Beniaminek wiceliderem ekstraklasy!

Konia z rzędem temu, kto stawiał na to, że Widzew Łódź niemal w połowie sezonu będzie w czubie tabeli…

Postawmy sprawę jasno: w PKO Ekstraklasie rzeczy irracjonalne są na porządku dziennym. Choćby takie, jak zjazd Legii w ubiegłym sezonie, zaskakująco dobra postawa mieleckiej Stali i płockiej Wisły w trwających rozgrywkach, bośniacki Holender Saïd Hamulic jako wicelider klasyfikacji najlepszych strzelców czy wreszcie łódzki Widzew na drugim miejscu w tabeli…

Obawy o to, czy łodzianie z takim składem utrzymają się w ekstraklasie nie były bezpodstawne. Wszak latem w szatni przy Piłsudskiego przeprowadzono porządne wietrzenie. Nikt nie kierował się sentymentami – klub musieli opuścić podstawowi stoperzy Daniel Tanżyna i Krystian Nowak, sporo grający defensor Tomasz Dejewski, pamiętający jeszcze grę w trzeciej lidze pomocnik Mateusz Michalski, przyzwoici (jak na pierwszą ligę) młodzieżowcy Kacper Karasek i Bartosz Guzdek oraz napastnicy Przemysław Kita i Włoch Mattia Montini.

Niedźwiedź poukładał
Transfery do klubu na kolana nie powalały. Mateusz Żyro i Bułgar Bożidar Czorbadżijski grali dużo w mieleckiej Stali, ale to tylko ligowi przeciętniacy. Serafin Szota zleciał z hukiem z ekstraklasy w barwach krakowskiej Wisły, a Albańczyk Juljan Shehu i hiszpański napastnik Jordi Sánchez bardziej przypominali koty w worku niż poważnych piłkarzy. Już w trakcie rozgrywek niejako z konieczności ściągnięto młodzieżowca Łukasza Zjawińskiego oraz Chorwata Mato Miloša.

Osiem zwycięstw w czternastu spotkaniach to bardzo dobry wynik. Widzew jawi się jako drużyna poukładana, zdyscyplinowana taktycznie, dobrze radząca sobie w defensywie – jedenaście straconych bramek to drugi (wespół z Cracovią) wynik w lidze. Wszystkie elementy w jedną całość złożył Janusz Niedźwiedź, który w Łodzi pracuje od połowy czerwca ubiegłego roku. Ten 42-latek nieźle radził sobie w roli szkoleniowca Górnika Polkowice i ktoś wpadł na pomysł, by ściągnąć go do Łodzi. Niedźwiedź wywalczył awans do ekstraklasy, a jako trenerski debiutant zaczął bez pardonu rozpychać się w niej łokciami. Już krążą plotki o tym, że trenera Widzewa kusi częstochowski Raków…

Szota na mundial!
Kto jest wykonawcą poleceń 42-letniego Niedźwiedzia? W bramce stoi Słowak Henrich Ravas. Ściągnięty wiosną w trybie awaryjnym z FK Senica, z marszu wszedł do pierwszej jedenastki i nikomu nie chce oddać miejsca. To jeden z lepszych fachowców na swojej pozycji w PKO Ekstraklasie, o czym świadczy osiem (jak na razie) czystych kont w rundzie jesiennej.

W pierwszych kolejkach rolę liderów defensywy pełnili wspomniani Żyro i Czorbadżijski, lecz w połowie rundy (od meczu z Cracovią) Niedźwiedź postawił na Szotę. 23-latek z Namysłowa odwdzięcza się świetną i ofiarną grą, trzymając w ryzach widzewską obronę. Po ostatnim zwycięstwie nad Miedzią Legnica łódzcy dziennikarze zaczęli dopominać się od Czesława Michniewicza powołania Szoty do szerokiej kadry na mistrzostwa świata w Katarze. Skoro w gronie wybrańców selekcjonera mógł znaleźć się Maik Nawrocki, czemu nie powołać zbierającego świetne recenzje Szoty?

Pozostałą dwójkę stoperów stanowią kapitan Patryk Stępiński i Austriak Martin Kreuziegler. 27-letni Stępiński pamięta jeszcze Widzew z czasów Sylwestra Cacka, w ekstraklasie zagrał 78 razy (także dla Wisły Płock). W tej chwili to jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy widzewskiej jedenastki. Z kolei rok starszy Kreuziegler ma za sobą grę w Austrii, Norwegii i… na Malcie. Niezwykle solidny i twardo grający defensor także wskoczył do jedenastki w połowie jesieni i jest pewniakiem w podstawowym składzie.

