Scudetto długo wyczekiwane

Po 33 latach SSC Napoli wróciło na mistrzowski tron we Włoszech!

W 1990 roku pod Wezuwiuszem świętowano mistrzostwo Włoch. W składzie ekipy Alberto Bigona było zaledwie trzech obcokrajowców: Brazylijczycy Alemão i Careca oraz przede wszystkim Argentyńczyk Diego Armando Maradona. Każdy z nich miał wielki wkład w mistrzostwo Włoch: defensywny pomocnik Alemão zaliczył 27 spotkań i strzelił dwa gole, napastnik Careca z dziesięcioma golami był drugim strzelcem klubu, oczywiście za „Boskim Diego” z szesnastoma trafieniami.

Oprócz nich o sile mistrzowskiego Napoli stanowili Włosi. W bramce stał nieżyjący już Giuliano Giuliani. W obronie rządził Ciro Ferrara, któremu sekundowali Marco Baroni, Luca Fusi i Giancarlo Corradini. Dużo grał też Giovanni Francini. W drugiej linii zagranicznym gwiazdom towarzyszyli Fernando De Napoli, Massimo Crippa oraz Massimo Mauro, zaś obok Careki dużo grali też Andrea Carnevale oraz Gianfranco Zola.

Wieża Babel
W bieżącym sezonie podopieczni Luciano Spallettiego zapewnili sobie mistrzostwo kraju na pięć kolejek przed końcem sezonu, bowiem nad wiceliderem S.S. Lazio mają szesnaście punktów przewagi. Dotychczas ekipa z Neapolu wygrała w Serie A 25 meczów m.in. rozgromiła Juventus 5:1, pięć zremisowała (w tym spotkanie pieczętujące scudetto – z Udinese Calcio) i poniosła trzy porażki (0:4 z Milanem, 0:1 z Lazio oraz 0:1 z Interem). Za SSC Napoli także piękny sezon w Europie – drużyna dotarła do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, gdzie po wyrównanym boju uległa we włoskim dwumeczu Milanowi.

Drużyna spod Wezuwiusza w tym sezonie kojarzy się z Wieżą Babel. Niejako celowo napisałem we wstępie, że 33 lata temu w ekipie Napoli grało tylko trzech obcokrajowców (według obowiązujących przepisów tylu mogło występować w Serie A w jednym klubie). W trwającym sezonie w 28-osobowej kadrze znalazło się miejsce dla… dziewięciu zawodników z Italii. Drugą co do liczebności narodowością są… Polacy, ale tylko Piotr Zieliński pełni w ekipie Spallettiego ważną rolę. Bartosz Bereszyński zimą przyszedł jako zmiennik i grał niewiele, zaś bramkarz Hubert Idasiak to melodia przyszłości.

Koreańczyk trzyma obronę
Spaletti stawiał na czterech rodaków. W bramce niepodważalną pozycję ma Alex Meret, w obronie pewniakiem jest Giovanni Di Lorenzo, zaś w przednich formacjach często możemy oglądać Matteo Politano oraz Giacomo Raspadoriego. Uzupełnia ich bogato rozbudowany konglomerat narodowościowy. Defensywę w ryzach trzyma Koreańczyk z Południa, Kim Min-jae, dużo grają także Urugwajczyk Mathiás Olivera i Kosowianin Amir Rrahmani. Są też rozgrywający swój szósty sezon w Neapolu Portugalczyk Mário Rui i Brazylijczyk Juan Jesus. Na dokładkę Spalletti ma jeszcze Norwega, Leo Østigårda.

W drugiej linii dominują także piłkarze z zagranicy. Liderami są Kameruńczyk André-Frank Anguissa, Słowak Stanislav Lobotka oraz wspomniany Zieliński. Ten tercet uzupełnia z reguły 23-letni Macedończyk Eljif Elmas, zaś pierwszym zmiennikiem jest Francuz Tanguy Ndombélé. W odwodzie szkoleniowiec ma jeszcze Niemca (Diego Demme) oraz Francuza (Karima Zedadkę).

Oshimen i reszta
Na skrzydłach techniką czaruje wszędobylski Gruzin Chwicza Kwaracchelia, autor dwunastu goli w tym sezonie Serie A. Jednak największą gwiazdą drużyny jest sprowadzony trzy lata temu z LOSC Lille Nigeryjczyk Victor Oshimen. 24-letni snajper rośnie z każdym sezonem we Włoszech. W pierwszym strzelił 10 goli, w drugim 14, teraz ma już na koncie 22 trafienia. Z pewnością chciałyby go pozyskać największe kluby na świecie. Ciekawe, czy latem zostanie w Neapolu… Atak uzupełniają Argentyńczyk Giovanni Simeone (syn Diego, trenera Atlético Madryt) oraz rutynowany Meksykanin Hirving Lozano, jednak do klasy Oshimena jest im bardzo daleko…

No i wreszcie trener. 64-letni Luciano Spalletti ma za sobą pracę m.in. w Udinese czy AS Romie. Z rzymskim klubem zdobył dwa Puchary Włoch i jeden Superpuchar Italii. Później aż pięć lat spędził w Petersburgu, gdzie z Zenitem sięgnął po dwa mistrzostwa Rosji. Od 2016 roku znów pracuje we Włoszech – większych sukcesów z Romą (po powrocie z Rosji) i Interem nie odniósł. Tegoroczny triumf z Napoli to jego pierwsze mistrzostwo Włoch w karierze.

Grzegorz Ziarkowski