Retro. Węgry – Polska 27.06.1951

W 1951 roku piłkarska reprezentacja Polski zagrała tylko jeden mecz. Z drużyną, która jest określana mianem „złotej jedenastki”.

Rok 1951 przyniósł w polskiej piłce nożnej dość ciekawe i kuriozalne zmiany. Komunistyczna, stalinowska władza wreszcie rozprawiła się z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, czyniąc zeń sekcję piłki nożnej Głównego Komitetu Kultury Fizycznej. Ponadto ustalono, że „kapitanat związkowy” będą stanowić Mieczysław Szymkowiak, referent do spraw kadry Mieczysław Kaczanowski oraz przewodniczący rady trenerów, Ryszard Koncewicz.

W tymże roku zmarginalizowano oficjalne występy reprezentacji Polski. „Biało-czerwoni” rozegrali zaledwie… jeden mecz międzypaństwowy. I to nie przed własną publicznością, a w Budapeszcie. Kibice w kraju nie widzieli reprezentacji od października 1950 (porażka z Czechosłowacją 1:4 w Warszawie) do maja 1952 (porażka 0:1 z Bułgarią, także w stolicy).

Futbolowe kuriozum w 1951 roku dopełnił fakt, że rozgrywki ligowe potraktowano zupełnie… rekreacyjnie. Wygrała je krakowska Gwardia, czyli Wisła. Mistrzem Polski został jednak zdobywca… Pucharu Polski. Chorzowski Ruch, grający pod szyldem „Unia”, pokonał wspomnianą Gwardię 2:0. Pogubić się w tym można…

Jeśli już przy gwardzistach i milicjantach jesteśmy, uprzedźmy fakty. Kilku zawodników z Krakowa powołanych na ten mecz nie pojechało do Budapesztu. Powód? W resortach toczyły się ostre zakulisowe rozgrywki i władze paszportowe nie wydały zgody na wyjazd piłkarzy z klubu de facto milicyjnego na zagraniczny wyjazd.

Rozstrzelani Madziarzy
Na zgrupowanie kadry A i B, które miało rozpocząć się 21 maja na obiektach chorzowskiej Unii powołano 37 zawodników – pięciu bramkarzy, siedmiu obrońców, 11 pomocników i 14 napastników. Nie oznaczało to, że przeciw rosnącym w siłę Madziarom zagramy wybitnie ofensywnie… Węgrzy także przygotowywali się do gry na dwa fronty. Pierwsza drużyna pokonała zespół Lőrinci 14:0 (7:0), a dorobkiem bramkowym podzielili się: Ferenc Puskás (na zdjęciu głównym; 4), Nándor Hidegkuti i Károly Sándor (po 3), Zoltán Czibor (2), Ferenc Szusza i Péter Palotás. Z kolei reprezentacja B nieco mniej efektownie wygrała z Kecskemét 8:1 (3:1).

Trzy dni przed starciem w Budapeszcie na Stadionie Śląskim w Chorzowie 50 tysięcy spragnionych reprezentacyjnej piłki kibiców oglądało pojedynek reprezentacji B. Polacy ulegli Węgrom 1:2 (1:2), a honorową bramkę dla „biało-czerwonych” w 40. minucie strzelił Jerzy Olszewski z Gwardii Warszawa.

Polska B: Jerzy Jurowicz (Tomasz Stefaniszyn) – Władysław Sobkowiak, Henryk Janduda, Edmund Zientara, Jerzy Orłowski, Józef Oprych, Jerzy Olszewski, Zbigniew Jaśkowski (Józef Franke), Henryk Alszer, Mieczysław Gracz, Zdzisław Mordarski (Czesław Rajtar).

Ruszyła nawałnica
Na stadion w Budapeszcie pofatygowało się 50 tysięcy kibiców. Słońce tego dnia (27 maja) grzało niesamowicie. Polacy, którzy z opóźnieniem przyjechali do stolicy Węgier, na stadionie pojawili się 45 minut przed meczem. Koncewicz zarządził tylko lekką rozgrzewkę.

