstrzymać oddech i nerwowo nasłuchiwać wieści z Białegostoku. Nie sposób nie zgodzić się z Janem Tomaszewskim, że dla polskiej piłki dobrze się stało, że to właśnie warszawianie będą reprezentować nas w eliminacjach do Ligi Mistrzów. W Białymstoku na Champions League nie byli gotowi ani organizacyjnie, ani sportowo, w Poznaniu tak samo (nawet jak w 2015 roku zostali mistrzami, byli zaskoczeni…). Oczywiście ekipa Jacka Magiery wymaga kilku wzmocnień (napastnik, bramkarz, środkowy pomocnik na wypadek odejścia Vadisa Odidji-Ofoe), ale wydaje się, że Legia mając doświadczenie z minionego sezonu, dobre miejsce w rankingu i łut szczęścia może, a nawet powinna powtórzyć awans do fazy grupowej LM.

Wielki szacunek dla Michała Probierza za robotę jaką wykonuje na Podlasiu. Nie dość, że wynalazł dla naszej ekstraklasy kilka gwiazd (Litwin Fedor Cernych, Irlandczyk Cillian Sheridan, czy Ukrainiec Dmytro Chomczenowskij), to jeszcze pomógł kilku piłkarzom wskoczyć na poziom reprezentacyjny (Piotr Tomasik, Jacek Góralski, Przemysław Frankowski). Wielkim kłopotem charyzmatycznego prezesa Jagiellonii Cezarego Kuleszy może być utrzymanie składu z wicemistrzowskiego sezonu. Gwiazdora z Estonii, Konstantina Vassilieva raczej nie uda się zatrzymać, podobnie jak trenera Probierza. Liczymy zatem na mądre uzupełnienie składu i znalezienie odpowiedniego kontynuatora myśli szkoleniowej pana Michała.

Na tytuł mistrzowski liczył także poznański Lech, ale pogubił się w końcówce sezonu. Teraz chorwacki trener „Kolejorza” Nenad Bjelica ma możliwość zbudowania autorskiej drużyny, której nie pomógł konflikt trenera ze „starszyzną” w postaci Łukasza Trałki, Szymona Pawłowskiego, czy królem strzelców Marcinem Robakiem. Coś nam podpowiada, że latem w stolicy Wielkopolski dojdzie do wietrzenia szatni. Byleby nie za mocno i nie za długo, bo pierwszy mecz w Lidze Europy już 29 czerwca.

Szkoda mi Piotra Nowaka i gdańskiej Lechii. Wychowanek Włókniarza Pabianice ogarnął gdańską drużynę, angażując się w robotę tak mocno, że podczas jednego z meczów ligowych zasłabł na ławce rezerwowych. Gdańszczanie znaleźli się poza pucharami, a wystarczyło wygrać jeden mecz w sezonie więcej… Nagroda pocieszenia – tytuł króla strzelców (ex aequo z Robakiem) dla Portugalczyka Marco Paixao.

Sensacje z Kielc i Niecieczy
To, że Korona Kielce awansowała do grupy mistrzowskiej już było wielkim sukcesem ambitnego szkoleniowca Macieja Bartoszka. „Złocisto-krwiści” nie zadowolili się jednak tylko obecnością w grupie najlepszych polskich ekip, ale… postanowili w niej namieszać. Dość skutecznie. W nagrodę nowy właściciel klubu podziękował Bartoszkowi za współpracę, a ponoć nowych klubów musi szukać sobie ponad połowa kieleckiego zespołu.

Kraków to podobno stolica polskiego konserwatyzmu. W Wiśle tak przywiązali się do niektórych nazwisk, że Arkadiusz Głowacki zdążył wyłysieć, a Paweł Brożek osiwieć. Eksperyment z hiszpańskim szkoleniowcem Kiko Ramirezem raczej wypalił. I tylko tych młodych, zdolnych Polaków w ekipie „Białej Gwiazdy” nie widać…

W Szczecinie mają solidnego sponsora i wiernych kibiców oraz dwie autentyczne ligowe gwiazdy: Bułgara Spasa Delewa i Węgra Adama Gyurcso. Pogoni trochę dokuczał brak klasycznej „dziewiątki”, na której z przymusu grał Adam Frączczak i… strzelił 12 goli.