Lider z Czech
Rolę wahadłowych na zmianę pełnią Paweł Zieliński (brat Piotra z Napoli), Karol Danielak i nawet Zjawiński. To najsłabiej obsadzona pozycja w drużynie. Na początku sezonu niezwykle przyzwoicie na lewym wahadle grał Portugalczyk Fábio Nunes, lecz po bandyckim ataku Michała Rakoczego w meczu z Cracovią runda się dla niego skończyła. Próbuje go zastąpić Miloš, jednak nie stanowi on nawet połowy tej jakości, którą dawał Portugalczyk. Młodzieżowiec Jakub Sypek melduje się na murawie głównie w końcówkach spotkań i zdołał trafić do siatki w Mielcu.

W środku pola Widzew wykreował lidera – to Czech Marek Hanousek. 10 lat temu był mistrzem Czech z Viktorią Pilzno. Już na zapleczu ekstraklasy 31-latek pokazywał wielką jakość. Ten sezon rozpoczął dość dyskretnie, jednak w miarę jego trwania rozkręca się, czego efektem była piękna bramka z Zagłębiem Lubin. Pomocnikiem Hanouska jest Dominik Kun. Dwa lata młodszy od Czecha pomocnik przypomina starszym kibicom Zbigniewa Wyciszkiewicza, który z powodzeniem mógł grać dwa, a nawet trzy mecze z rzędu. Niezmordowany Kun strzelił jesienią dwa ważne gole – otwierające wynik w meczach z Cracovią i mielecką Stalą.

Napastnika (napastników) mają wspomagać ofensywni: uchodzący swego czasu za spore talenty Patryk Lipski i Juliusz Letniowski. Obaj obdarzeni ponadprzeciętną techniką zbyt rzadko tę umiejętność wykorzystują. Lipski strzelił dla Widzewa dwie bramki (dającą trzy punkty w Poznaniu z Wartą oraz trafił na otarcie łez z warszawską Legią), zaś 24-letni Letniowski błysnął kilkoma niekonwencjonalnymi zagraniami, lecz chyba oczekiwano od niego konkretnych liczb. W odwodzie pozostaje jeszcze Norweg Kristoffer Normann Hansen, który dał kapitalną zmianę w Gliwicach, popisując się bramką godną najlepszych… brazylijskich dryblerów.

Dzik z Barcelony
Za zdobywanie goli w zespole wicelidera – przynajmniej w teorii – odpowiedzialny jest tercet młodzieżowiec Ernest Terpiłowski, Bartłomiej Pawłowski i Sánchez. Terpiłowski gra ostatnio w pierwszej jedenastce, ale głównie dlatego, że łodzianie po prostu nie mają lepszych młodzieżowców. W pojedynku z Zagłębiem strzelił swojego pierwszego gola w ekstraklasie dla Widzewa. Kibice mają nadzieję, że będzie lepiej…

Najskuteczniejszym zawodnikiem jest Pawłowski (pięć bramek w lidze). 29-latek trafił do siatki w trzech pierwszych meczach, w czwartym we Wrocławiu nie wykorzystał rzutu karnego. Pawłowski miał wiele do udowodnienia po nieudanej przygodzie na Dolnym Śląsku (nie poszło mu w Śląsku i Zagłębiu). W 8. kolejce w Poznaniu doznał kontuzji i przez kilka kolejek Niedźwiedź dość oszczędnie gospodarował jego siłami. Jednak w ostatni weekend to jego zaskakujący strzał dał widzewiakom trzy punkty z legnicką Miedzią.

I wreszcie Sánchez. 27-letni Hiszpan przyszedł latem do Łodzi z Albacete. Jest wysoki (190 cm) i silny (85 kg), a przy tym piekielnie szybki, odważny i – jak na Hiszpana przystało – piłka nie przeszkadza mu w grze. Jego bezkompromisowy sposób gry sprawia, że łódzcy kibice nazywają go „dzikiem”. Coś w tym jest, bo gdy urodzony w Barcelonie napastnik się rozpędzi, to niewielu jest obrońców w ekstraklasie, którzy potrafią go zatrzymać. Sánchez na razie strzelił cztery gole dla Widzewa. Gdyby był trochę bardziej skuteczny, zimą ustawiłaby się po niego długa kolejka chętnych…

Grzegorz Ziarkowski

Foto: Martyna Kowalska, Piotr Walendziak (www.widzew.com)