Od pierwszego gwizdka czeskiego arbitra Jaroslava Vlčka na bramkę Henryka Borucza ruszyła węgierska nawałnica. Niecelnie strzelali Sándor, Szusza, Puskás i Czibor. Bramka dla Węgrów wisiała w powietrzu. Nasi przekroczyli środkową linię boiska dopiero po 10 minutach. Po akcji Teodora Anioły Zdzisław Wesołowski wywalczył jedynie korner. Z każdą kolejną minutą golkiper warszawskiej Polonii, Borucz, miał coraz więcej roboty. Spisywał się jednak bez zarzutu przy uderzeniach Czibora i Szuszy, a strzał Puskása w ostatniej chwili ofiarnie zablokował Władysław Gędłek.

Gdy gospodarze zwolnili nieco tempo gry… strzelili gola. W 27. minucie, po nieudanej pułapce ofsajdowej, Sándor Kocsis przerzucił piłkę nad wychodzącym z bramki Boruczem i było 1:0. Polacy rzadko atakowali. Jedną z nielicznych okazji zmarnował Gerard Cieślik, strzelając obok bramki. Dziesięć minut po zdobyciu pierwszego gola Madziarzy dołożyli drugiego. Tym razem w zamieszaniu podbramkowym najwięcej sprytu wykazał Sándor, wpychając piłkę do siatki. Nasi próbowali coś jeszcze zmienić, ale uderzenia Zdzisława Wesołowskiego i Cieślika nie zagroziły Gyuli Grosicsowi.

Bez poważnego oporu
Po zmianie stron Polacy zwarli szeregi. Ba, uzyskali nawet na boisku lekką przewagę, co skutkowało strzałami Wesołowskiego i Jana Wiśniewskiego, z którymi radził sobie Grosics. Także w defensywie na wiele nie pozwalaliśmy węgierskim gwiazdom. Im dłużej jednak trwał mecz, tym po Polakach bardziej było widać braki kondycyjne. W 68. minucie ze strzałem Kocsisa poradził sobie Borucz. 120 sekund później nasz bramkarz nie miał już szans, gdy z 10. metrów technicznym uderzeniem z półobrotu zaskoczył go zawodnik Honvédu. Minęły kolejne dwie minuty i zrobiło się 4:0. Tym razem zaskakujący strzał oddał Puskás i piłka zatrzepotała w naszej bramce.

Ta bramka kompletnie rozmontowała naszą reprezentację. Jak pisał „Przegląd Sportowy”: „Węgrzy bez oporu zdobywają piłkę i prą na naszą bramkę, nie spotykając już poważnego oporu w naszej obronie, która jest zupełnie wyczerpana”. W 76. minucie po wrzutce Puskása ręką w polu karnym zagrał Kazimierz Kaszuba. Obrońca Cracovii uczynił to ponoć w zupełnie niegroźnej sytuacji. Sędzia zarządził rzut karny, z którego pewnie trafił ten, który dośrodkowywał.

W 82. minucie wprowadzony chwilę wcześniej Hidegkuti napędził akcję, po której Sándor tak obsłużył Czibora, że temu nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do siatki. Hidegkuti miał wielką ochotę na gola w tym meczu. Jednak najpierw z 20. metrów uderzył minimalnie niecelnie, a potem w sytuacji sam na sam napastnik MTK Budapeszt trafił w polskiego golkipera. W ostatniej minucie siódmą bramkę dla gospodarzy mógł strzelić Sándor, lecz jego potężny strzał przyjął na ciało Tadeusz Glimas.

27 maja 1951 rok, stadion Megyeri úti w Budapeszcie

Mecz towarzyski

Węgry – Polska 6:0 (2:0)

Gole: Kocsis 27., 70., Sándor 37., Puskás 72., 76., Czibor 82.

Węgry: Gyula Grosics (76. Géza Henni) – József Kovács, János Borzsei, Mihály Lantos – Imre Kovács, József Bozsik – Károly Sándor, Sándor Kocsis, Ferenc Szusza, Ferenc Puskás (81. Nándor Hidegkuti), Zoltán Czibor.

Polska: Henryk Borucz – Władysław Gędłek, Kazimierz Kaszuba (76. Edward Brzozowski), Tadeusz Glimas – Czesław Suszczyk, Teodor Wieczorek – Jan Wiśniewski, Teodor Anioła (74. Henryk Szymborski), Oskar Brajter, Gerard Cieślik, Zdzisław Wesołowski.

Sędziował: Jaroslav Vlček (Czechy).

Widzów: 50 000.

Grzegorz Ziarkowski