Drugi sezon w ekstraklasie i awans do grupy mistrzowskiej – miło patrzeć jak rozwija się team z Niecieczy. Pod wodzą Czesława Michniewicza, a potem Marcina Węglewskiego drużyna zrobiła kolejny krok do przodu. Szkoda tylko, że o jej sile stanowią piłkarze z zagranicy – Słowacy, wrośnięty w naszą rzeczywistość Bośniak Vlastimil Jovanović oraz Łotysz Vladislavs Gutkovskis…

Dolny Śląsk zostaje w grze
Niespodzianką in minus było znalezienie się w grupie spadkowej Zagłębia Lubin, które latem reprezentowało nas w europejskich pucharach, wyrzucając za burtę Ligi Europy silnego Partizana Belgrad. Pocieszające jest to, że w Lubinie o obliczu drużyny decydują głównie Polacy. Martwi – brak klasycznego napastnika.

Cyrk z Czechem Radoslavem Latalem w roli pierwszego szkoleniowca z pewnością zaszkodził Piastowi Gliwice, który bił się jedynie o utrzymanie. Poniżej swoich możliwości grali liderzy zespołu, no może poza autorem dziewięciu goli Hiszpanem Gerardem Badią. Wydaje się, że Piast jednak nie zasłużył na więcej niż na 10. miejsce.

We Wrocławiu jak nie mieli pomysłu na Śląsk, tak nie mają nadal. Bogate miasto, piękny stadion, piłkarzom nie zagraża poważnie żadna inna dyscyplina, a „wojskowi” jak staczali się w dół, tak staczają nadal. Zimą zapowiedziano, że w drużynie ma grać więcej rodzimych zawodników. Efekt? Na zgrupowanie pojechało 12 Polaków i 13 graczy z zagranicy.

Cieszy, że szefowie Wisły Płock nie wykonywali nerwowych ruchów i zaufali Marcinowi Kaczmarkowi, który z „Nafciarzami” pracuje już pięć lat. Pod jego wodzą skuteczność odzyskał wyśmiewany Gwinejczyk Jose Kante, zaś harmonijnie rozwijają się Przemysław Szymiński, Patryk Stępiński, Piotr Wlazło i Arkadiusz Reca, który ostatnio jednak wyhamował.

Arka Gdynia utrzymała się w ekstraklasie i… zagra w europejskich pucharach, dzięki zdobyciu Pucharu Polski. Cegiełkę do tych sukcesów przyłożył twardziel Leszek Ojrzyński, który zastąpił ikonę klubu z Gdyni Grzegorza Nicińskiego.

„Oczko” nad strefą spadkową wylądowała Cracovia, w której niezmiennie zaufaniem bossa Janusza Filipiaka cieszy się Jacek Zieliński. Sporo pociechy pod Wawelem powinni mieć z Damiana Dąbrowskiego, Krzysztofa Piątka i (zdrowego) Pawła Jaroszyńskiego.

Spadli selekcjonerzy
Z ligi poleciało dwóch poprzedników Adama Nawałki. Franciszek Smuda nie utrzymał Górnika Łęczna i wydaje się, że silna piłka na Lubelszczyźnie może odrodzić się jedynie za sprawą Motoru Lublin, za którym stoi rzesza wiernych kibiców. Górnikowi nie pomogły transfery dość wątpliwej jakości obcokrajowców. Otoczenie powinien zmienić autor 10 goli dla Łęcznej, Bartosz Śpiączka.

O kłopotach organizacyjnych i finansowych chorzowskiego Ruchu było słychać od dawna. Pod koniec kwietnia w działaczach z Cichej coś pękło i zwolnili Waldemara Fornalika, a w jego miejsce zatrudnili Krzysztofa Warzychę. Zamienił stryjek siekierkę na kijek? Chyba tak… „Waldek King” miał większe doświadczenie w walce o utrzymanie i przy odrobinie szczęścia mógł ekstraklasę oraz kasę z Canal Plus dla Chorzowa utrzymać…

Grzegorz Ziarkowski