Seans piłkarski (59). David Beckham: For the Love of the Game

Niezwykła wyprawa, zwyczajny gość – czyli David Beckham na siedmiu kontynentach.

Były zawodnik Manchester United kojarzy mi się trochę z Cristiano Ronaldo. Chodzi o to, że umiejętności obu zawodników często deprecjonowano z uwagi na ich sławę i wygląd, a w przypadku Portugalczyka także z powodu jego ogromnego przekonania o własnej wartości czy też – jak kto woli – rozdętego ego.

Różnica między nimi jest taka, że Anglik robi wrażenie zwykłego gościa, takiego, z którym można by się napić piwa, a Ronaldo, co było widać w filmie o nim, wydaje się być wycofanym dziwakiem. Zresztą w „The Class of 92” Becks też wypadł jako normalny gość. Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę sławę, jaką osiągnął.

1

Fabuła filmu to niezwykłe wyzwanie Beckhama: rozegranie w ciągu dziesięciu dni siedmiu meczów na siedmiu kontynentach – czyli coś, czego nikt wcześniej nie zrobił. To wyzwanie jest jednocześnie akcją charytatywną.

W świat Anglik udaje się z dwoma kumplami – nie są to żadni celebryci. Beckham robi śniadanie, kumple z niego żartują, auto, którym jadą, zaczyna dymić itd. A wszystko wypada naturalnie; nie tak, jakby wielka gwiazda chciała pokazać na siłę, że też jest człowiekiem.

Pierwszy etap podróży to wioska w Papui-Nowej Gwinei; cywilizacyjnie tak odległa od tego, do czego przyzwyczajony jest na co dzień Beckham, jak TVP od BBC. Bieda, dzieci fatalnie karmione przez rodziców… Ogólnie rzecz biorąc, tezę o tym, że w dobie globalizacji świat wszędzie wygląda podobnie, można sobie wsadzić. Ciekawy motyw: ludzie grają tu piłką robioną ze skórek bananów.

Z kolei w stolicy Nepalu, Katmandu, Anglik odwiedza szkołę, którą nawiedziło trzęsienie ziemi. Tu zainteresowanie ludzi meczem jest tak duże, że ten przerywa policja. Równie ciekawie – a może najciekawiej – jest w Waranasi, gdzie Becks spotyka się z drużyną uchodźców. Ale może koniec ze zdradzaniem tak wielu szczegółów.

1

Potem mamy Argentynę (Beckham w koszulce reprezentacji Albicelestes to – można powiedzieć – chichot historii). A po kraju Maradony… Antarktydę oraz Miami. I tu, i tu jest pięknie oraz niezwykle ciekawie.

Zakończenie to mecz gwiazd w Manchesterze. Becks nie mógł doczekać się finału swej podróży, w tym spotkania z Aleksem Fergusonem, przed którym czuje niesamowity respekt. Choć piłkarze witają się wylewnie i żartują, niestety w tle unosi się ponure zdarzenie: zamach terrorystyczny w Paryżu. Widzimy Beckhama rozmawiającego przez telefon z Zinédine’em Zidane’em. Anglik oznajmia kolegom, że Zizou nie przyjedzie, podobnie jak inni byli reprezentanci Francji.

Ostatnie sceny filmu są efektowne, ale i skromne. Widzimy, jak David Beckham podczas ostatniego meczu kilka razy kopie piłkę, a później zostaje zmieniony przez syna, Brooklyna. Na koniec kilka słów o tym, że futbol dał mu wszystko. I tyle. Ta ascetyczność to pewnie pochodna wspomnianego zamachu, ale i – jak sądzę – charakteru Beckhama.

Ten ciekawy film leci sobie niespiesznie. I choć centralną postacią jest David Beckham, to nie pręży on klaty; widać, że jest ciekawy świata i mimo że osiągnął rzeczy niewiarygodne, potrafi zainteresować się czymś więcej niż ceny nieruchomości i samochodów. No, chłop jest ewidentnie mądrzejszy od Agaty Młynarskiej i innych, pożal się Boże, celebrytów.

***

Jeden z moich ulubionych grajków. Nikt tak pięknie nie kopał piłki prawą nogą, jak on.

beckham


„David Beckham – kocham ten sport” („David Beckham: For the Love of the Game”); reż. Matt Smith; BBC 2015; 90 min.)

Kolejna emisja: 31.07 w BBC World (11:10).

Marcin Wandzel