Magiczne dotknięcia (10). Okocha bawi się z Kahnem

Nigeryjczyk miał, jak pewnie powiedziałby pewien ekspert, maniankę w nóżce…

Augustine Azuka Okocha (ur. 1973) nawet ksywę miał cool – Jay-Jay. Gość robił rzeczy niewiarygodne. Aż trudno uwierzyć, że największym klubem, w jakim grał, był PSG (przy całym szacunku dla Les Parisiens; zresztą kiedyś bardzo lubiłem tę ekipę). Z drugiej strony, magicy czasem tak mają – wystarczy wspomnieć innego wielkiego artystę, Djalminhę, który nie trafił wyżej niż do Deportivo La Coruña (oczywiście tamto Depor to była inna bajka niż dzisiejsze).

img004

Film, który mam przyjemność zaprezentować, pokazuje początki europejskiej kariery Okochy; było to tak dawno, że Oliver Kahn nie grał jeszcze w Bayernie, a w Karsluher SC.

31 sierpnia 1993 r. KSC przegrał we Frankfurcie z Eintrachtem 1:3, a Okocha namieszał w polu karnym tak, że warte to jest dziesięciu hat-tricków.

Kahn w tym samym roku trafił do Monachium i stał się wkrótce chyba najlepszym bramkarzem świata, ale trudno uwierzyć po tym, co zgotował mu Nigeryjczyk, że wraz z końcem sierpnia ’93 nie zakończył kariery.

Co tu opisywać? Państwo popatrzą, jak Nigeryjczyk „zaorał” Niemca i obronę KSC. Niesamowita ilość geniuszu i bezczelności w jednej akcji. Piękna sprawa.

Jeszcze więcej magii:

Okocha, kiedyś najdroższy piłkarz afrykański, osiągnął dużo czy mało? Chyba nigdy nie zdobył mistrzostwa żadnego z krajów, w którym grał. Ale w sumie co z tego? Są tacy, co masowo kolekcjonowali/kolekcjonują trofea, a patrzeć na nich nie mogę.

W PSG Nigeryjczyk był mentorem młodziutkiego Ronaldinho. Brazylijczyk, trzeba przyznać, miał się od kogo uczyć.

sklady
fussballdaten.de

Marcin Wandzel