W telewizji mówią (14). Hola LaLiga (30.08.2021)

W tym sezonie skiepściła się „Ekstraklasa po godzinach”, więc nie miałem już czego oglądać w Canal+, jeżeli chodzi o „gadające głowy”.

W „Jej wysokości Premier League” za bardzo irytuje mnie Przemysław Rudzki, a „Liga+ Extra”, prowadzona obecnie przez Krzysztofa Marciniaka i Bartosza Glenia, jest potwornie nudna. Trudno ją oglądać komuś, kto pamięta jej najlepsze lata, gdy gospodarzami byli „dobry policjant” Tomasz Smokowski i „zły policjant” Andrzej Twarowski. O programie „Wysoki pressing” nie ma co pisać. Wolałbym włączyć nawet nieco siermiężne „4-4-2” na TVP Sport.

***

„Hola LaLiga” to oczywiście program o lidze hiszpańskiej. Jego gospodarzami są Łukasz Wiśniowski i Tomasz Ćwiąkała, jeden z najlepszych dziennikarzy i komentatorów piłkarskich, może nawet najlepszy, odkąd wspomnianemu Twarowskiemu poczucie humoru zmieniło się w takie bardziej familiadowe.

Tym razem gośćmi prowadzących byli dwaj dziennikarze Canal+ Sport, komentujący na co dzień m.in. ligę hiszpańską, Adam Marchliński i Leszek Orłowski.

***

Problem programu polega na… jego idei, czyli tym, że wszyscy cały czas gadają. Czasem wypada to nieźle, gdy panowie się sprzeczają, czasem może męczyć – zwłaszcza gdy lecą wszystkie bramki z omawianej kolejki. W ogóle wydaje mi się, że polscy komentatorzy nie mają wrodzonego luzu, więc kiedy próbują być fajni, tacy trochę hiszpańscy, włoscy czy południowoamerykańscy, to wypada to sztucznie. Najbardziej działa mi na nerwy oglądanie Serie A w Eleven Sports. Jest tam paru typów, którzy mogliby zrozumieć, że nie siedzą niedaleko Wezuwiusza, ale w warszawskim biurowcu.

***

Wiśniowski, Ćwiąkała, Marchliński, Orłowski – wygląda to trochę jak spotkanie kujonów na mieście, którzy wiedzą, że dziewczyny, które się zapowiedziały, raczej nie przyjdą, ale i tak postanowili się dobrze bawić.

Ale tragedii nie ma. Dobrze wypadł zwłaszcza Orłowski. Fatalny komentator, bo zblazowany i obarczony (to, wiadomo, nie jego wina) wadą wymowy, ale inteligentny gość i nawet dowcipny. Stara szkoła. Człowiek, który w swoim życiu prawdopodobne więcej czasu spędził z książką niż ze smartfonem.

Zaskoczeniem jest Adam Marchliński, który jest niezłym, ale maksymalnie sztywnym komentatorem. Za to w studiu „Hola LaLiga” chłop sypie żarcikami niczym Tomasz Lis tweetami o PiS-ie. Problem w tym, że te wice to nie jest raczej poziom Ricky’ego Gervais.

Najnudniejszy jest chyba Wiśniowski (chociaż żart o zawodniku nazywającym się Emir Kataru wbrew pozorom wypadł całkiem dobrze). Najnudniejszy może dlatego, że to głównodowodzący, który musi trzymać całość w ryzach, choć jako komentator też raczej nie wzbudza entuzjazmu.

To był w ogóle bardzo ciekawy (dla mnie) odcinek, bowiem dotyczył – jak się okazało, niedoszłego – transferu Kyliana Mbappé do Realu Madryt. Bardzo interesująco na temat PSG i francuskiego napastnika opowiadał gość programu, wspomniany Tomasz Smokowski. Warto było wysłuchać zwłaszcza anegdoty na temat Nassera Al-Khelaïfiego, prezesa Les Parisiens. Szkoda, że ten dziennikarz zamiast prowadzić „Ligę+ Extra” poszedł we współpracę ze Stanowskim i innymi zakochanymi w sobie tzw. mejwenami.

***

„Hola LaLiga” wydaje się być nieco biedniejszą wersją „Jej wysokości Premier League”, choć i „hiszpański” program może się pochwalić np. byłym sędzią, który robi za pana Sławka Stempniewskiego. Szkoda tylko, że tym ekspertem jest Eduardo Iturralde González, który arbitrem był po prostu żałosnym, a jego opinie na temat kontrowersji sędziowskich, które sprawdzałem niekiedy w madryckim „Asie”, niespecjalnie były związane z rzeczywistością.

***

Z przyjemnością obejrzałem „Hola LaLiga”. Inna sprawa, że nie wiem, czy chciałoby mi się słuchać dziennikarzy przekrzykujących się przez kilkadziesiąt minut, gdyby nie akurat wyjątkowo ciekawy dla mnie temat główny.

Znajdą się tacy, co powiedzą, że i tak największym atutem tych kilkudziesięciu minut jest głos Mai Strzelczyk. I w sumie będą mieli rację, co niekoniecznie musi być potraktowane jako zarzut wobec programu.

Do następnego?

Marcin Wandzel

PS Przypominam, że niezgrabny tytuł cyklu wziął się z tego kawałka:

„Mówiom”, „przełanczam” :). Ale to i tak genialny numer.